[Recenzja] Queen - "A Night at the Odeon - Hammersmith 1975" (2015)



Dziś mija równo czterdzieści lat od ukazania się przełomowego w dyskografii Queen albumu "A Night at the Opera". To właśnie na nim znalazł się utwór "Bohemian Rhapsody", który zapewnił zespołowi międzynarodową popularność. Z tej okazji do sklepów właśnie trafiło wydawnictwo zatytułowane "A Night at the Odeon - Hammersmith 1975" z zapisem jednego z koncertów trasy promującej ten album, który odbył się 24 grudnia 1975 roku w londyńskim Hammersmith Odeon. Po dekadach posuchy w kwestii publikacji rejestracji występów zespołu z pierwszych lat działalności, drugie w ciągu niewiele ponad roku wydawnictwo z tego okresu powinno być powodem do radości. Niestety, nowy album nie wnosi do dyskografii Queen tak wiele, jak zeszłoroczny "Live at the Rainbow '74". Głównie dlatego, że oba wydawnictwa mają bardzo podobną tracklistę. Tutaj w dodatku uboższą o kilka mniej znanych utworów, których miejsce zajęły "Bohemian Rhapsody" - grany w dwóch odsłonach, bez wstępu i części operowej - oraz "Brighton Rock". Akurat te dwa kawałki raczej nie zachęcają do kupna "A Night at the Odeon", gdyż były już wydane na innych koncertówkach, chociażby klasycznej "Live Killers".

Powstaje zatem pytanie, dlaczego wydano akurat zapis występu w Hammersmith Odeon, a nie jakiegoś innego koncertu trasy, na którym zespół grał także inne utwory z "A Night at the Opera", takie jak "The Prophet's Song" czy "Sweet Lady" (oba wciąż niewydane na żadnym oficjalnym albumie koncertowym). Nie wspominając już o tym, że na niektórych koncertach trasy wykonywana była kompozycja "Hangman", do tej pory nieopublikowana na żadnym autoryzowanym wydawnictwie Queen, jedynie na bootlegach. Może i nie jest to jakiś wybitny utwór, ale fanów grupy na pewno ucieszyłaby jego oficjalna premiera. Kawałek był grany m.in. podczas występu Queen w Tokio, 1 maja 1975 roku. Tego samego, którego fragment - ale akurat bez tego nagrania - pełni rolę bonusu na wydaniu DVD "A Night at the Odeon - Hammersmith 1975". Kompletnie bez sensu wybrano powtarzające się z londyńskim występem utwory "Now I'm Here", "Killer Queen" i " In the Lap of the Gods... Revisited", zamiast "Hangman" lub także wówczas granego "Doing All Right" (kolejnego utworu grupy niewydanego na żadnej oficjalnej koncertówce, choć obecnego w wersji studyjnej na eponimicznym debiucie).

Oczywiście "A Night at the Odeon - Hammersmith 1975" słucha się wyśmienicie. Zespół dopiero co osiągnął szczyt ("Bohemian Rhapsody" właśnie okupował czwarty tydzień z rzędu 1. miejsce UK Singles Chart, a "A Night at the Opera" królował na liście albumów) i muzycy dawali z siebie wszystko, by wypaść jak najlepiej. Repertuar też niczego sobie. Dominują w nim utwory o ewidentnie hard rockowym charakterze (jak np. "Now I'm Here", "Ogre Battle", "Liar" czy - znacznie niestety skrócony - "Son and Daughter"), ale znalazło się też miejsce dla kilku uroczych ballad ("White Queen (As It Began)", "In the Lap of the Gods... Revisited"), a nawet na odrobinę bluesa (niealbumowy "See What a Fool I've Been") i rock'n'rolla ("Jailhouse Rock (Medley)"). Problem jedynie w tym, że zdecydowana większość tych utworów, w równie dobrych - jeśli nie lepszych - wykonaniach, była już wydana na "Live at the Rainbow '74". W rezultacie "A Night at the Odeon - Hammersmith 1975" to album głównie dla najbardziej oddanych fanów Queen. Ewentualnie dla tych, którzy chcieliby poznać najbardziej hard rockowe oblicze grupy, a jeszcze nie słyszeli poprzedniej koncertówki. Osobiście polecam im jednak bardziej "Live at the Rainbow '74" - może i nie ma na nim "Bohemian Rhapsody", są za to np. fantastyczne "Father to Son" i "Stone Cold Crazy".

Ocena: 7/10



Queen - "A Night at the Odeon - Hammersmith 1975" (2015)

1. Now I'm Here; 2. Ogre Battle; 3. White Queen (As It Began); 4. Bohemian Rhapsody; 5. Killer Queen; 6. The March of the Black Queen; 7. Bohemian Rhapsody (Reprise); 8. Bring Back That Leroy Brown; 9. Brighton Rock; 10. Guitar solo; 11. Son and Daughter; 12. Keep Yourself Alive; 13. Liar; 14. In the Lap of the Gods... Revisited; 15. Big Spender; 16. Jailhouse Rock (Medley); 17. Seven Seas of Rhye; 18. See What a Fool I've Been; 19. God Save the Queen

Skład: Freddie Mercury - wokal i pianino; Brian May - gitara, dodatkowy wokal, ukulele (8); John Deacon - gitara basowa, dodatkowy wokal; Roger Taylor - perkusja i instr. perkusyjne, dodatkowy wokal
Producent: Justin Shirley-Smith, Josh Macrae i Kris Fredriksson


Komentarze

  1. Paweł, setlista tego koncertu wygląda tak a nie inaczej z powodu telewizji. Dlatego nie zagrali innych kawałków z ANATO. Nie wybrali innego koncertu trasy, bo po prostu takiego nie mają. Numery z Tokio są takie, jakie fani znali od lat i wielu sądzi, że to jedyne sfilmowane kawałki z tego występu. Jak wiadomo, to nieprawda. Z 76 roku mogą wydać tylko Hyde Park. Nic innego w archiwach nie posiadają z tamtego roku. Mi osobiście w tej koncertówce bardzo przeszkadza okropny mix. Najgorsza wersja tego koncertu jaką znam. Porównaj sobie choćby z wersją dla BBC z 2009 roku. Wyraźna różnica. A to jest o tyle ciekawe, że te same osoby odpowiadają za mix obu wersji. Pozdrawiam Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd pewność, że to jedyny zarejestrowany koncert z tej trasy? Możliwe, że istnieją inne też zapisy, o których powszechnie nic nie wiadomo... Natomiast oficjalne wydanie koncertu z Hyde Parku w zupełności by zaspokoiło moje oczekiwania - bo grali wtedy i "The Prophet's Song", i "Sweet Lady", i "You Take My Breath Away", czyli trzy utwory niewydane dotąd na żadnej koncertówce. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że brzmienie będzie bardziej zadowalające, niż na "A Night at the Odeon".

      Usuń
  2. Ano stąd, że przy okazji tego wydawnictwa pisano, że to pierwsze zarejestrowane wykonanie Bohemian Rhapsody;-) No i przecież Greg Brooks ogłaszał wiele lat temu co mają w archiwach. 75 rok to tylko te 2 właśnie-Tokio i Hammersmith. Ja na Hyde Park tak się nie cieszę, bo moim zdaniem to bardzo przeciętny koncert. Jeden z najsłabszych zespołu w tamtej dekadzie. Zwłaszcza Freddie i Brian zawodzą. Dlatego wolałbym, by tego nie wydawali. Pozdro!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest też możliwość, że zostaną odnalezione jakieś taśmy, o których istnieniu nikt nie ma pojęcia ;) Takie rzeczy się zdarzają. Np. kilka lat temu znaleziono utwór "Walk with Me Sydney" Pink Floyd, chociaż przez kilkadziesiąt lat sądzono, że w ogóle nie został on zarejestrowany.

      Usuń
    2. Panowie, nie jestem pewien czy się rozumiecie. Co do nagranych koncertów z tego okresu - rzeczywiście wiadomo tylko o tych które wymieniliście nagranych z obrazem. Ale jeśli chodzi o samo audio to przecież zespół nagrywał prawie wszystkie koncerty (jeśli nie wszystkie), więc w wersji audio to mogą teoretycznie prawie każdy wydać.

      Usuń
    3. Mariusz, pozwolę się z Tobą nie zgodzić. Hyde Park wcale nie jest taki zły. Zespół na pewno nie jest w gorszej formie niż w Hammersmith 75, problemem jest bardzo słaba jakość wszystkich bootlegów z tego koncertu. W szczególności głos Freddiego jest w dziwny sposób zniekształcony. Ja bym bardzo chciał żeby ten koncert został wydany. Jak można powiedzieć że bardzo przeciętnyo koncercie zawierającym tak wspaniałe wykonanie "You take my breath away" ???

      Usuń
  3. Owszem, taka możliwość jest. Nawet było pisane, że ponoć nagrywany był każdy koncert. Szkopuł w tym, że najpewniej każdy następny na tę samą taśmę co poprzedni. No i byłby to suchy mix z konsolety. A takie coś nie ma prawa wyjść jako oficjalny album koncertowy. Bez opcji multitracks no way;-) Odnośnie Hyde Parku jeszcze, pisałeś o niewydanych do tej pory utworach. Ale Sweet Lady i You Take My Breath Away wyszły na oficjalnych wydawnictwach. Odpowiednio na DVD "Making of A Night At The Opera" i na remasterze A Day At The Races z 2011 na bonusowej EP-ce. Ponadto YTMBA z Earls Court było na VHS Rare Live.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie chodziło głównie o to, że tych utworów nie ma na żadnej koncertówce ;) O bonusy na kompaktowych reedycjach nie dbam wcale i nie wiem dokładnie co tam zostało wydane (zbieram tylko winyle), a DVD traktuję tylko jako uzupełnienie. "Live at the Rainbow '74" mam i bardzo lubię oglądać, i to mi wystarczy. Teoretyczna koncertówka z '76 roku jak dla mnie nie musi mieć odpowiednika na DVD, wystarczy samo audio ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Pawle, tak naprawde po wydaniu Rainbow, wszyscy fani czekają na 3 koncerty do wydania na DVD - Earls Court '77, Houston '77 i Hammersmith '79. Wydanie dwóch ostatnich jest prędzej czy później raczej pewne, w przypadku pierwszego jest wątpliwość co do jakości zachowanych taśm. Polityka zespołu jest taka że raczej wydają tylko te koncerty które mają zarejestrowane z obrazem. Może kiedyś się zmieni (na szczescie w przypadku Rainbow zrobili wyjatek dla koncertu marcowego który jest w tej chwili najlepsza wydaną ich koncertówką do tej pory). Jest wiele kultowych koncertów które znamy z bootlegów tylko w wersji audio, np. rzeczone Tokyo '75 (1 maja), Boston '76, New York '77, Copenhagen '78, London '78, Newcastle '79 (setlisty można sprawdzić tutaj http://www.queenlive.ca/).

      Usuń
    2. Zapis z Earls Court jest z 6 czy 7 listopada, a może z obu występów? W sumie i tak różnią się tylko jednym utworem... A setlista naprawdę rewelacyjna, mam nadzieję, że jednak zachował się dobrej jakości zapis ;) Widzę, że w Houston też były dwa występy w '77 roku, w lutym i grudniu. Bardziej podoba mi się tracklista z wcześniejszego (bliższa Earls Court, na późniejszym wypadło "You Take My Breath Away"). A setlista Hammersmith '79 to w sumie coś pomiędzy tracklistą "Live Killers" i "Rock Montreal", z dodatkiem "If You Can't Beat Them", za którym niezbyt przepadam ;)

      Usuń
  5. Earls Court - jeśli chodzi tylko o setlistę - to rzeczywiście jest także mój faworyt :) zapis obydwu koncertów (6 i 7 czerwca) powinnien być w archiwach.Pierwszy koncert jest szeroko dostępny na bootlegach - można go obejrzeć chociażby na youtube (przecudna wersja You Take My Breath Away, także najlepsza moim zdaniem White Queen). Z drugiego znamy tylko fragment.
    Houston '77 - mają pełny zapis tego drugiego z trasy News Of The World, zespół był wtedy w świetnej formie
    Hammesrmith '79 - jest tak wyczekiwany ze względu na jakość tego występu - wspaniałą formę zespołu w tym czasie. Crazy Tour był najlepszym tourem Freddiego jeśli chodzi o formę wokalną, czasami dokonywał rzeczy niewiarygodnych ;) Na tym koncercie był też zagrany prawie cały Mustapha :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli chodzi o ostatni komentarz Konrada to uważam że Freddie w najlepszej formie wokalnej był w latach 80-82. Mam doskonały koncert z San Paulo 81 gdzie Mercury jest momentami obłędny. Jeśli chodzi o najbardziej wyczekiwany koncert to jest to oczywiście Earls Court 77 lub Houston 77. Oba znam z wersji bootlegowych i są fenomenalne. Szczególnie set z Londynu jest super.

    OdpowiedzUsuń
  7. Może być problem z koncertem Earls Court. Problemem były problemy z mikrofonem. Jakieś problemy słychać w Tie Your Mother Down i Ogre Battle ale niby właśnie na taśmach-matkach ma nie być zapisu z mikrofonu rejestrującego śpiew Mercurego gdy grał na fortepianie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Julia Holter - "Something in the Room She Moves" (2024)

[Recenzja] Alice Coltrane - "The Carnegie Hall Concert" (2024)

[Recenzja] Laurie Anderson - "Big Science" (1982)

[Recenzja] Księżyc - "Księżyc" (1996)

[Zapowiedź] Premiery płytowe marzec 2024