[Recenzja] Deep Purple - "Deep Purple" (1969)



Trzeci, eponimiczny album Deep Purple to najbardziej przemyślany i najlepszy longplay pierwszego składu grupy, dziś znanego jako Mark I. Chociaż wciąż mocno tkwi w psychodelicznym brzmieniu późnych lat 60., to zdecydowanie więcej tutaj hard rocka. Otwierający album "Chasing Shadow" jeszcze tego nie zapowiada. Utwór opiera się na niesamowitej, bardzo intensywnej, plemiennej grze perkusisty, Iana Paice'a. Wszystko inne schodzi tu na dalszy plan, choć przecież bulgoczący bas Nicka Simpera, ostre solówki Ritchiego Blackmore'a i charakterystyczne brzmienie organów Jona Lorda, a także zadziorny wokal Roda Evansa są także na najwyższym poziomie. To jeden z najbardziej niezwykłych utworów w dorobku grupy. I świetne, a zarazem nietypowe otwarcie albumu.

W "Blind" proporcje między instrumentami są już bardziej tradycyjne, a melodia okazuje się bardziej piosenkowa. Co nie znaczy, że muzycy nie prezentują tu swoich umiejętności. Ballada "Lalena" z repertuaru Donovana to jedyny na tym albumie utwór cudzego autorstwa i jednocześnie najsłabszy - zbyt sentymentalny, nie pasujący do reszty. Szkoda, że na jego miejscu nie znalazł się nagrany w tym samym czasie, ale wydany wyłącznie na singlu, "Emmaretta" - najbardziej chwytliwy z autorskich kawałków tego składu. Dołączono go dopiero na kompaktowych reedycjach. Wracając do oryginalnego albumu, instrumentalny "Fault Line" to bardziej eksperymentalny utwór, będący wprowadzeniem do piosenkowego "The Painter". Jeszcze bardziej przebojowo jest w cięższym "Why Didn't Rosemary?", brzmiącym już prawie jak dokonania drugiego składu zespołu - aż dziwne, że nigdy nie był grany na żywo przez Mark II. Najcięższym utworem - ale też jednym z najbardziej melodyjnych - jest tutaj "Bird Has Flown". W tych trzech ostatnich utworach słychać również wyraźne wpływy blues rocka.

Znalazł się tu także przedziwny finał w postaci trzyczęściowego, trwającego ponad dwanaście minut i pełnego barokowego rozmachu "April". Pierwszy segment to podniosłe brzmienie organów Lorda oraz gitar - akustycznej i elektrycznej - Blackmore'a, uzupełniane wokalizami Evansa. W drugim muzycy grupy całkowicie ustępują miejsca kwartetowi smyczkowemu, który na całej płycie pojawia się tylko w tym jednym momencie. Ostatnia część to już powrót całego zespołu i typowo hardrockowe granie, ze świetnym brzmieniem gitary basowej oraz ponownie całkiem chwytliwą melodią. Nie klei się to w spójną całość. Szczególnie ostatni segment sprawia wrażenie, jakby zaczął się zupełnie inny utwór. Warto jednak zauważyć, że była to zapowiedź dalszych prób łączenia rocka z muzyką klasyczną, na które nalegał Jon Lord, zresztą główny autor "April". I chociaż ten symfoniczny etap działalności Deep Purple nie trwał zbyt długo, to stanowi istotną część kariery zespołu.

"Deep Purple" to najlepszy album Mark I. Tym razem nikt nie poganiał muzyków, aby jak najszybciej dostarczyli kolejne przeboje na miarę "Hush". Sesja trwała dłużej - już nie kilka dni, a około dwóch miesięcy - dzięki czemu zespół w końcu miał czas na tworzenie własnych utworów oraz pracę nad bardziej idiomatycznym stylem. I choć w pełni dopracował go dopiero po zmianie składu, to już na tym albumie słychać postęp w dobrym kierunku. Na osobną wzmiankę zasługuje okładka, będąca fragmentem XV-wiecznego obrazu "Obród rozkoszy ziemskich" Hieronima Boscha, a konkretnie jego prawego skrzydła - "Piekła muzykantów", do którego wstawiono podobizny członków zespołu.

Ocena: 7/10



Deep Purple - "Deep Purple" (1969)

1. Chasing Shadows; 2. Blind; 3. Lalena; 4. Fault Line / The Painter; 5. Why Didn't Rosemary?; 6. Bird Has Flown; 7. April

Skład: Rod Evans - wokal; Ritchie Blackmore - gitara; Jon Lord - instr. klawiszowe; Nick Simper - gitara basowa; Ian Paice - perkusja i instr. perkusyjne
Producent: Derek Lawrence


Komentarze

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Santana - "Welcome" (1973)

[Recenzja] Van der Graaf Generator - "The Least We Can Do Is Wave to Each Other" (1970)

[Recenzja] Gentle Giant - "Octopus" (1972)