[Recenzja] November - "En ny tid är här..." (1970)



Trio November powstało pod koniec lat 60. w Sztokholmie. Nazwa upamiętnia pewien listopadowy wieczór 1969 roku, gdy muzycy, jeszcze pod szyldem Train, zagrali jako support przed grupą Fleetwood Mac. Muzykę graną przez zespół można nazwać zarówno ciężkim blues rockiem, jak i bluesowo zabarwionym hard rockiem. Inspiracje są dość oczywiste: Cream, The Jimi Hendrix Experience, Free, Ten Years After czy wspomniany Fleetwood Mac. Za to brzmienie - zaskakująco dobre - kojarzy się już raczej z Led Zeppelin lub nawet Black Sabbath. Tym, co odróżniało szwedzkie trio od anglosaskich grup, były teksty w ojczystym językiem. Trochę się tego obawiałem po doświadczeniach z niedawno recenzowanym Trettioåriga Kriget, jednak tutaj wokal brzmi lepiej, bardziej naturalnie. I nie da się ukryć, że właśnie ten egzotyczny element wyróżnia November spośród podobnie grających kapel. Kiedy grupa występowała w Wielkiej Brytanii i postanowiła zaprezentować swoje utwory w anglojęzycznych wersjach, publiczność domagała się oryginałów. Wyraźnie to pokazuje, co było największym atutem tria.

"En ny tid är här...", debiutancki album November, to zbiór krótkich, prostych utworów, opartych na zadziornych gitarowych riffach i solówkach, które nie dominują jednak brzmienia całości, pozwalając wykazać się sekcji rytmicznej. Muzycy nie są wirtuozami, ale grają przyzwoicie. Dominują w repertuarze kawałki łączące rockowy czad z dość zgrabnymi melodiami, czego przykładem "En annan värld", "En enkel sång om dej" i najlepszy z nich "Mount Everest", w którym całkiem charakterystyczne riffowanie przyjemnie uzupełniają partie fletu. Instrument ten pojawia się jeszcze tylko w łagodniejszych, psychodeliczno-folkowych fragmentach "Lek att du är barn igen". Muzycy potrafili zabrzmieć też naprawdę ciężko, czego dowodem niemal sabbathowy "Varje gång jag ser dig känns det lika skönt". Jako żart można natomiast traktować finałową miniaturkę "Balett blues", wzbogaconą archaiczną partią pianina. Nie ma większego sensu, by bardziej rozpisywać się na temat zawartych tu utworów, ponieważ trudno usłyszeć tu coś, co nie byłoby kliszą anglosaskiego rocka.

Tytuł albumu "En ny tid är här..." można przetłumaczyć jako "Nadeszły nowe czasy", ale jakoś nie bardzo to słychać w zawartej tu muzyce, chyba że świadectwem nowych czasów miałyby być teksty w innym języku niż angielski, co wcześniej w tego typu muzyce nie było popularne. Ogólnie jest to dość fajne granie i mogę polecić debiut November miłośnikom klasycznego rocka. Nie da się jednak ukryć, że to muzyka odtwórcza, a w dodatku spóźniona pod względem kompozycji i aranżacji o jakieś 2-3 lata, choć z brzmieniem wpisującym się już we standardy lat 70.

Ocena: 6/10

Zaktualizowano: 12.2023



November - "En ny tid är här..." (1970)

1. Mount Everest; 2. En annan värld; 3. Lek att du är barn igen; 4. Sekunder (förvandlas till år); 5. En enkel sång om dej; 6. Varje gång jag ser dig känns det lika skönt; 7. Gröna blad; 8. Åttonde; 9. Ta ett steg i sagans land; 10. Balett blues

Skład: Christer Stålbrant - wokal i gitara basowa; Richard Rolf - gitara; Björn Inge - perkusja, dodatkowy wokal
Gościnnie: Jan Kling - flet (1,3);  Caroline Williams - dodatkowy wokal (3,9)
Producent: Roger Wallis


Komentarze

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Santana - "Welcome" (1973)

[Recenzja] Maruja - "Connla's Well" (2024)

[Recenzja] Gentle Giant - "Octopus" (1972)