[Recenzja] King Crimson Collectors' Club (przegląd, część II)

W drugiej części przeglądu wydawnictw z serii "King Crimson Collectors' Club" przyjrzę się wydawnictwom zarejestrowanym pomiędzy październikiem 1972, a lipcem 1974 roku. W składzie zespołu, obok Roberta Frippa, występowali wówczas John Wetton, Bill Bruford, David Cross i (przez kilka pierwszych miesięcy) Jamie Muir. Był to zdecydowanie najmocniejszy koncertowy skład King Crimson, któremu udało się do perfekcji opanować sztukę zespołowej improwizacji. Występy zespołu były w tamtym czasie czymś naprawdę niezwykłym, daleko wkraczającym poza standardy rockowych koncertów. Nie były tylko elementem promocji nowych wydawnictw. Wręcz przeciwnie, zespół całkowicie odwrócił panujący porządek. Najpierw były występy, podczas których muzycy testowali swoje nowe, jeszcze niewydane kompozycje, stopniowo szlifując ich kształt, a także grali długie improwizacje, podczas których nierzadko rodziły się pomysły na nowe utwory. Po serii takich występów, zespół wchodził do studia, gdzie podsumowywał ten okres swojej działalności. W sumie ukazały się wówczas trzy studyjne longplaye: "Larks's Tongues in Aspic", "Starless and Bible Black" i "Red" (na dwóch ostatnich wykorzystano także koncertowe nagrania po odpowiedniej obróbce).

Działalność trzeciego koncertującego składu King Crimson została całkiem nieźle udokumentowana na powszechnie dostępnych koncertówkach: "USA" (fragmenty występów z czerwca 1974 roku), "The Night Watch" (kompletny zapis z 23 listopada 1973 w Amsterdamie) i przede wszystkim na czteropłytowym boksie "The Great Deceiver" (fragmenty różnych występów z lat 1973-74). Jednak zdecydowanie nie wyczerpują one tematu. Dlatego warto zapoznać się także z dziewięcioma wydawnictwami z serii "King Crimson Collectors' Club", będących doskonałym uzupełnieniem. Dzięki nim można prześledzić opisany wyżej proces - przekonać się, jak mocno ewoluowały poszczególne kompozycje, zanim zostały nagrane w studio (a zwykle też po ich zarejestrowaniu) i jak wiele interesujących pomysłów ma swoje korzenie w natchnionych improwizacjach. Dlatego też tym razem zdecydowałem się przedstawić kolejne pozycje według daty zarejestrowania, a nie wydania.

[Zaktualizowane 5 maja 2019r. o opis KCCC48, wydanego 26 kwietnia.]


Skład IIIa
Robert Fripp - gitara, instr. klawiszowe; John Wetton - gitara basowa, wokal;
David Cross - skrzypce, instr. klawiszowe, flet; Bill Bruford - perkusja; Jamie Muir - instr. perkusyjne


"Live at the Zoom Club" (KCCC20, 2002)

Zapis zupełnie pierwszego występu tego składu, który odbył się 13 października 1972 roku we Frankfurcie. Zespół zaprezentował wczesne wersje wszystkich sześciu utworów, które w następnym roku zostały wydane na albumie "Larks' Tongues in Aspic" (nagranym na początku 1973 roku). I dużo, dużo więcej. Muzycy już wtedy doskonale ze sobą współpracowali. Czego przykładem niewydana nigdzie indziej kompozycja "Zoom" - rozbudowana do ponad dwudziestu minut - a także liczne improwizacje, w tym niesamowita, ponad czterdziestominutowa "Zoom Zoom", czy już znacznie krótsza "Fallen Angel", będąca zalążkiem nagranej dwa lata później kompozycji o tym właśnie tytule. Niestety, jakość dźwięku jest beznadziejna, ale wystarczająca by przekonać się, że był to naprawdę porywający występ. A także niezwykle ważny pod względem historycznym.
Ocena: 8/10

CD1: 1. Larks' Tongues in Aspic (Part I); 2. Book of Saturday; 3. Zoom; 4. Improv: Zoom Zoom
CD2: 1. Easy Money; 2. Improv: Fallen Angel; 3. Improv: Z'Zoom; 4. Exiles; 5. The Talking Drum; 6. Larks' Tongues in Aspic (Part II)


"The Beat Club, Bremen" (KCCC3, 1999)

To zapis występu w telewizyjnym studiu, 17 października 1972 roku, wyemitowany następnie w niemieckim programie "Beat-Club". Znalazły się tu trzy utwory, z których ostatni jest ucięty. Zwraca uwagę zdecydowanie lepsza, choć nie doskonała jakość dźwięku. Oprócz przedpremierowych, wciąż dalekich do albumowych, ale wspaniałych wersji "Exiles" i "Larks' Tongues in Aspic (Part I)", znalazła się tu także półgodzinna, zahaczająca o jazz i awangardę, ale rockowo ciężka improwizacja "The Rich Tapestry of Life", podczas której w pełni objawia się ogromna kreatywność, instrumentalny kunszt i umiejętność zespołowej interakcji tego składu.
Ocena: 8/10

1. Improv: The Rich Tapestry of Life; 2. Exiles; 3. Larks' Tongues in Aspic (Part I)


"Live in Guildford" (KCCC24, 2003)

Skład z Muirem nie miał szczęścia do rejestracji swoich występów. KCCC24, zapis występu z 13 listopada 1972, także cierpi przez problemy techniczne. Jakość dźwięku jest słaba (choć lepsza od KCCC20), ponadto brakuje początku "Larks' Tongues in Aspic (Part I)", a "Exiles" urywa się nagle po trzech minutach (potem słychać jeszcze króciutki fragment jakiejś fajnej improwizacji). Repertuaru dopełnia "Book of Saturday" (wtedy jeszcze noszący tytuł "Daily Games") oraz 25-minutowa improwizacja "All That Glitters Is Not Nail Polish" - z początku niezbyt ciekawa, ale z czasem muzycy się rozgrzewają, a końcówka - ze zwariowaną solówką Frippa na tle rozpędzonej sekcji rytmicznej - to już mistrzostwo.
Ocena: 7/10

1. Larks' Tongues in Aspic (Part I); 2. Book of Saturday; 3. Improv: All That Glitters Is Not Nail Polish; 4. Exiles / Improv


"Live in Newcastle" (KCCC48, 2019)

Zdecydowanie najlepsza pod względem brzmienia (wciąż jednak dalekiego od ideału) rejestracja koncertu z czasów Muira. Jest to zapis występu z 8 grudnia 1972 roku w tytułowym mieście. Miesiąc później zespół rozpoczął nagrywanie albumu "Larks' Tongues in Aspic", jednak tutejsze wersje wciąż bardzo istotnie różnią się od finalnych, co słychać zwłaszcza na przykładzie genialnych wykonań "Larks'... (Part I)" i "Easy Money". Oprócz wszystkich utworów ze wspomnianego albumu, znalazły się tu dwie improwizacje. Nie aż tak długie, jak na wyżej opisanych wydawnictwach, ale bardzo ciekawe. Pierwsza ma bardziej jazzrockowy charakter, a druga (zdominowana przez perkusjonalia Muira) to już kompletna awangarda. Szkoda, że ostatni utwór nagle się urywa.
Ocena: 9/10

1. Larks' Tongues in Aspic (Part I); 2. Book of Saturday; 3. Improv I; 4. Exiles; 5. Easy Money; 6. Improv II; 7. The Talking Drum; 8. Larks' Tongues in Aspic (Part II)


Skład IIIb
Robert Fripp - gitara, instr. klawiszowe; John Wetton - gitara basowa, wokal;
David Cross - skrzypce, instr. klawiszowe; Bill Bruford - perkusja i instr. perkusyjne


"Live in Zurich" (KCCC41, 2009)

W samym 1973 roku King Crimson zagrał ponad setkę koncertów, z czego wiele zarejestrowano. Ale w serii KCCC ukazał się tylko jeden zapis pochodzący z tego roku. I to w dodatku częściowo już znany, bo fragment występu z 15 listopada w Zurychu został opublikowany na "The Great Deceiver". Ponadto, fragment improwizacji "The Law of Maximum Distress" posłużył za podkład utworu "The Mincer", wydanego na "Starless and Bible Black". Fragment ten został dosłownie wycięty z taśmy z występem, po czym dodano do niego studyjne nakładki, w tym partię wokalną. Na szczęście, na potrzeby "Live in Zurich" udało się przywrócić brakującą część, dzięki czemu w końcu można było usłyszeć całą improwizację (na "The Great Deceiver" znalazły się tylko kawałki).

Na repertuar występu złożyło się kilka przedpremierowych utworów, wydanych cztery miesiące później, oczywiście w nieco innym kształcie, na "Starless and Bible Black" ("Lament", "The Night Watch", "Fracture"), obszerne fragmenty "Larks' Tongues in Aspic" (w tym m.in. jak zawsze rozbudowane wersje "Easy Money" i "Larks' Tongues in Aspic (Part II)"), a także nietypowo dużo, jak na ten skład, utworów wcześniejszych wcieleń zespołu ("Peace: A Theme", "Cat Food" i "21st Century Schizoid Man"). Wszystkie wykonania ciekawie odbiegają od wersji albumowych. Do tego znalazło się tu kilka improwizacji. Najbardziej intrygują wspomniana "The Law of Maximum Distress", a także "Some More Pussyfooting", obie bardzo awangardowe.

Choć brakuje tutaj szaleństwa z czasów występów z Muirem, wykonanie jest naprawdę doskonałe, a brzmienie w końcu perfekcyjne. Tym samym dobrze, że występ z Zurychu został opublikowany w całości, gdyż jest to jedna z najcenniejszych pozycji w całej serii.
Ocena: 9/10

CD1: 1. Walk On... No Pussyfooting; 2. Improv: Some Pussyfooting; 3. Larks' Tongues in Aspic (Part I); 4. R.F. announcement; 5. Lament; 6. Peace: A Theme; 7. Cat Food; 8. The Night Watch; 9. Fracture
CD2: 1. Improv: The Law of Maximum Distress (Part I); 2. The Mincer; 3. The Law of Maximum Distress (Part II); 4. Easy Money; 5. Exiles; 6. Improv: Some More Pussyfooting; 7. The Talking Drum; 8. Larks' Tongues in Aspic (Part II); 9. 21st Century Schizoid Man


"Live in Heidelberg" (KCCC29, 2005)

Choć ten występ miał miejsce w dniu premiery "Starless and Bible Black", 29 marca 1974 roku, zespół wybiegał już w przyszłość i zaprezentował nową kompozycję "Starless" (później wydaną, w przearanżowanej wersji, na "Red"). W repertuarze znalazł się też "Dr. Diamond" - grany na koncertach już od kilku miesięcy, ale nigdy nie wydany w wersji studyjnej (choć nie ustępuje innym kompozycjom z tamtego okresu). Reszta repertuaru to nagrania z dwóch najświeższych wówczas albumów. Zwraca uwagę piękna, rozbudowana wersja "Exiles" i jak zwykle zmodyfikowany "Easy Money". Inne kawałki są wykonane bardziej zachowawczo. Improwizacje? "Heidelberg I" to rozbudowany wstęp "Dr. Diamond", a "Heidelberg II" nieszczególnie porywa. Brzmienie całości jest nieco zniekształcone, a "Fracture" urywa się nagle po trzech minutach.
Ocena: 7/10

1. Improv: Heidelberg I; 2. Dr. Diamond; 3. Exiles; 4. Improv: Heidelberg II; 5. Starless; 6. The Night Watch; 7. Lament; 8. Easy Money; 9. Fracture


"Live in Mainz" (KCCC15, 2001)

Dzień po występie w Heidelberg, 30 marca, zespół dał koncert w Mainz. Podstawowy repertuar jest praktycznie identyczny ("Fracture" tym razem urywa się jeszcze szybciej), za to muzycy chętniej wdają się w improwizacje. "The Savage" to kolejny rozbudowany wstęp "Dr. Diamond", zaś "Arabica" to ciekawe wprowadzenie do "Exiles". Bardzo intrygująco wypada awangardowa "Atria". Jest też piękne "Trio", w innej wersji, niż na albumie "Starless and Bible Black". Ogólnie, w porównaniu z poprzednim występem, słychać tu znacznie więcej pasji (chociażby w jeszcze bardziej porywającym wykonaniu "Easy Money"). Lepsze jest też brzmienie (choć w mocniejszych fragmentach zniekształcone).
Ocena: 8/10

1. Improv: The Savage; 2. Dr. Diamond; 3. Improv: Arabica; 4. Exiles; 5. Improv: Atria; 6. The Night Watch; 7. Starless; 8. Lament; 9. Improv: Trio; 10. Easy Money / Fracture


"Live in Kassel" (KCCC36, 2007)

Kolejny występ z tego samego okresu (1 kwietnia) i znów niemal identyczny repertuar (z nagle urwanym "Fracture"). Doszedł tylko "The Great Deceiver", który nie wiedzieć czemu, nie był często grany przez zespół podczas koncertów. Tradycyjnie nie brakuje improwizacji, choć tym razem pozbawione są własnych tytułów. Pierwsza to obowiązkowy rozszerzony wstęp "Dr. Diamond". Druga zaczyna się nietypowo, bo od perkusyjnej solówki Bruforda. Dopiero po chwili dochodzą pozostali muzycy, jednak wypadają wyjątkowo przeciętnie. Trzecia, znacznie delikatniejsza improwizacja też niespecjalnie przyciąga uwagę. Najciekawiej wypada tu instrumentalna część "Easy Money". Można więc śmiało powiedzieć, że ta pozycja nic nie wnosi do katalogu King Crimson. Brzmieniowo też jest co najwyżej przeciętnie, a w cięższych momentach słabo.
Ocena: 6/10

1. The Great Deceiver; 2. Improv I; 3. Dr. Diamond; 4. Improv II; 5. Exiles; 6. The Night Watch; 7. Lament; 8. Starless; 9. Improv III; 10. Easy Money; 11. Fracture


"Live in Toronto" (KCCC45, 2011)

Fragmenty tego występu, z 24 czerwca 1974 roku, zostały już wcześniej wydane w boksie "The Great Deceiver". W tym te najbardziej istotne, a więc dwie porywające improwizacje (agresywna, zahaczająca o stylistykę fusion "The Golden Walnut" i awangardowa "Clueless and Slightly Slack"), pokazujące zespół w doskonałej formie. Poza tym znalazły się tam "The Night Watch" i (w końcu kompletny) "Fracture". Pozostały repertuar nie przynosi niespodzianek. Zespół zaprezentował stały zestaw kompozycji. Odnotować należy tylko obecność "Larks' Tongues in Aspic (Part II)" (był grany podczas marcowo-kwietniowych koncertów, ale nie mieścił się na taśmach) i powracającego do setlisty "21st Century Schizoid Man" (w miejsce "Dr. Diamond"). Wykonanie całości bez zarzutu, brzmienie przyzwoite.
Ocena: 8/10

CD1: 1. Larks' Tongues in Aspic (Part II); 2. Lament; 3. Exiles; 4. Improv: The Golden Walnut; 5. The Night Watch; 6. Fracture
CD2: 1. Improv: Clueless and Slightly Slack; 2. Easy Money; 3. Starless; 4. 21st Century Schizoid Man


"Live in Central Park, NYC" (KCCC10, 2000)

Ten zapis ma przede wszystkim wartość historyczną. 1 lipca 1974 roku Fripp, Wetton, Bruford i Cross po raz ostatni wystąpili razem na scenie. Później pierwsza trójka weszła jeszcze do studia, by zarejestrować materiał na "Red", po czym King Crimson zawiesił działalność. Setlista tego ostatniego występu nie przynosi większych niespodzianek. Warto tylko zwrócić uwagę na nietypowo zagrany w roli otwieracza "21st Century Schizoid Man" oraz jedyną improwizację - bardzo swobodną, z początku lekko jazzującą, później rockowo ciężką "Cerberus". Wykonanie całości jest fantastyczne, ale brzmienie tragiczne, jak na amatorskim bootlegu.
Ocena: 8/10

1. Walk On... No Pussyfooting; 2. 21st Century Schizoid Man; 3. Lament; 4. Exiles; 5. Improv: Cerberus; 6. Easy Money; 7. Fracture; 8. Starless; 9. The Talking Drum; 10. Larks' Tongues in Aspic (Part II)


PS. Więcej koncertowych nagrań z tego okresu można znaleźć w bardzo obszernych boksach "Larks' Tongues in Aspic: The Complete Recordings" (2012), "The Road to Red" (2013) i "Starless" (2014).

Komentarze

  1. Jest pan w stanie wystawić rzetelną ocenę po jednym przesłuchaniu płyty bo ja np. nie wyobrażam sobie codziennie oceniać po trzy albumy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre pytanie ;) Myślę, że to kwestia podejścia i osłuchania. Większość osób, jak sądzę i nie mam na myśli nikogo konkretnego - podchodzi do muzyki w czysto subiektywny sposób, skupiając się tylko na tym, czy podoba im się to, co słyszą. A ponieważ często są to osoby znające niewiele muzyki - słuchając np. kolejnych albumów ulubionych wykonawców, bardzo chcą, żeby im się podobało. Dlatego słuchają ich bardzo wiele razy, bo w ten sposób w końcu zaczną im się podobać. Sam tak kiedyś robiłem. Męczyłem się np. albumami Scorpions z lat 90., żeby coś tam dla siebie znaleźć i w końcu znajdowałem.

      Mając natomiast większe osłuchanie ma się też większą wiedzę, która pozwala na bardziej obiektywną ocenę już przy pierwszym odsłuchu. Ponieważ trochę płyt już słyszałem, potrafię od razu odróżnić muzykę posiadającą artystyczne walory, od tej nie posiadającej. Jednak ta pierwsza ma to do siebie, że z początku może być trudna i subiektywnie się nie podobać (to też biorę pod uwagę przy ocenianiu), dopiero z kolejnymi przesłuchaniami odsłania swoje piękno. Dlatego często zmieniam na swoją pierwotną ocenę na wyższą (rzadziej na niższą). Bo te oceny na RYMie wystawione po pierwszym przesłuchaniu mają mi przede wszystkim pomóc spamiętać, co już słyszałem, a także co z tego uważam za warte kolejnych odsłuchów, a czego nie warto ponownie słuchać. A albumów, które recenzuję, zawsze słucham wielokrotnie.

      W przypadku wydawnictw koncertowych, jak te powyższe, zwykle nie są potrzebne wielokrotne przesłuchania (choć znaczną część z nich znam od dawna i słyszałem więcej razy niż raz), wystarczy dobra znajomość innych wydawnictw wykonawcy, by od razu ocenić ich wartość.

      Usuń
  2. Zgadzam się z tym, ja znam o wiele mniej zespołów i płyt od pana ale przybrałem sobie zasadę że jednego albumu słucham minimum 3 razy i to studyjnego bo jak wiemy album typu składanka i live ocenia się inaczej a takie albumy słucham tylko raz lub dwa. Po pierwszym przesłuchaniu jestem w stanie wystawić ocenę biorę wszystkie kategorie pod uwagę subiektywne jak i obiektywne a z następnymi przesłuchaniami utwierdzam się tylko w mojej pierwotnej ocenie. Sam widzę u siebie postęp w rozwoju, jestem zdecydowanie bardziej krytyczny co poniekąd zawdzięczam Panu, Dziękuje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja to się ma do poprzedniej częsci/Czy najpierw trzeba posłuchać tamych wykonań?Czy tu jest wyższy poziom wykonawczy ?
    Dotychczasch słuchałem tylko płyty U.S.A którą można uznać jako greatest hits live.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W poprzedniej części były wydawnictwa nagrane w latach 1969-72, a w tej są z lat 1972-74. Jak chcesz się przekonać, jak rozwijał się zespół i pewne jego koncepcje, to dobrze słuchać w takiej kolejności, w jakiej zostały zarejestrowane. Ale można też w zupełnie dowolnej.

      Ale tak naprawdę, to cała seria KCCC jest dla największych wielbicieli zespołu, którzy już wcześniej dobrze poznali wszystkie albumy studyjne zespołu i główne koncertówki ("USA", "The Night Watch", "The Great Deceiver", "Epitaph", "Ladies on the Road", "Absent Lovers").

      Usuń
  4. Można też dodać, iż na koncercie w Zoom Club, w 20-minutowym utworze Zoom pojawia się na samym początku temat wykorzystany później w utworze "Dr Diamond", a także chwilę później motyw który znalazł się w utworze Lament z płyty Starless and Bible Black.
    Natomiast słuchając koncertu w Zurichu ogromnie boli, iż improwizacja Law of Maximum Distress jest zrekonstruowana przy wykorzystaniu materiału z bootlega... Dziwi mnie, że zespół wycinając jej fragment na wyżej wspomnianą płytę, najprawdopodobniej zniszczył oryginalny zapis. Sprawdzałem różne reedycje, boksy. Oryginalny środek improwizacji jest nieosiągalny. A sama rekonstrukcja też nie jest dobrze wykonana, gdyż część The Mincer ma inną tonację niż początek/koniec. To jest bardzo wyczuwalne

    OdpowiedzUsuń
  5. A już myślałem, że opowieść pod tytułem King Crimson Collectro's Club doczekała się końca ;) Swoją droga, czy tylko mnie "Improv I" z Newcastle kojarzy się z "Formentera Lady"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę posłuchać ponownie pod tym kątem ;) Klimat faktycznie wydaje się podobny.

      Fajnie, że seria doczekała się kontynuacji. Oby jeszcze więcej ciekawego materiału się znalazło.

      Usuń
  6. Miałem głównie na myśli kilka pierwszych minut, brzmieniowo (i faktycznie, klimatem) łudząco wg mnie podobnych do drugiej części "Formentery". A linia basu wydaje się prawie identyczna. Mam wrażenie, że właśnie na tym motywie/temacie zbudowana jest ta improwizacja. Choć to trochę gryzie się z faktem, że ten skład raczej nie grał utworów z wcześniejszych lat, poza tymi "obowiązkowymi".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jest pewne podobieństwo. Fripp nie tyle odcinał się od przeszłości, co nieustannie parł do przodu, w rezultacie czego muzyka zespołu cały czas ewoluowała. I sięganie po starsze pomysły, a następnie rozwijanie ich w coś zupełnie innego, wcale nie gryzie się z takim podejściem, lecz jest jego naturalnym i logicznym elementem. Nie był to zresztą odosobniony przypadek, bo przecież utwory "The Letters" i "Prelude: Song of the Gulls" z "Islands" opierają się na utworach z czasów Giles, Giles & Fripp.

      Usuń
  7. Hej! Wiem, że nie jest to część KCCC, ale myślę, że mogłoby cię zainteresować nagranie z koncertu w Hull, które jest na DGM. O ile jakość dźwięku jest zaledwie nieco lepsza niż w Zoom Clubie, o tyle to chyba jedyna słuchalna wersja Schizoid Mana zagrana z Muirem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jednej strony fajnie, że tyle tego materiału wydano, ale z drugiej taka ilość może przytłoczyć ;) ja nie zagłębiałem się dalej, niż główne koncertówki ("USA", "Deceiver", itd.) i seria KCCC, więc koncertu z Hull nie znam. Może faktycznie pora to zmienić.

      Usuń
    2. Jakieś półtora roku temu mocno się zagłębiłem w okres Crimsonów z Muirem i to jedno z moich ulubionych nagrań. Z pewnością jest najbardziej kompletne - mamy i No Pussyfooting jako wstęp, i Schizoida jako bis. W celu odświeżenia sobie tego nagrania puściłem je przed chwilą i wszystko poza wokalem jest bardzo dobrze słyszalne. W dodatku mogą zainteresować cię improwizacje - jedna prawie półgodzinna, druga zaś dziesięciominutowa, znów oparta na motywie z Fallen Angel. Nie wiem czemu nie wydali tego jako część KCCC, świetny materiał.

      Usuń
  8. Ile kosztowały te wszystkie albumy KCCC?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie można to sprawdzić na stronie DGM Live, jeśli wciąż prowadzą sprzedaż tych wydawnictw.

      Usuń
    2. No właśnie nie mogłem znaleźć
      Oby były jeszcze dostępne w cenie mniejszej niż 250zł za płytę

      Usuń
    3. Sądzę, że na Discogs lub eBayu można taniej upolować używki. Pomimo sporych kosztów dostawy często i tak bardziej opłaca się kupić za granicą niż w Polsce. Nie mówiąc już o tym, że wielu płyt w ogóle nie da się u nas kupić.

      Usuń
  9. Odpowiedzi
    1. Trzecią część tego przeglądu (z materiałem zarejestrowanym od lat 80. do połowy lat dwutysięcznych) jeszcze w 2018 roku ukończyłem w jakichś 75%, ale potem odkładałem kontynuowanie pisania, aż w końcu całkiem o tym zapomniałem.

      Usuń
    2. A jest szansa na to że to dokończysz?

      Usuń
    3. Nawet jeśli, to nie szybko.

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Annette Peacock - "I'm the One" (1972)

[Recenzja] Julia Holter - "Aviary" (2018)

[Recenzja] Amirtha Kidambi's Elder Ones - "New Monuments" (2024)

[Recenzja] Moor Mother - "The Great Bailout" (2024)

[Recenzja] Joni Mitchell - "Song to a Seagull" (1968)