[Recenzja] Pentagram - "Relentless" (1985/93)

Pentagram - Relentless


Cykl "Ciężkie poniedziałki" #4

W latach 70. Black Sabbath wydawał się zjawiskiem zupełnie odrębnym od reszty ciężkiego rocka. Kwartet preferował raczej wolne tempa oraz mroczniejszą atmosferę. Wszystko zmieniło się w kolejnej dekadzie, gdy zespół - już bez Ozzy'ego Osbourne'a w składzie - zwrócił się w stronę bardziej typowego heavy metalu. Jednocześnie jednak pojawili się liczni naśladowcy oryginalnego wcielenia Brytyjczyków, a całe to zjawisko nazwano doom metalem. Jako czołowych przedstawicieli najczęściej wymienia się szwedzki Candlemass oraz amerykańskie Saint Vitus, Trouble i Pentagram. Ostatni z tych zespołów powstał już na początku lat 70., jednak przez całą dekadę wydał tylko kilka singli. W międzyczasie kilkakrotnie zmieniał nazwę - m.in. na Macabre, Virgin Death czy Wicked Angel - by jednak zawsze wrócić do tej pierwotnej.

Wydawnictwo o tytule "Relentless" oficjalnie jest uznawane za wznowienie eponimicznego debiutu Pentagram z 1985 roku. W rzeczywistości stanowi jednak reedycję starszego o trzy lata "All Your Sins", rozprowadzanej własnym sumptem kasety Death Row. Wszystkie te wydawnictwa bazują na zarejestrowanych w latach 1981-82 demówkach Death Row, zespołu założonego przez gitarzystę Victora Griffina, basistę Lee Abneya oraz perkusistę Joego Hasselvamdera. Ten ostatni grał wcześniej w Pentagram i to właśnie on zaproponował, by przyjąć do składu wokalistę tamtej grupy, Bobby'ego Lieblinga. Niedługo potem miejsce Abneya zajął Martin Swaney, kolejny były muzyk Pentagram. Ten właśnie kwartet zarejestrował "All Your Sins", a w 1984 roku dokonał wokalnych i gitarowych dogrywek na potrzeby nowego miksu, który ukazał się rok później jako pierwszy album Pentagram. Ta wersja nigdy jednak nie została wznowiona, a wydany w limitowanym nakładzie winyl stanowi kolekcjonerski rarytas. Wszystkie późniejsze wydania - z nową okładką, tytułem "Relentless" oraz szyldem Pentagram - wykorzystują oryginalny miks i kolejność utworów z kasety "All Your Sins". Ponieważ właśnie ta wersja jest dziś powszechnie dostępna, na niej opieram recenzję.

Muzyka zawarta na debiucie Pentagram / Death Row opiera się na elementach zapożyczonych od Black Sabbath. Głos Lieblinga natychmiast kojarzy się z zawodzeniem Osbourne'a, natomiast riffy Griffina to szkoła Tony'ego Iommi. Towarzyszy temu odpowiednio masywna gra sekcji rytmicznej. Epigoństwo? Niewątpliwie tak. Nic nie wnoszące? Nie do końca. Styl z wczesnych płyt Black Sabbath został tu doprowadzony do ekstremum. Obdarto go całkowicie z wpływów innych rodzajów muzyki, całego tego eklektyzmu. Jednocześnie nadano tej muzyce jeszcze bardziej posępnego, miażdżącego charakteru. W takich nagraniach, jak "Death Row", "All Your Sins" czy "Sinister", ciężar i złowieszczy klimat wgniatają w ziemię. Do tamtej pory powstało niewiele tak brutalnej muzyki w odrębnie rocka. Zdarzają się jednak też takie kawałki, jak "Sign of the Wolf (Pentagram)", wyróżniający się szybszym tempem i wyjątkowo melodyjną linią wokalną. Także tytułowy "Relentless" czy "The Deist" zagrane są bardziej żwawo, choć już nie tak przebojowo.

Cały ten album to jeden wielki hołd dla Black Sabbath. Jednak w porównaniu z tamtą grupą jest to muzyka zdecydowanie bardziej surowa, brutalna i homogeniczna, także mniej kreatywna, ale niewątpliwie może się takie podejście podobać. Więcej tego typu muzyki znajduje się na kolejnych płytach Pentagram: "Days of Reckoning" (1987) czy "Be Forewarned" (1994). Zespół istnieje do dzisiaj - z Bobbym Lieblingiem jako jedynym stałym muzykiem - i cały czas tworzy, jednak trzymając się coraz bardziej wyeksploatowanego stylu, nagrywając wciąż gorsze wersje tej samej płyty. Warto natomiast zwrócić uwagę na kompilacje "First Daze Here" (2001) i "First Daze Here Too" (2006), zbierające nagrania Pentagram z lat 70., w tym wczesne wersje niektórych kompozycji z późniejszych albumów, zagrane w bardziej hardrockowym stylu.

Ocena: 7/10



Pentagram - "Relentless" (1993)


1. Death Row; 2. All Your Sins; 3. Sign of the Wolf (Pentagram); 4. The Ghoul; 5. Relentless; 6. Run My Course; 7. Sinister; 8. The Deist; 9. You're Lost, I'm Free; 10. Dying World; 11. 20 Buck Spin

Skład: Bobby Liebling - wokal; Victor Griffin - gitara; Martin Swaney - gitara basowa; Joe Hasselvander - perkusja
Producent: Bobby Liebling, Victor Griffin i Tim Kidwell


Po prawej: okładka eponimicznego debiutu.


Komentarze

  1. Jeżeli chodzi o podróby, to polecam szwedzki Candlemass. Bardzo dobrzy instrumentalnie, zawsze posiadali świetnych wokalistów zwłaszcza Macolin.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] Maruja - "Connla's Well" (2024)

[Recenzja] Oren Ambarchi / Johan Berthling / Andreas Werliin - "Ghosted II" (2024)

[Recenzja] Cristóbal Avendaño & Silvia Moreno - "Lancé esto al otro lado del mar" (2024)

[Recenzja] Gentle Giant - "Octopus" (1972)