[Recenzja] The Rolling Stones - "Dirty Work" (1986)



Do "Dirty Work" przyległa łatka najsłabszego albumu The Rolling Stones. O ile z tym można jeszcze polemizować - zespół dołował już od dłuższego czasu, a kolejne dekady nie były lepsze - tak trudno zaprzeczać, że to jedno z najmniej ciekawych wydawnictw tej zasłużonej grupy. Zawartej tu muzyce z pewnością nie przysłużył się wciąż trwający konflikt między dwoma najważniejszymi muzykami, Keithem Richardem i Mickiem Jaggerem. Wręcz doszło do jego zaostrzenia, gdy ten drugi postanowił przygotować solowy debiut, "She's the Boss". Nagrania zbiegły się z sesją Stonesów, więc wokalista przez większą część czasu był nieobecny w studiu, a swoje partie nagrał na samym końcu, do już gotowych ścieżek instrumentalnych. Jego głos nie brzmi tu zresztą najlepiej. Pojawiły się też problemy z dotąd spokojnym Charliem Wattsem, który coraz bardziej pogrążał się w uzależnieniu od heroiny i alkoholu. W rezultacie na sesje zaproszono wielu muzyków sesyjnych. Co jednak ciekawe, powierzono im nie tylko dogranie brakujących partii perkusji, ale też gitar i basu.

W ogólnej budowie "Dirty Work" przypomina wcześniejszy o trzy lata "Undercover". Materiał ponownie składa się w mniej więcej połowie z bardziej klasycznych stylistycznie kawałków, a w pozostałej części z prób grania w trochę nowocześniejszy sposób. Najbardziej konserwatywnie wypada rock'n'rollowy "Had It with You", a także przeróbka bluesowego standardu "Key to the Highway" - ten ostatni to jednak tylko półminutowy fragment nieuwzględniony nawet w opisie. Warto wspomnieć, że to hołd dla współzałożyciela, a potem stałego współpracownika grupy, pianisty Iana Stewarta, który zmarł już po nagraniu, a jeszcze przed wydaniem tego albumu. Reprezentantem zupełnie odwrotnego podejścia okazuje się mocno ejtisowy "Back to Zero". Cała reszta mieści się gdzieś pomiędzy i nie przynosi żadnych niespodzianek. Może poza taką, że Stonesi nawet na tym etapie byli w stanie stworzyć tak autentycznie chwytliwy kawałek, jak "One Hit (to the Body)". Żywiołowe wykonanie, zapamiętywany refren, akustyczne ozdobniki oraz gitarowa solówka w wykonaniu samego Jimmy'ego Page'a czynią go chyba najlepszym kawałkiem Stonesów z tej dekady. Niewiele jednak ustępuje mu największy hit z tej płyty, "Harlem Shuffle", nieco bardziej stonowany, ale wciąż zagrany z odpowiednią energią i posiadający pewien potencjał taneczny. Czy można zatem powiedzieć, że zespół zaczął powoli wychodzić na prostą? Chyba nie do końca. Należy wziąć poprawkę na fakt, że druga z tych kompozycji to przeróbka rhythm'n'bluesowego hitu duetu Bob & Earl z 1963 roku.

Jako podsumowanie tej płyty mogę w zasadzie powtórzyć to samo, co pisałem już przy okazji trzech poprzednich albumów grupy: dokładnie taką samą muzykę można znaleźć na kilku wcześniejszych wydawnictwach (fragment recenzji "Emotional Rescue"), a także że to kolejny już dowód twórczego wypalenia muzyków i wyczerpania proponowanej przez nich formuły (z "Tattoo You") oraz nieudany i niepotrzebny album (z "Undercover"). Nie uważam jednak, by był od nich gorszy. Stonesi po prostu zatrzymali się na pewnym poziomie, nie mogąc przełamać tego kryzysu - pomimo pojedynczych przebłysków - ale już nie upadając niżej.

Ocena: 5/10

Zaktualizowano: 04.2022



The Rolling Stones - "Dirty Work" (1986)

1. One Hit (to the Body); 2. Fight; 3. Harlem Shuffle; 4. Hold Back; 5. Too Rude; 6. Winning Ugly; 7. Back to Zero; 8. Dirty Work; 9. Had It with You; 10. Sleep Tonight; 11. Key to the Highway

Skład: Mick Jagger - wokal, harmonijka; Keith Richards - gitara, pianino, wokal (5,10), dodatkowy wokal; Ronnie Wood - gitara, saksofon, perkusja (10), dodatkowy wokal; Bill Wyman - gitara basowa, syntezator; Charlie Watts - perkusja
Gościnnie: Jimmy Page - gitara (1); John Regan - gitara basowa (6); Bobby Womack - gitara (7), dodatkowy wokal; Chuck Leavell - instr. klawiszowe; Ian Stewart - pianino; Ivan Neville - instr. klawiszowe, gitara basowa, dodatkowy wokal; Philippe Saisse - instr. klawiszowe; Anton Fig - perkusja i instr. perkusyjne; Steve Jordan - perkusja i instr. perkusyjne; Marku Ribas - instr. perkusyjne; Dan Collette - trąbka; Jimmy Cliff, Don Covay, Beverly D'Angelo, Kirsty MacColl, Dollette McDonald, Janice Pendarvis, Patti Scialfa, Tom Waits - dodatkowy wokal
Producent: Steve Lillywhite, Mick Jagger i Keith Richards


Komentarze

  1. Dirty Work uchodzi za ich najgorszy album a ja uważam, że jest całkiem solidny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spotkałem się już z takimi opiniami i niepojęte jest dla mnie, że ktoś może uważać ten album za słabszy od "Undercover" ;)

      Usuń
    2. Sześć lat później wcale by mnie takie opinie nie zdziwiły, ale przede wszystkim nie widzę sensu w zastanawianiu się, który z nich jest słabszy.

      Usuń
  2. Back To Zero, Too Rude i Sleep Tonight może jeszcze Harlem Shuffle. Reszta słaba

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Republika - "Nowe sytuacje" (1983) / "1984" (1984)

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Present - "This Is NOT the End" (2024)

[Zapowiedź] Premiery płytowe kwiecień 2024

[Recenzja] Extra Life - "The Sacred Vowel" (2024)