[Recenzja] Diamond Head - "Lightning to the Nations" (1980)

Diamond Head - Lightning to the Nations


Cykl "Ciężkie poniedziałki" #11

Nurt Nowej Fali Brytyjskiego Heavy Metalu (NWOBHM) powstał w sprzeciwie do wybuchu popularności punk rocka. Przedstawiciele tej sceny pokazywali swoje przywiązanie do niemodnego już hard rocka i metalu. Paradoksalnie mieli jednak wiele z punkiem wspólnego - od często amatorskiej produkcji nagrań, po nie zawsze dobry warsztat wykonawczy. Z dziesiątek zespołów tylko nielicznym udało się szerzej zaistnieć. Wielkie komercyjne sukcesy odniosły przede wszystkim grupy Iron Maiden i Def Leppard - choć ta druga dopiero po zmianie stylu na bardziej popowy - a także, na mniejszą skalę, Saxon. Parę innych kapel dorobiło się kultowego statusu, jak uznawany za prekursora thrash i black metalu Venom czy Diamond Head, będący głównym źródłem inspiracji dla wczesnej Metalliki oraz Megadeth.

Metallica nigdy nie kryła się ze swoją fascynacją brytyjskim zespołem. Już na pierwszych występach muzycy włączali do swojego repertuaru takie kompozycje Diamond Head, jak "Sucking My Love", "Am I Evil?" czy "The Prince". Dwie ostatnie, a także "Helpless", Amerykanie nagrali też w studiu już w latach 80., na potrzeby różnych singli i EPek. Gdy po latach zebrano te kawałki na kompilacji "Garage Inc.", wśród premierowego materiału znalazł się też "It's Electric". Wszystkie te utwory pochodzą z debiutanckiego albumu Brytyjczyków, "Lightning to the Nations".

Pomimo sporej popularności NWOBHM, muzykom Diamond Head nie udało się zainteresować żadnego wydawcy. Muzycy sami sfinansowali sesję w podupadłym studiu The Old Smythy w Worcester, a następnie własnym sumptem wydali 1000 egzemplarzy płyty, zapakowanych jedynie w białą kopertę z odręcznymi autografami muzyków. Ani na niej, ani na labelu winyla, nie znalazła się nazwa wykonawcy, tytuł albumu czy lista utworów. Z tego względu longplay zaczął być nazywany białym ("The White Album"). Kolejne tysiąc sztuk miało już profesjonalny nadruk na labelu ze wszystkimi informacjami, ale wciąż sprzedawano je w białej kopercie, z przyklejoną kartką z tracklistą sporządzoną na maszynie do pisania. Wydanie firmuje mała, niezależna wytwórnia Happy Face Records.

Rok po brytyjskim wydaniu album został wznowiony przez niemiecki Woolfe Recs, po raz pierwszy z grafiką na okładce. Edycji kompaktowej i kasetowej doczekał się dopiero w roku 1993, opublikowanych przez amerykański Metal Blade Records. To właśnie na nich pojawiła się chyba najbardziej znana wersja okładki, ta z diamentem na czarnym tle. Od tamtej pory materiał wielokrotnie wznawiano, czasem z dodatkowymi nagraniami z singli i EPek. Z tych bonusowych kawałków najbardziej wyróżnia się "Waited Too Long" z akustycznymi gitarami, dodającymi lekko zeppelinowego klimatu. Sama piosenka jest jednak kiepska, zwłaszcza ten komercyjny refren.

Jak nietrudno się domyślić, płyta brzmi bardzo partyzancko, z surowością charakterystyczną raczej dla punk rocka. Wykonanie stoi na całkiem przyzwoitym, jak na metalową kapelę, poziomie, ale nie sposób nazwać go wirtuozerskim. Gitarzysta Brian Tatler przyznawał zresztą, że to grupy punkowe przekonały go, że każdy może założyć zespół. W swojej grze inspirował się jednak przede wszystkim Ritchiem Blackmore'em oraz Michaelem Schenkerem. Ogólnie muzyka Diamond Head powstawała pod wpływem takich zespołów, jak Led Zeppelin, Deep Purple, Black Sabbath, UFO, Judas Priest, ale też bluesrockowego Free czy grającego w bardziej złożony sposób Rush.

Na debiutanckim longplayu dominują energetyczne, czadowe kawałki w rodzaju "The Prince", "It's Electric", "Helpless" czy tytułowego "Lightning to the Nations", wszystkie z fajnymi riffami, rozpędzonymi solówkami, wyrazistą sekcją rytmiczną oraz ostrym jak brzytwa wokalem Seana Harrisa. Podobny charakter ma także singlowy "Sweet and Innocent", choć tu już słychać nieco bardziej merkantylne podejście, jakby kwartet usilnie próbował stworzyć metalowy hit. Z drugiej strony, płyta zdradza też nieco wyższe aspiracje muzyków. "Am I Evil?" rozpoczyna się cytatem z "Marsa", fragmentu planetarnej suity angielskiego kompozytora Gustava Holsta. Ciekawe, czy inspiracją był "Return to Sanity" mało znanej kapeli psych-rockowej Andromeda, który zaczyna się w identyczny sposób. "Am I Evil?" rozwija się jednak zupełnie inaczej i jest to najbardziej posępny, ale też najbardziej wyrazisty fragment płyty. Wyróżnia się również blisko dziesięciominutowy "Sucking My Love" o trochę bardziej jamowej budowie, jednak wciąż z odpowiednią dawką czadu.

Pomimo niemal demówkowego brzmienia, "Lightning to the Nations" to zdecydowanie najlepsze, co Diamond Head po sobie pozostawił. To tu znalazły się wszystkie najlepsze kompozycje, a ta surowa produkcja w sumie pasuje do charakteru muzyki. Po tej płycie zespół szybko zaczął obniżać poziom. Już drugi album, "Borrowed Time" z 1982 roku, to spore rozczarowanie. Na plus można zaliczyć lepsze brzmienie oraz bardzo metalową okładkę Rodneya Matthews w klimatach retro fantastyki, a z kompozycji najlepsze wrażenie robią… nowe wersje "Lightning to the Nations" i "Am I Evil?". Premierowy repertuar nie jest już tak dobry, w dodatku zaczyna zalatywać tandetnym AOR-em, którego jeszcze więcej jest na płycie numer trzy, "Canterbury". Oba wydawnictwa odniosły pewien sukces komercyjny - odpowiednio 24. i 32. miejsce na UK Albums Chart - ale firma MCA nie była zainteresowana dalszą współpracą i zespół wkrótce się rozpadł. Nie na zawsze, choć tak pewnie byłoby lepiej.

Ocena: 7/10

Zaktualizowano: 01.2024



Diamond Head - "Lightning to the Nations" (1980)

1. Lightning to the Nations; 2. The Prince; 3. Sucking My Love; 4. Am I Evil?; 5. Sweet and Innocent; 6. It's Electric; 7. Helpless

Skład: Sean Harris - wokal; Brian Tatler - gitara; Colin Kimberley - gitara basowa; Duncan Scott - perkusja
Producent: Reg Fellows i Diamond Head


Komentarze

  1. Ksiądz Piotruś28 stycznia 2024 15:29

    Bardzo lubię ten album. Przyznam, że najbardziej właśnie kawałki "pożyczone" przez Metallicę. Inny jest to metal niż grany przez Iron Maiden. Taki bardziej garażowy i bluesowy, utwory takie jak "It's Electric" przywodzą mi na myśl zespół Budgie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na takie wznowienia warto czekać :) Będzie jeszcze kiedyś coś z dawniej opisywanych kapel NWOBHM, typu Saxon czy Def Leppard? I Angel Witch gdzieś zniknęło.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] Maruja - "Connla's Well" (2024)

[Recenzja] Oren Ambarchi / Johan Berthling / Andreas Werliin - "Ghosted II" (2024)

[Recenzja] Cristóbal Avendaño & Silvia Moreno - "Lancé esto al otro lado del mar" (2024)

[Recenzja] Gentle Giant - "Octopus" (1972)