[Recenzja] Nucleus - "We'll Talk About It Later" (1971)



Chociaż "We'll Talk About It Later", drugi album jazz-rockowego Nucleus, został zarejestrowany zaledwie osiem miesięcy po debiutanckim "Elastic Rock" - podczas dwóch wrześniowych dni 1970 roku - i wciąż w tym samym składzie, słuchać tu pewne istotne zmiany. Być może to efekt intensywnego koncertowania, dzięki czemu sekstet lepiej się zgrał. Zamiast kilkunastu krótkich utworów znalazło się tutaj tylko siedem nagrań, za to bardziej rozbudowanych, dających muzykom możliwość pokazania swoich indywidualnych możliwości oraz umiejętności wzajemnej kooperacji. Każde z nich broni się nie tylko jako część albumu, ale także jako osobne dzieło. Uwagę zwraca też bardziej żywiołowy charakter tego materiału, z mocniej wyeksponowaną gitarą oraz intensywną, grającą już ze zdecydowanie rockową dynamiką sekcją rytmiczną.

To nowe oblicze Nucleus znakomicie pokazuje "Song for the Bearded Lady", zbuntowany na charakterystycznym, niemal hardrockowym, ale błyskotliwym riffie. Karl Jenkins, kompozytor utworu, musiał być z niego naprawdę dumny, skoro wykorzystał ponownie w "Hazard Profile" z albumu Soft Machine "Bundles". Pierwowzór jest jeszcze lepszy - bardziej konkretny, bogatszy brzmieniowo, z porywającymi, niepopadającymi w pseudo-wirtuozerię popisami instrumentalnymi. Nie mniej świetny okazuje się "Sun Child", w którym akompaniament dla solówek na dęciakach zapewnia mocarny groove sekcji rytmicznej oraz psychodeliczne wstawki gitary. To dokładnie ta sama stylistyka, co zarejestrowany zaledwie kilka miesięcy wcześniej "Jack Johnson" Milesa Davisa. Wpływy rockowe dominują natomiast w tytułowym "We'll Talk About It Later" - z początku jest to bardziej nastrojowe nagranie, które fantastycznie się rozkręca, nabierając na intensywności i zaostrzając brzmienie.

Sporym zaskoczeniem może być zadziorny - wbrew tytułowi - "Ballad of Joe Pimp", który nie tylko posiada bardziej piosenkową budowę, ale nawet zawiera partię wokalną. W opisie albumu na okładce zabrakło informacji, który z muzyków za nią odpowiada, jednak najprawdopodobniej był to Chris Spedding. Kawałek może kojarzyć się z cięższymi momentami wczesnego King Crimson. Szczątkowy wokal, już nie tak melodyjny, pojawia się jeszcze w "Easter 1916", nawiązującym do irlandzkiego powstania wielkanocnego. Fotografia z tego wydarzenia została zresztą wkomponowana w okładkę Rogera Deana. Sam utwór to rewelacyjne połączenie rockowej sekcji rytmicznej z ekspresyjnymi, ocierającymi się o jazz free solówkami sekcji dętej.

Łagodniejsze oblicze płyty prezentuje subtelna ballada "Lullaby for a Lonely Child", która za sprawą wykorzystania buzuki kojarzy się trochę z muzyką grecką, wymieszaną z psychodelią oraz jazzem, do którego tym razem nawiązuje także sekcja rytmiczna. Klimat davisowego "In a Silent Way" przywołuje natomiast najdłuższy na płycie, blisko dziesięciominutowy "Oasis" - z początku bardzo delikatny, utrzymany w takim jazzowo-ambientowym nastroju, ale nawet po nabraniu większej dynamiki zachowuje swoją subtelność. Oba utwory bardzo udanie dopełniają ten materiał, nadając mu większej różnorodności, bez odbierania spójności.

"We'll Talk About It Later" może być świetnym wstępem do jazz-rocka i fusion - a docelowo nawet akustycznego jazzu - dla rockowych słuchaczy. Jest to granie przystępniejsze od Soft Machine, Milesa Davisa czy The Tony Williams' Lifetime, mające więcej wspólnego z typowym rockiem - zwłaszcza w rytmice oraz mocno gitarowym brzmieniu - a jednocześnie otwierające na to wszystko, co można usłyszeć u wspomnianych wykonawców. Poza tym jest to po prostu świetna płyta, z wyrazistymi kompozycjami, bogatym instrumentarium oraz naprawdę dobrym wykonaniem. Właśnie na "We'll Talk About It Later” Nucleus osiągnął szczyt swoich możliwości.

Ocena: 9/10

Zaktualizowano: 03.2024



Nucleus - "We'll Talk About It Later" (1971)

1. Song for the Bearded Lady; 2. Sun Child; 3. Lullaby for a Lonely Child; 4. We'll Talk About It Later; 5. Oasis; 6. Ballad of Joe Pimp; 7. Easter 1916

Skład: Ian Carr - trąbka, skrzydłówka; Karl Jenkins - saksofon barytonowy, obój, instr. klawiszowe; Brian Smith - saksofon tenorowy, saksofon sopranowy, flet; Chris Spedding - gitara, buzuki; Jeff Clyne - gitara basowa, kontrabas; John Marshall - perkusja i instr. perkusyjne
Producent: Pete King


Komentarze

  1. Piękna płyta. W sumie jedynym... nawet nie mankamentem, ale powiedzmy - powodem dla którego jest relatywnie mało znana jest chyba to, że zespół zbyt mocno przypominał innych. Wcześniej więcej w tym było Davisa, teraz więcej jest Soft Machine, ale nadal jest dużo kogoś innego...

    OdpowiedzUsuń
  2. Głos należy, o ile mi wiadomo, do gitarzysty Chrisa Speddinga, ale pewny nie jestem.

    OdpowiedzUsuń
  3. A "Solar Plexus" traktujesz jako wydawnictwo Nucleus?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Maruja - "Connla's Well" (2024)

[Recenzja] Santana - "Welcome" (1973)

[Recenzja] Gentle Giant - "Octopus" (1972)