[Recenzja] Embryo - "Opal" (1970)



Jazzowa odmiana krautrocka nie jest tą najbardziej znaną, jednak i w jej ramach tworzyło kilka interesujących grup. Do nich bez wątpienia zalicza się Embryo. Początków zespołu należy szukać w stricte jazzowym Contemporary Trio, w którego skład wchodzili wibrafonista Christian Burchard, basista Lothar Meid i perkusista Dieter Serfas. Zespół zakończył działalność, gdy Burchard i Serfas dołączyli do Amon Düül II. Obaj jednak opuścili tę grupę wkrótce po nagraniu debiutanckiego "Phallus Dei" - jednego z pierwszych albumów krautrockowych. Burchard postanowił stworzyć własny zespół, który nazwał Embryo. Do pierwszego składu zaprosił Meida oraz grającego na saksofonie, flecie i organach Edgara Hofmanna, zaś sam zasiadł za perkusją. Meid wkrótce odszedł (do... Amon Düül II), a jego miejsce zajął Ralph Fischer. Mniej więcej w tym samym czasie dołączył brytyjski gitarzysta John Kelly. I właśnie taki skład, wsparty przez kilku gości, zarejestrował materiał na debiutancki album "Opal".

Muzykę Embryo można określić jako połączenie psychodelii, jazzu i muzyki orientalnej. Proporcje pomiędzy tymi elementami są różne w zależności od albumu. Na "Opal" wyraźnie słychać, że zespół dopiero poszukuje swojego stylu. Świadczą o tym przede wszystkim takie utwory, jak tytułowy - czysto psychodeliczny, ewidentnie inspirowany twórczością Pink Floyd z czasów Syda Barretta - czy orientalizujący "You Don't Know What's Happening" (ciekawie wzbogacony wiolonczelą), który również nie odchodzi daleko od anglosaskiej psychodelii. Ale również "Glockenspiel", w którym zespół dla odmiany gra niemal czysty free jazz. Tymczasem najciekawiej robi się wtedy, gdy muzycy próbują łączyć te dwie stylistyki, czego efektem jest dość oryginalnie brzmiący jazz rock, oparty na zadziornych partiach saksofonu, kwaśnym, typowo psychodelicznym brzmieniu gitary i organów oraz niebanalnej grze sekcji rytmicznej. Tak jest w energetycznych "Revolution" i "Call", czy bardziej swobodnym "People from Out the Space". Te dwa ostatnie to zdecydowanie najlepsze utwory na albumie. Szkoda tylko, że pomiędzy nimi wpakowano najsłabszy "End of Soul" z nudnymi, przegadanymi fragmentami. Zresztą pojawiające się na tym albumie okazjonalnie partie wokalne są jego najsłabszym ogniwem.

Debiutancki album Embryo brzmi jak jam session (jedynie "You Don't Know What's Happening" sprawia wrażenie wcześniej przygotowanej kompozycji), podczas którego muzykom zdarza się wpaść na coś ciekawego, ale czasem błądzą, przez co materiał jest nierówny i niezbyt spójny stylistycznie. Choć w sumie przyjemny i pozostawiający raczej pozytywne odczucia. Ale zespół dopiero na kolejnych albumach, gdy muzycy lepiej się zgrali, pokazał w pełni swoje możliwości. 

Ocena: 7/10



Embryo - "Opal" (1970)

1. Opal; 2. You Don't Know What's Happening; 3. Revolution; 4. Glockenspiel; 5. Got No Time; 6. Call; 7. End of Soul; 8. People from Out the Space

Skład: Edgar Hofmann - saksofon, flet, organy; John Kelly - gitara, wokal; Ralph Fischer - gitara basowa, wokal; Christian Burchard - perkusja i instr. perkusyjne, wokal
Gościnnie: Roberto Détrée - wiolonczela Holger Trülzsch - bongosy; Bettsy Alleh - wokal
Producent: Embryo


Komentarze

  1. Bardzo ciekawy zespół. Najwyżej ocenianą płytą jest chyba Steig Aus, włączyłem przed chwilą, żeby sobie ją odświeżyć. Bardzo dobra płyta, ale wolę Rocksession. Niby nic nadzwyczajnego, ale jakoś niesamowicie mocno przypadła mi do gustu. Ciemne i, jak to ktoś fajnie ujął na Forum Dinozaurów, przydymione granie. Bardzo lubię.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Laurie Anderson - "Big Science" (1982)

[Recenzja] Julia Holter - "Something in the Room She Moves" (2024)

[Recenzja] Alice Coltrane - "The Carnegie Hall Concert" (2024)

[Recenzja] Księżyc - "Księżyc" (1996)

[Zapowiedź] Premiery płytowe marzec 2024