[Recenzja] Julian Priester Pepo Mtoto - "Love, Love" (1973)



Julian Priester to jazzowy puzonista, aktywny od wczesnych lat 50., gdy został członkiem zespołu Sun Ra. Później wspomagał m.in. Maxa Roacha, Philly Joe Jonesa, Johna Coltrane'a (album "Africa/Brass") i Freddiego Hubbarda, aż trafił do grupy Mwandishi Herbiego Hancocka. Jako jedyny członek tego septetu, nie brał udziału w nagraniu albumu "Realization", wydanego pod nazwiskiem Eddiego Hendersona. Zamiast tego rozpoczął pracę nad własnym materiałem, który również bezpośrednio rozwijał pomysły Mwandishi.

Priesterowi udało się zainteresować współpracą Patricka Gleesona - jedynego muzyka Mwandishi grającego zarówno na "Realization", jak i na "Love, Love" - a także perkusjonalistę Leona Chanclera, który grał gościnnie na albumie "Mwandishi" (a także współpracował z tak różnymi wykonawcami, jak Miles Davis, Santana i Michael Jackson). W nagraniach uczestniczyli także saksofoniści Hadley Caliman i David Johnson, klawiszowiec Todd Cochran, gitarzysta Bill Connors (z ówczesnego składu Return to Forever), basiści Ron McClure i Henry Franklin, oraz perkusista Eric Gravatt (były członek Weather Report). Longplay powstał w dwóch etapach - pierwsza sesja odbyła się 28 czerwca, druga 12 września 1973 roku.

Album składa się z dwóch, blisko dwudziestominutowych nagrań - po jednym na każdą stronę winylowego wydania. Podobnie jak na "Realization", mamy tu do czynienia z kontynuacją poczynań Mwandishi, ale i ich twórczym rozwinięciem. Transowe linie basu, powtarzające jeden motyw przez cały utwór, bogata warstwa perkusyjna, kosmiczne brzmienia klawiszy, kreujące fantastyczny nastrój, oraz długie solówki na dęciakach (tym razem zdominowane przez puzon) to elementy dobrze znane z albumów wydanych pod nazwiskiem Hancocka lub Hendersona. Nową jakością są natomiast wyraźne partie elektrycznej gitary. Genialnie wypada strona A albumu, "Prologue / Love, Love" - bardzo przestrzenne i klimatyczne nagranie, z pięknie uwypuklonym basem, ciekawym brzmieniem różnych klawiszy, oraz fantastycznie przeplatającymi się solówkami. W utworze ze strony B, "Images / Eternal Worlds / Epilogue", muzycy grają nieco gęściej, momentami zahaczając prawie o free jazz, ale nie udaje im się wytworzyć tak intrygującego klimatu, jak w poprzednim nagraniu, wciąż jednak pokazując swoją wirtuozerię.

"Love, Love" to pozycja obowiązkowa dla wszystkich wielbicieli elektrycznego jazzu. Pozostaje tylko żałować, że Julian Priester nie nagrał więcej takich albumów.

Ocena: 8/10



Julian Priester Pepo Mtoto - "Love, Love" (1973)

1. Prologue / Love, Love; 2. Images / Eternal Worlds / Epilogue

Skład: Julian Priester - puzon altowy, puzon tenorowy, puzon basowy, waltornia, flet, gwizdek, syntezator, instr. perkusyjne; Hadley Caliman - flet, saksofon sopranowy, saksofon tenorowy, klarnet basowy; David Johnson - saksofon sopranowy, flet; Patrick Gleeson - syntezator; Todd Cochran - instr. klawiszowe; Bill Connors - gitara (1); Ron McClure - gitara basowa (1); Henry Franklin - gitara basowa (2); Leon Chancler - perkusja; Eric Gravatt - perkusja i instr. perkusyjne (1)
Producent: Julian Priester i Patrick Gleeson


Komentarze

  1. zirytował mnie ten bass na pierwszej stronie który grał praktycznie to samo przez 16 minut, do drugiej strony nie dotrwałem
    2/10 to tylko przez sympatię do autora :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie to budowanie klimatu przez transowe powtarzanie jednego motywu (jak w hindustańskich ragach) jest genialne. Zresztą ten motyw sam w sobie jest po prostu zajebisty. Jeden z najlepszych, jakie słyszałem. A w utworze sporo się dzieje w warstwie pozostałych instrumentów.

      Jeśli słyszałeś tylko połowę albumu, to nie masz podstaw do oceny całości.

      Usuń
  2. dziękuję za odpowiedź zaraz poszukam w necie II strony

    OdpowiedzUsuń
  3. i wszędzie piszą że to wydawnictwo z '74

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, tak podaje np. RYM, Discogs i Wikipedia, ale z drugiej strony na Prog Archives i w 17. numerze Lizarda widnieje rok 1973. Trudno jednoznacznie stwierdzić, która wersja jest poprawna. To częsty problem w przypadku mniej znanych albumów jazzowych.

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Republika - "Nowe sytuacje" (1983) / "1984" (1984)

[Recenzja] Present - "This Is NOT the End" (2024)

[Zapowiedź] Premiery płytowe kwiecień 2024

[Recenzja] Extra Life - "The Sacred Vowel" (2024)