[Recenzja] Rage Against the Machine - "Renegades" (2000)



Muzycy Rage Against the Machine wyjątkowo szybko - jak na swoje standardy - uporali się z nagraniem czwartego albumu, który do sprzedaży trafił niewiele ponad rok po "The Battle of Los Angeles". Nie ma w tym jednak niczego nadzwyczajnego, gdyż "Renegades" to po prostu album z coverami. Zespół sięgnął głównie do repertuaru wykonawców hiphopowych (jak np. Cypress Hill czy Afrika Bambaataa) i około-punkrockowych (The Stooges, MC5, Minor Threat). Są też mniej oczywiste wybory, jak utwory Boba Dylana, The Rolling Stones i Bruce'a Springsteena.

Za każdym razem zespół nadaje jednak coverom własnego stylu, całkowicie rezygnując z elementów charakterystycznych dla oryginalnych twórców, dzięki czemu brzmią jak jego autorskie kawałki. Z jednym wyjątkiem. "Beautiful World" nowofalowego Devo został przerobiony na... łagodną balladę, z subtelnym śpiewem Zacka de la Rochy i akompaniamentem nieprzesterowanej gitary. To całkowite zaprzeczenie stylu zespołu, co stanowi bardzo miłe urozmaicenie. Z pozostałych kawałków warto wyróżnić oparte na głębokich liniach basu "Microphone Fiend" hiphopowego duetu Eric B. & Rakim i "I'm Housin'" EPMD, oraz chwytliwe "Renegades of Funk" Afrika Bambaataa i "How I Could Just Kill a Man" Cypress Hill, a także wzbogacone niezłymi riffami "The Ghost of Tom Joad" Springsteena i "Maggie's Farm" Dylana. Żaden z tych kawałków nie jest jednak równie udane, co najlepsze z autorskich kompozycji grupy z poprzednich longplayów. A już zupełnie nie przekonuje mnie Rage w wersji punkowej ("In My Eyes" Minor Threat, "Kick Out the Jams" MC5, "Down on the Street" Stooges), podobnie jak udziwniona wersja stonesowskiego "Street Fighting Man".

"Renegades" niewiele wnosi do dyskografii Rage Against the Machine - z wyjątkiem, oczywiście, zaskakująco zaaranżowanego "Beautiful World". Wydawnictwo należy traktować raczej jako dodatek do podstawowej dyskografii, niż pełnoprawny album. Jest to jednak całkiem udany materiał, choć nie pozbawiony słabszych momentów. Jest to także ostatnie studyjne wydawnictwo zespołu, który rozpadł się jeszcze przed jego wydaniem, a późniejsze reaktywacje nie przyniosły nowego materiału.

Ocena: 6/10 



Rage Against the Machine - "Renegades" (2000)

1. Microphone Fiend; 2. Pistol Grip Pump; 3. Kick Out the Jams; 4. Renegades of Funk; 5. Beautiful World; 6. I'm Housin'; 7. In My Eyes; 8. How I Could Just Kill a Man; 9. The Ghost of Tom Joad; 10. Down on the Street; 11. Street Fighting Man; 12. Maggie's Farm

Skład: Zack de la Rocha - wokal; Tom Morello - gitara; Tim Commerford - gitara basowa, dodatkowy wokal; Brad Wilk - perkusja
Producent: Rick Rubin i Rage Against the Machine, Brendan O'Brien (9)


Komentarze

  1. "Beautiful World" jest naprawdę fajnym urozmaiceniem - nieźle się zdziwiłem, gdy usłyszałem to po raz pierwszy. Okazuje się też, że de la Rocha potrafi "normalnie" śpiewać.

    Ogólnie "Renegades" to fajny suplement do reszty dyskografii, nie odstający znacząco od poprzednich trzech dzieł.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ulega wątpliwości, że jest to najsłabsza płyta grupy, ale moim zdaniem ocena 6/10 jest jednak odrobinę zbyt surowa. Osobiście dałbym 7/10. Bo "I'm Housin'", bo "How I Could Just Kill a Man", bo "Maggie's Farm". To są tak świetne covery, że brak mi słów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 6/10 to bardzo wysoka ocena, biorąc pod uwagę całą istniejącą muzykę. Być może za wysoka dla tego albumu.

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Julia Holter - "Something in the Room She Moves" (2024)

[Recenzja] Alice Coltrane - "The Carnegie Hall Concert" (2024)

[Recenzja] Laurie Anderson - "Big Science" (1982)

[Recenzja] Księżyc - "Księżyc" (1996)

[Zapowiedź] Premiery płytowe marzec 2024