[Recenzja] Rage Against the Machine - "Renegades" (2000)
Muzycy Rage Against the Machine wyjątkowo szybko - jak na swoje standardy - uporali się z nagraniem czwartego albumu, który do sprzedaży trafił niewiele ponad rok po "The Battle of Los Angeles". Nie ma w tym jednak niczego nadzwyczajnego, gdyż "Renegades" to po prostu album z coverami. Zespół sięgnął głównie do repertuaru wykonawców hiphopowych (jak np. Cypress Hill czy Afrika Bambaataa) i około-punkrockowych (The Stooges, MC5, Minor Threat). Są też mniej oczywiste wybory, jak utwory Boba Dylana, The Rolling Stones i Bruce'a Springsteena. Za każdym razem zespół nadaje jednak coverom własnego stylu, całkowicie rezygnując z elementów charakterystycznych dla oryginalnych twórców, dzięki czemu brzmią jak jego autorskie kawałki. Z jednym wyjątkiem. "Beautiful World" nowofalowego Devo został przerobiony na... łagodną balladę, z subtelnym śpiewem Zacka de la Rochy i akompaniamentem nieprzesterowanej gitary. To całkowite zaprzeczenie stylu zespołu, co s