[Recenzja] Soft Machine - "Softs" (1976)
Zespół grający na "Softs" nie ma już nic wspólnego ani z oryginalnym, ani kilkoma późniejszymi wcieleniami Soft Machine. Co prawda, można tu jeszcze usłyszeć Mike'a Ratledge'a, jednak tylko w dwóch utworach, a na okładce podpisany jest jako gość. Z podstawowego składu najdłuższy staż ma tutaj perkusista John Marshall, który dołączył do grupy w trakcie nagrywania jej piątego albumu. Po odejściu Ratledge'a, multiinstrumentalista Karl Jenkins postanowił skupić się całkowicie na grze na klawiszach, oddając rolę saksofonisty nowemu muzykowi - Alanowi Wakemanowi (z tych Wakemanów - to kuzyn Ricka, słynnego klawiszowca Yes). W tym samym czasie odszedł także gitarzysta Allan Holdsworth, którego miejsce zajął John Etheridge.
Ponieważ już od dłuższego czasu decydujący wpływ na kształt muzyki Soft Machine miał nie Ratledge, a Jenkins, "Softs" nie przynosi żadnej drastycznej zmiany stylistycznej. Jest raczej rozwinięciem pomysłów z kilku poprzednich albumów, przede wszystkim "Bundles". Zgodnie z tytułem, jest to jednak muzyka nieco łagodniejsza. Choć gdzieniegdzie pojawiają się ostrzejsze partie Etheridge'a, których brzmienie i szybkość przywołują na myśl Johna McLaughlina i debiut Mahavishnu Orchestra. Niestety, Etheridge jest znacznie słabszym gitarzystą, co dobitnie pokazuje jego okropny solowy popis w "The Camden Tandem". Jest to najsłabszy kawałek, obok kolejnej niepotrzebnej solówki Marshalla, "Kayoo". Zbędny jest także "Second Bundle" - zespół w przeszłości już wielokrotnie nagrywał utwory oparte na minimalistycznej, repetycyjnej elektronice i robił to ze znacznie lepszym skutkiem (żeby wspomnieć tylko "The Floating World" z "Bundles").
Album ma też jednak kilka mocnych punktów. Jak noszące pewien powiew świeżości "Ban-Ban Caliban" i "One Over the Eight", w których muzycy jamują na niemal tanecznych, funkowych podkładach rytmicznych. Albo ładna, lekko bluesowa ballada "Song of Aeolus", w której Etheridge dla odmiany wciela się w Davida Gilmoura (co jest łatwiejsze, więc wychodzi znacznie lepiej od podrabiania McLaughlina). Świetnie wypada także stopniowo rozwijający się "The Tale of Taliesin". A częściowo akustycznemu "Out of Season" nie można odmówić uroku, choć we fragmentach z syntezatorowym tłem robi się nieco kiczowaty. Dobrym pomysłem, korespondującym z tytułem albumu, było natomiast spięcie go klamrą w postaci łagodnych miniaturek "Aubade" i "Etika".
"Softs" to bardzo przyjemny album, choć niepozbawiony wad typowych dla mainstreamowego fusion, w którym bardzo łatwo przekroczyć granicę kiczu. Jest też wyraźnie słabszy od poprzednich wydawnictw grupy (no, może "Seven" prezentuje zbliżony poziom). Wciąż jednak jest to muzyka warta poznania.
Ponieważ już od dłuższego czasu decydujący wpływ na kształt muzyki Soft Machine miał nie Ratledge, a Jenkins, "Softs" nie przynosi żadnej drastycznej zmiany stylistycznej. Jest raczej rozwinięciem pomysłów z kilku poprzednich albumów, przede wszystkim "Bundles". Zgodnie z tytułem, jest to jednak muzyka nieco łagodniejsza. Choć gdzieniegdzie pojawiają się ostrzejsze partie Etheridge'a, których brzmienie i szybkość przywołują na myśl Johna McLaughlina i debiut Mahavishnu Orchestra. Niestety, Etheridge jest znacznie słabszym gitarzystą, co dobitnie pokazuje jego okropny solowy popis w "The Camden Tandem". Jest to najsłabszy kawałek, obok kolejnej niepotrzebnej solówki Marshalla, "Kayoo". Zbędny jest także "Second Bundle" - zespół w przeszłości już wielokrotnie nagrywał utwory oparte na minimalistycznej, repetycyjnej elektronice i robił to ze znacznie lepszym skutkiem (żeby wspomnieć tylko "The Floating World" z "Bundles").
Album ma też jednak kilka mocnych punktów. Jak noszące pewien powiew świeżości "Ban-Ban Caliban" i "One Over the Eight", w których muzycy jamują na niemal tanecznych, funkowych podkładach rytmicznych. Albo ładna, lekko bluesowa ballada "Song of Aeolus", w której Etheridge dla odmiany wciela się w Davida Gilmoura (co jest łatwiejsze, więc wychodzi znacznie lepiej od podrabiania McLaughlina). Świetnie wypada także stopniowo rozwijający się "The Tale of Taliesin". A częściowo akustycznemu "Out of Season" nie można odmówić uroku, choć we fragmentach z syntezatorowym tłem robi się nieco kiczowaty. Dobrym pomysłem, korespondującym z tytułem albumu, było natomiast spięcie go klamrą w postaci łagodnych miniaturek "Aubade" i "Etika".
"Softs" to bardzo przyjemny album, choć niepozbawiony wad typowych dla mainstreamowego fusion, w którym bardzo łatwo przekroczyć granicę kiczu. Jest też wyraźnie słabszy od poprzednich wydawnictw grupy (no, może "Seven" prezentuje zbliżony poziom). Wciąż jednak jest to muzyka warta poznania.
Ocena: 7/10
Soft Machine - "Softs" (1976)
1. Aubade; 2. The Tale of Taliesin; 3. Ban-Ban Caliban; 4. Song of Aeolus; 5. Out of Season; 6. Second Bundle; 7. Kayoo; 8. The Camden Tandem; 9. Nexus; 10. One Over the Eight; 11. Etika
Skład: Karl Jenkins - instr. klawiszowe; Alan Wakeman - saksofon; John Etheridge - gitara; Roy Babbington - gitara basowa; John Marshall - perkusja i instr. perkusyjne
Gościnnie: Mike Ratledge - syntezator (3,4)
Producent: Soft Machine
Soft Machine - "Softs" (1976)
1. Aubade; 2. The Tale of Taliesin; 3. Ban-Ban Caliban; 4. Song of Aeolus; 5. Out of Season; 6. Second Bundle; 7. Kayoo; 8. The Camden Tandem; 9. Nexus; 10. One Over the Eight; 11. Etika
Skład: Karl Jenkins - instr. klawiszowe; Alan Wakeman - saksofon; John Etheridge - gitara; Roy Babbington - gitara basowa; John Marshall - perkusja i instr. perkusyjne
Gościnnie: Mike Ratledge - syntezator (3,4)
Producent: Soft Machine
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.