[Recenzja] Motörhead - "No Sleep 'til Hammersmith" (1981)
Pierwsza koncertówka w repertuarze Motörhead została zarejestrowana w szczytowym momencie kariery grupy. Wbrew tytułowi, nagrania nie mają nic wspólnego z londyńskim Hammersmith Odeon. Większość materiału pochodzi z występów w Leeds (28 marca 1981 roku) oraz Newcastle (29 i 30 marca), ponadto znalazł się tu też jeden kawałek z nieokreślonego występu z 1980 roku. Na repertuar składa się pięć kompozycji z albumu "Overkill" (tytułowa, "Stay Clean", "Metropolis", "No Class", "Capricorn"), trzy z "Ace of Spades" (tytułowa, "The Hammer", "(We Are) The Road Crew"), dwie z eponimicznego debiutu (tytułowa, "Iron Horse / Born to Lose") i tylko jedna z "Bomber" (tytułowa).
Wykonania nie odbiegają od albumowych, jednak energia jest tu jeszcze większa. To zresztą za mało powiedziane, bo muzycy grają tu naprawdę powalająco, z niesamowitym wręcz czadem. Wrażenie robi zwłaszcza potężne brzmienie basu. To jedna z tych rzadkich koncertówek, na których zespół właściwie niczym nie zaskakuje, a i tak wypada dużo lepiej, niż w nagraniach studyjnych (zyskują zwłaszcza kawałki z debiutu). Cieszy też fakt, że całość zamyka się w czterdziestu minutach. Więcej materiału spowodowałoby tylko niepotrzebne rozwodnienie. Bo absolutnie nic już nie wnoszą ani trzy dodatkowe kawałki na reedycji z 1996 roku (może z wyjątkiem szaleńczo rozpędzonej wersji rhythmandbluesowego klasyka "Train Kept a-Rollin'"), ani nawet osiemnaście na edycji z 2001 roku (zwłaszcza, że większość z nich to inne wykonania tych samych utworów - kompletnie bezsensowny dodatek).
Jeśli ktoś chciałby znać / posiadać tylko jedno wydawnictwo tego zespołu, to "No Sleep 'til Hammersmith" jest jedynym słusznym wyborem. A jeśli ktoś chciałby jednak więcej - to i tak powinien zacząć od tego albumu. Esencja Motörhead.
Wykonania nie odbiegają od albumowych, jednak energia jest tu jeszcze większa. To zresztą za mało powiedziane, bo muzycy grają tu naprawdę powalająco, z niesamowitym wręcz czadem. Wrażenie robi zwłaszcza potężne brzmienie basu. To jedna z tych rzadkich koncertówek, na których zespół właściwie niczym nie zaskakuje, a i tak wypada dużo lepiej, niż w nagraniach studyjnych (zyskują zwłaszcza kawałki z debiutu). Cieszy też fakt, że całość zamyka się w czterdziestu minutach. Więcej materiału spowodowałoby tylko niepotrzebne rozwodnienie. Bo absolutnie nic już nie wnoszą ani trzy dodatkowe kawałki na reedycji z 1996 roku (może z wyjątkiem szaleńczo rozpędzonej wersji rhythmandbluesowego klasyka "Train Kept a-Rollin'"), ani nawet osiemnaście na edycji z 2001 roku (zwłaszcza, że większość z nich to inne wykonania tych samych utworów - kompletnie bezsensowny dodatek).
Jeśli ktoś chciałby znać / posiadać tylko jedno wydawnictwo tego zespołu, to "No Sleep 'til Hammersmith" jest jedynym słusznym wyborem. A jeśli ktoś chciałby jednak więcej - to i tak powinien zacząć od tego albumu. Esencja Motörhead.
Ocena: 8/10
Motörhead - "No Sleep 'til Hammersmith" (1981)
1. Ace of Spades; 2. Stay Clean; 3. Metropolis; 4. The Hammer; 5. Iron Horse / Born to Lose; 6. No Class; 7. Overkill; 8. (We Are) The Road Crew; 9. Capricorn; 10. Bomber; 11. Motörhead
Skład: Ian "Lemmy" Kilmister - wokal i bass; "Fast" Eddie Clarke - gitara, dodatkowy wokal; Phil Taylor - perkusja
Producent: Vic Maile
Motörhead - "No Sleep 'til Hammersmith" (1981)
1. Ace of Spades; 2. Stay Clean; 3. Metropolis; 4. The Hammer; 5. Iron Horse / Born to Lose; 6. No Class; 7. Overkill; 8. (We Are) The Road Crew; 9. Capricorn; 10. Bomber; 11. Motörhead
Skład: Ian "Lemmy" Kilmister - wokal i bass; "Fast" Eddie Clarke - gitara, dodatkowy wokal; Phil Taylor - perkusja
Producent: Vic Maile
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.