[Recenzja] Metallica - "Garage Inc." (1998)



Metallica przez całą swoją karierę chętnie sięga po cudze kompozycje, zarówno podczas koncertów, jak i nagrywając je w studiu. W końcu uzbierało się ich tyle, że postanowiono skompilować je na jednym wydawnictwie (wcześniej dostępne były wyłącznie na stronach B singli i EPkach). Muzycy na tym jednak nie poprzestali i nagrali jedenaście nowych przeróbek, które wypełniły pierwszy dysk wydawnictwa zatytułowanego "Garage Inc.". Na drugim zebrano piętnaście utworów z lat 1984-96.

Nagrania z EPki "The $5.98 E.P.: Garage Days Re-Revisited" i z singli wydanych w latach 80. to hołd dla zespołów, które ukształtowały styl Metalliki. Znajdziemy tu po dwa nagrania hardrockowego Budgie ("Crash Course in Brain Surgery", "Breadfan") i punkrockowego Misfits ("Last Caress" i "Green Hell" połączone w jedno nagranie, zakończone żartobliwym cytatem z "Run to the Hills" Iron Maiden), ale przede wszystkim przeróbki mniej znanych grup z kręgu NWOBHM, jak Diamond Head ("Helpless", "Am I Evil?", "The Prince"), Holocaust ("The Small Hour") i Blitzkrieg ("Blitzkrieg"). Zaskoczeniem może być tylko "The Wait" z repertuaru Killing Joke, bo wpływu akurat tej grupy jakoś nie słychać w twórczości Metalliki. W tej wersji utwór nabrał jednak thrashowego brzmienia, więc tylko trochę odstaje od reszty stylistycznie. Wszystkie wyżej wymienione nagrania nie odbiegają poziomem od autorskich nagrań zespołu z tamtego okresu. Przede wszystkim wciąż słychać tę młodzieńczą energię i radość z grania, bez późniejszego wyrachowania.

W okresie "Czarnego albumu" zespół nie tylko znów przypomniał o swojej inspiracji nurtem NWOBHM ("Killing Time" Sweet Savage) i punk rockiem ("So What?" Anti-Nowhere League), ale także sięgnął do repertuaru... Queen. Wybór utworu nie jest jednak zaskakujący, bo "Stone Cold Crazy" już w oryginale brzmi bardzo metalowo. W tej wersji zwiększono tylko natężenie przesteru, przez co brzmi bardziej prostacko. W trakcie sesji "Load" / "ReLoad" zarejestrowane zostały natomiast cztery utwory Motörhead: przebój "Overkill" i nieco mniej znane "Damage Case", "Stone Dead Forever", oraz "Too Late Too Late".

Zdecydowanie słabiej wypadają premierowe przeróbki. Zespół nie poświęcił zbyt wiele czasu na ten materiał, przez co wiele tutaj nietrafionych aranżacji i nieciekawych pomysłów. Znaczna część tych nagrań brzmi po prostu topornie i prostacko, co można jeszcze zrozumieć w przypadku kawałków punkowych ("Free Speech for the Dumb" i "The More I See" Discharge, "Die, Die My Darling" Misfits), ale razi w utworze Nicka Cave'a ("Loverman") i irlandzkiej pieśni spopularyzowanej przez Thin Lizzy ("Whiskey in the Jar"). W "Sabbra Cadabra" Black Sabbath muzykom nie chciało się zagrać progresywnej części lub wymyślić czegoś na jej miejsce, więc po prostu wpletli tam fragment innego utworu zespołu, "A National Acrobat". Nietrafionym pomysłem było natomiast połączenie pięciu utworów grupy Mercyful Fate w jeden długi kloc, przeładowany licznymi riffami. Jest jeszcze zupełnie nie pasujący do Metalliki "Tuesday's Gone" z dorobku Lynyrd Skynyrd, który jest prawie tak przesłodzony, jak "Low Man's Lyric" z "ReLoad". Nie pomógł - a nawet zaszkodził - udział wielu znakomitych gości (m.in. Gary Rossington z Lynyrd Skynyrd, Jerry Cantrell i Sean Kinney z Alice in Chains, czy Les Claypool z Primus). Fajnie wypada natomiast energetyczne wykonanie "It's Electric" Diamond Head. Jednak najlepszym momentem jest bardzo zgrabne wykonanie "Turn the Page" autorstwa Boba Segera.

Nie da się ukryć, że przeróbki Metalliki są zupełnie pozbawione polotu. Zespół zbyt mocno trzyma się pierwowzorów, odgrywając je jak najwierniej, tylko zwiększając ciężar i często je upraszczając. W starszych nagraniach muzycy przynajmniej nadrabiają sporą dawką energii, a brak wyrafinowania można tłumaczyć ich wiekiem. Ale gdy doświadczony zespół nagrywa coś takiego, jak pierwszy dysk tego wydawnictwa, trudno znaleźć cokolwiek na jego usprawiedliwienie. Może zmęczeniem po niedawnym nagraniu dwóch 80-minutowych albumów? Ale kto im w ogóle kazał tyle nagrywać? "Garage Inc." spokojnie mógłby składać się tylko ze starszych kawałków. I wtedy ocena byłaby ciut wyższa.

Ocena: 6/10



Metallica - "Garage Inc." (1998)

CD1: 1. Free Speech for the Dumb; 2. It's Electric; 3. Sabbra Cadabra / A National Acrobat; 4. Turn the Page; 5. Die, Die My Darling; 6. Loverman; 7. Mercyful Fate (Medley: Satan's Fall / Curse of the Pharaohs / A Corpse Without Soul / Into the Coven / Evil); 8. Astronomy; 9. Whiskey in the Jar; 10. Tuesday's Gone; 11. The More I See
CD2: 1. Helpless; 2. The Small Hour; 3. The Wait; 4. Crash Course in Brain Surgery; 5. Last Caress / Green Hell; 6. Am I Evil?; 7. Blitzkrieg; 8. Breadfan; 9. The Prince; 10. Stone Cold Crazy; 11. So What?; 12. Killing Time; 13. Overkill; 14. Damage Case; 15. Stone Dead Forever; 15. Too Late Too Late

Skład: James Hetfield - wokal i gitara; Kirk Hammet - gitara; Jason Newsted - bass; Cliff Burton - bass (CD2: 6,7); Lars Ulrich - perkusja
Gościnnie (CD1:10): Pepper Keenan - wokal; Gary Rossington - gitara; Jerry Cantrell - gitara; Jim Martin - gitara; Les Claypool - bandżo; Sean Kinney - instr. perkusyjne; John Popper - harmonijka
Producent: Bob Rock, James Hetfield, Lars Urlich, Mark Whitaker


Komentarze

  1. No pewnie, że chętnie korzystają z cudzych utworów - https://www.youtube.com/watch?v=XbqPNpyee80 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest okropne. Trujillo nie powinien śpiewać nawet po angielsku, a Hammet męczy się z tą prostą piosenką bardziej, niż harcerze przy ognisku.

      Usuń
    2. Oj tam, miły gest dla publiczności. Nie wyszło tak bardzo źle (zwłaszcza, że polska język bardzo trudna), ale liczy się sam fakt, że taka grupa zaśpiewała coś polskiego live.

      Usuń
    3. Zwykłe zagranie pod publikę, która teraz chętniej kupi płyty i bilety na kolejne koncerty. A tego tekstu nawet się nie nauczył - "śpiewa" z kartki, gdzie pewnie ma jakiś czytelny dla niego zapis.

      A Hammet to w ogóle jest cienias jako gitarzysta. Nie sądzę, żeby umiał zagrać coś poza długo ćwiczonymi w bólu partiami. Tutaj widzimy jak próbuje grać niezwykle skomplikowany riff "Some Kind of Monster": https://www.youtube.com/watch?v=546KjKMB9kw

      Usuń
    4. Przecież widać, że te występy z utworami z danego kraju są grane dla jajc :) W innym wypadku, czemu gra to tylko połowa zespołu i w dodatku niecałe? Dla mnie i tak szacun, że Rob podjął się w ogóle zaśpiewania tego, nawet z kartki. Przecież dla Amerykanina niepochodzenia polskiego taki tekst jest bardzo trudny. A na brak zainteresowania płytami i koncertami Metallica nigdy nie może liczyć, na sam koncert w Krakowie bilety wyprzedały się po paru godzinach.

      Nadal uważam, że miły gest. W chwili grania na żywo nie patrzy się aż tak na wykonanie, a sam fakt takiego niecodziennego pomysłu. Liczy się poczucie dobrej zabawy. Jakby zrobić ankietę uczestnikom po koncercie i zadać pytanie czy Metallica powinna zagrać "Wehikuł czasu", bez wątpienia zdecydowana większość byłaby na tak. Inaczej przeżywa się to będąc niedaleko zespołu, a inaczej oglądając na yt.

      A tego filmiku nie widziałem, dzięki, dobre. "James probably wishes he had dave right now" :)

      Usuń
    5. Nie mam nic przeciwko takiemu gestowi, wyszło zabawnie i na ludzie, nie ma co o to spinać ;) Jednak lepiej mimo wszystko wyszedł Józek z Bagien - przynajmniej od razu wiadomo, że nie powinno się tego traktować poważnie :D

      Usuń
    6. A kto tu się spina? ;) Powątpiewam tylko w szczerość takiego posunięcia. Wiadomo, że zespół jest strasznie pazerny. Niedawno menadżer Metalliki na pytanie czemu bilety na koncerty zespołu są tak drogie, odparł: "bo mogą". I tak by sporo zarobili na tańszych biletach, ale doją fanów, którzy zapłacą każdą cenę. Żeby jednak mieć jak najwięcej tak oddanych fanów, robią takie akcje, jak ta podczas ostatniej trasy. Albo ta, gdy ludzie, którzy kupili bilety, mogli głosować na to, jakie mają być grane utwory (co i tak bardzo niewiele zmieniło ich stałą setlistę). Obecna Metallica to sam biznes.

      Usuń
    7. Z tym akurat trudno się nie zgodzić. Choć i tak najbardziej bezczelnym ruchem było walnięcie "Hardwired..." na dwie płyty CD. Czyjakolwiek by to nie była decyzja, jest to ruch godny potępienia.

      Usuń
  2. Też czasami widzę obecną Metallice, jako przedsięwzięcie przede wszystkim biznesowe i wiele rzeczy mnie u nich wkurza, jak choćby sprzedawanie za grubą kasę spotkań z zespołem. Co do biletów, to o windowanie cen trzeba by oskarżyć nie tylko Metallice, wejściówki na wszystkie pierwszoligowe zespoły drożeją, Metallica wszędzie gdzie występuję ma komplety, więc pewnie mogli by żyłować ceny jeszcze bardziej, taka smutna prawda. Na koncercie w Krakowie widziałem, jednak przede wszystkim zespół skupiony na dostarczeniu swoim fanom rozrywki, 2,5 godzinny bardzo energetyczny występ, oparty w dużej mierze na numerach z najnowszej płyty, mogli by tak jak choćby KISS czy inne zespoły, grać cały czas ten sam set, ciągle tak samo i symbolicznie jedną czy dwie piosenki z aktualnie promowanej płyty. Nawet chce im się jeszcze ulepszać stare kawałki, polecam obejrzeć https://www.youtube.com/watch?v=eXDMUV9c7IU . Co do piosenek wykonywanych przez Roba, będąc w trasie i grając co dwa dni, cieżko nauczyć się grać perfect tych piosenek i chyba nie o to chodzi, to czas na odpoczynek dla reszty muzyków i zabawa z publicznością, wole coś takiego niż jakieś nudne solo, to jak to śpiewa Rob ma niewielkie znaczenie z perspektywy koncertu, w Krakowie jego śpiew wyciszono dość mocno i głównie słychać było chóralny śpiew z hali, nagranie z MetallicaTV w ogóle nie oddaje jak to brzmiało w hali, dla mnie i dla wielu widzów był to naprawdę bardzo fajny moment koncertu. Nawet jeśli Metallica robi to by zwiększyć rozpoznawalność marki, to nie za bardzo mi to przeszkadza, dopóki ich występy dostarczają mi rozrywki, będę ich bronił, a Rob coraz lepiej radzi sobie na drugim wokalu o ile na początku jego występów z Metallicą, wolałem już by te chórki szły z taśmy niż słyszeć Roba, to teraz uważam że takie Spit Out The Bone sporo zyskuje na żywo, właśnie dzięki wokalom Roba.

    OdpowiedzUsuń
  3. Podobno dobry muzyk zagra "wszystko". A jak się całe życie gra tylko i wyłącznie wymyślone przez siebie Battery i Master of Puppets... a nie umie się zagrać wlazł kotek na płotek to nie ma się co dziwić że jak na filmiku nie można pojąć zagrywki którą zagra każda jedna osoba trzymająca pierwszy raz gitarę w ręku. I smutne jest to że w realnym świecie miliony dolców za swoją grę i status gwiazdy w muzyce mają beztalencia a o jazzmanach itp większość ludzi nawet nie słyszała.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Laurie Anderson - "Big Science" (1982)

[Recenzja] Julia Holter - "Something in the Room She Moves" (2024)

[Recenzja] Alice Coltrane - "The Carnegie Hall Concert" (2024)

[Recenzja] Księżyc - "Księżyc" (1996)

[Zapowiedź] Premiery płytowe marzec 2024