[Recenzja] East of Eden - "Mercator Projected" (1969)



Druga połowa lat 60. była niezwykle ciekawym okresem w muzyce rockowej. Pojawiło się wielu ambitnych twórców, których eksperymenty znacznie poszerzały ramy gatunku, tworząc nowe style. Nie wszyscy z nich zdobyli jednak należne uznanie. Do takich niedocenionych, dziś już zapomnianych wykonawców zaliczyć można brytyjską grupę East of Eden. Stało się tak pomimo obiecującego początku kariery (bardzo udane albumy "Mercator Projected" i "Snafu"), oraz zdobycia pewnej rozpoznawalności (dzięki przebojowemu singlowi "Jig-A-Jig", ale też za sprawą gościnnego występu lidera Dave'a Arbusa w utworze "Baba O' Riley" The Who).

Zawiniło wiele rzeczy. Na pewno zbyt liczna konkurencja i słaba promocja wytwórni (zespół zakontraktowany był w Deram Records - oddziale Decca Records, który słynął z małych nakładów albumów nowych wykonawców). Ale też sam zespół, który nie mógł utrzymać stałego składu, a wraz z kolejnymi zmianami, malała jakość jego muzyki. Problemem był też pewnie sam styl grupy, trudny do sklasyfikowania, co musiało rozzłościć krytyków.

Na debiutanckim albumie "Mercator Projected" zwraca uwagę bardzo bogate brzmienie, które oprócz podstawowego w rocku instrumentarium - gitara, bas i bębny - obejmuje także skrzypce, saksofon, flet, dudy, kalimbę, harmonijkę i klawisze, w tym syntezator (słyszalny przede wszystkim na początku "Communion"). Równie bogate są inspiracje zespołu - od rocka psychodelicznego, przez blues, folk i jazz, po muzykę arabską i klasyczną, a gdzieniegdzie pojawiają się też cięższe, hardrockowe riffy. W praktycznie każdym utworze muzycy mieszają przynajmniej kilka tych elementów, dzięki czemu całość brzmi bardzo oryginalnie i spójnie.

Zespół wypracował własny styl, dzięki czemu można znaleźć wspólny mianownik zarówno w tych bardziej energetycznych i przebojowych momentach albumu ("Northern Hemisphere", "Isadora"), tych bardziej stonowanych, z psychodelicznym klimatem (mocno orientalizujący "Waterways", oniryczny "Bathers"), jak i zakręconym instrumentalnym jamie "In the Stable of the Sphinx", który doskonale wieńczy i podsumowuje ten album. Nieco od całości odstaje tylko bardziej surowy brzmieniowo "Centaur Woman", o ewidentnie żartobliwym charakterze (za sprawą tekstu i odgłosu... spuszczanej wody w sedesie), ale też z fajnymi partiami bluesowej harmonijki i niezłą improwizacją z przesterowanym basem. Na brak różnorodności na pewno nie można narzekać.

"Mercator Projected" nie jest może wielkim dziełem, bo brakuje na nim czegoś naprawdę wybitnego. Ale z drugiej strony - to naprawdę dobrze skomponowany, świetnie zagrany i porządnie brzmiący, a przy tym całkiem oryginalny album. Dla miłośników muzyki z tamtych lat, którzy poznali już dobrze wszystkich znanych wykonawców - pozycja obowiązkowa.

Ocena: 8/10



East of Eden - "Mercator Projected" (1969)

1. Northern Hemisphere; 2. Isadora; 3. Waterways; 4. Centaur Woman; 5. Bathers; 6. Communion; 7. Moth; 8. In the Stable of the Sphinx

Skład: Geoff Nicholson - wokal i gitara; Dave Arbus - skrzypce, flet, saksofon, dudy; Ron Caines - saksofon, instr. klawiszowe, wokal (4); Steve York - bass, harmonijka, kalimba; Dave Dufont - perkusja i instr. perkusyjne
Producent: Noel Walker


Komentarze

  1. Instrumentarium może i bogatsze od Crimsona, jednak nie mają zbyt wiele wspólnego. Przez nawiązania do folku i flet przypominają raczej Jethro Tull z dodatkiem jazzu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak Ty wyszukujesz te wszystkie białe kruki? Jestem naprawdę pod wrażeniem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat ten album polecono mi w sklepie z winylami. W ten sposób poznałem także Mahavishnu Orchestra, Stray czy Damnation of Adam Blessing. A sam muzyki szukam głównie na RYM, a słucham jej na YouTube, przy okazji sprawdzając polecane filmy i dodając do listy "do obejrzenia" wszystko, co może mnie zainteresować.

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Santana - "Welcome" (1973)

[Recenzja] Van der Graaf Generator - "The Least We Can Do Is Wave to Each Other" (1970)

[Recenzja] Death - "Human" (1991)