[Recenzja] Uriah Heep - "Demons and Wizards" (1972)



To tutaj zadebiutował klasyczny skład Uriah Heep. Do zespołu dołączyła nowa sekcja rytmiczna, perkusista Lee Kerslake, wcześniej grający w różnych grupach z Kenem Hensleyem, oraz basista Gary Thain, do tamtej pory członek bluesrockowego Keef Hartley Band. Zanim ten drugi trafił do składu, funkcję basisty przez krótko pełnił Mark Clarke z rozwiązanego tuż wcześniej Colosseum. Zdążył jednak zarejestrować z zespołem jeden singiel, na który trafił skomponowany przez niego i Hensleya "The Wizard" oraz napisany jeszcze przed jego dołączeniem "Why". Jest to o tyle istotne, że pierwszy z nich trafił, w tej samej wersji, na "Demons and Wizards" (drugi można natomiast znaleźć na reedycjach, nie tylko w oryginalnej wersji, ale także w dużo lepszej, dziesięciominutowej, o jakby jamowym charakterze, z fantastycznymi popisami basisty). To nie pierwszy album Uriah Heep, na którym znalazły się utwory zarejestrowane w różnych składach. Tym razem nie przeszkodziło to jednak w stworzeniu całkiem spójnego longplaya.

Po raz kolejny głównym kompozytorem jest Hensley, który samodzielnie napisał pięć utworów, trzy kolejne z pomocą Davida Byrona i Micka Boxa ("Traveller in Time", "Poet's Justice", "All My Life"), a jeden, jak już wspomniałem, z Clarkiem. "The Wizard" rozpoczyna ten album i od razu daje do zrozumienia, że zespół nie miał zamiaru po raz drugi z rzędu nagrać albumu zorientowanego przede wszystkim na granie hardrockowe. To w znacznej mierze akustyczna, nieco folkowa piosenka, z początku bardzo oszczędna, a w dalszej części nabierająca bardziej podniosłego charakteru za sprawą partii organów i niemalże gospelowych chórków. Nie jest to typowy otwieracz, ale to całkiem zgrabne, melodyjne nagranie dobrze się w tej roli sprawdza. Bardzo fajnie wypada też jego zestawienie z "Traveller in Time", zawierającym hardrockowy riff, jednak będący kolejną melodyjną, bardzo przyjemną piosenką. Trochę więcej czadu pojawia się w sporym przeboju "Easy Livin'", ale to już mocno sztampowy kawałek, ze zbyt emfatyczną warstwą wokalną. Przerysowanego śpiewu nie brak też w "Poet's Justice", ale instrumentalnie jest to całkiem solidne nagranie.

W bardziej rozbudowanym "Circle of Hands" i krótkim "All My Life" powracają wpływy gospelowe, ale nie brakuje też mocniejszego grania, co okazuje się niegłupim pomysłem na urozmaicenie hard rocka. Oba nie robią na mnie jednak dużego wrażenia. Pomiędzy nimi pojawia się jeszcze podniosły "Rainbow Demon", który pomimo dość dużej dawki patosu jest jednym z mocniejszych utworów w dorobku grupy, świetnie zagranym i zaśpiewanym. A końcówka albumu to dwa utwory często traktowane jako całość, ponieważ wiele kompaktowych wznowień zawiera je na jednej ścieżce. W rzeczywistości są to dwa osobne utwory, tylko koniec pierwszego został topornie nałożony na początek drugiego. Częściowo akustyczny "Paradise", z przyjemnie pulsującym basem i lekko soulową partią wokalną, to jedna z ładniejszych ballad zespołu, które bronią się pomimo pewnej naiwności. Ale "The Spell" przekonuje mnie już zdecydowanie mniej. Teoretycznie sporo się tutaj dzieje, przez co niektórzy doszukują się związków z rockiem progresywnym, jednak poszczególne części rażą albo rockowym banałem, albo połączeniem patosu z prostotą. Choć ta lekko floydowa solówka gitary jest całkiem zgrabna i szkoda, że nie trafiła do lepszej kompozycji.

Na "Demons and Wizards" muzycy Uriah Heep pokazują nieco większe ambicje, ale efekty nie zawsze są udane. Te prostsze pomysły na urozmaicenie zadziałały świetnie, ale gdy zespół próbuje odejść od piosenkowego schematu, zwyczajnie się na tym wykłada. Nie brakuje też zwyczajnie sztampowych momentów. Ale ogólnie wrażenia mam raczej pozytywne. Utrzymana zostaje tendencja z poprzednich albumów i muzykom udaje się tworzyć, z pewnymi wyjątkami, coraz zgrabniejsze kompozycje (np. "The Wizard", "Traveller in Time", "Rainbow Demon", "Paradise") i bardziej pomysłowe aranżacje. Co więcej, pomimo dużej różnorodności utworów, "Demons and Wizards" jest albumem całkiem spójnym. Gdyby tak jeszcze zamiast "Easy Livin'" i "The Spell" trafiła tu dłuższa wersja "Why", przyznałbym pewnie wyższą ocenę. Warto też dodać, że to pierwszy album Uriah Heep, który po obu stronach ukazał się z taką samą okładką. I całe szczęście, bo choć ta grafika Rogera Deana jest dość infantylna, to bardzo dobrze oddaje klimat muzyki. Niewiele jednak brakowało, bo gdyby Amerykanie dokładnie przyjrzeli się szczegółom, zapewne swoim zwyczajem wymusiliby przygotowanie ocenzurowanej wersji.

Ocena: 7/10



Uriah Heep - "Demons and Wizards" (1972)

1. The Wizard; 2. Traveller in Time; 3. Easy Livin'; 4. Poet's Justice; 5. Circle of Hands; 6. Rainbow Demon; 7. All My Life; 8. Paradise; 9. The Spell

Skład: David Byron - wokal; Mick Box - gitara; Ken Hensley - instr. klawiszowe, gitara, instr. perkusyjne, wokal (8,9), dodatkowy wokal; Mark Clarke - gitara basowa (1), wokal (1); Gary Thain - gitara basowa (2-9); Lee Kerslake - perkusja i instr. perkusyjne, dodatkowy wokal
Producent: Gerry Bron


Komentarze

  1. próbuję, próbuję się dopatrzeć co takiego do cenzurowania jest na tej okładce i nie mogę... podpowiesz o co chodzi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypatrz się kształtom tej góry po lewej stronie - konkretnie miejscu, skąd wypływa woda i skale tuż pod spodem.

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Republika - "Nowe sytuacje" (1983) / "1984" (1984)

[Recenzja] Present - "This Is NOT the End" (2024)