[Recenzja] Groundhogs - "Scratching the Surface" (1968)



Groundhogs to jeden z tych nielicznych w sumie przedstawicieli brytyjskiego bluesa, którym udało się dość mocno przełamać obowiązujące w tym stylu schematy. Tyle tylko, że dotyczy to późniejszych płyt, a debiutancki "Scratching the Surface" całkowicie wpisuje się w ściśle określony sposób grania. Kwartet - złożony ze śpiewającego gitarzysty Tony'ego McPhee, basisty Petera Cruickshanka, bębniarza Kena Pustelnika oraz grającego na harmonijce i czasem udzielającego się wokalnie Steve'a Rye'a - proponuje tu bardzo standardową mieszankę bluesowych patentów oraz rockowego brzmienia i energii, wykonawczo trzymając wysoki poziom, ale nie prezentując nic ponad solidne rzemiosło. Całość zarejestrowano w ciągu kilku październikowych dni, bez żadnych nakładek, więc dźwięk jest raczej surowy, co jednak w takiej muzyce nie powinno przeszkadzać.

Kompozycje to albo bluesowe standardy, albo utwory silnie nimi inspirowane. Jeżeli chodzi o przeróbki, to jedynie "Still a Fool" został podpisany nazwiskiem rzeczywistego kompozytora, McKinleya Morganfielda, lepiej znanego pod pseudonimem Muddy Waters. Pozostałe utwory, pod którymi na okładce albumu widnieją wyłącznie nazwiska McPhee lub Rye'a, często okazują się dziełem innych twórców. "Early in the Morning" to tak naprawdę utwór Sonny'ego Boya Willlliamsona I, "No More Doggin'" napisał Roscoe Gordon, a "You Don't Love Me" to duży przebój Willie'ego Cobbsa, który zresztą już rok wcześniej został wydany na albumie "A Hard Road" Johna Mayalla i Bluesbreakers, gdzie podpisano autorstwo we właściwy sposób. Trudno uwierzyć, że muzycy o tym nie wiedzieli - możliwe, że nawet wzorowali się na wersji Mayalla - więc kompletnie nie rozumiem tej łatwej do odkrycia próby przewłaszczenia sobie utworu. Niby wielu muzyków w tamtym czasie postępowało w ten sposób, jednak pewien niesmak pozostaje - tym bardziej, że zespół nie wniósł w zasadzie nic od siebie do tych nagrań.

Jeśli ktoś jeszcze nie miał okazji usłyszeć debiutu Groundhogs, a bardzo lubi blues rocka i nie będzie mu przeszkadzać, że już słyszał tę płytę w wykonaniu wielu innych grup, to powinien się ze "Scratching the Surface" zapoznać. Wszyscy pozostali mogą ją sobie odpuścić.

Ocena: 6/10

Zaktualizowano: 06.2022



Groundhogs - "Scratching the Surface" (1968)

1. Rocking Chair; 2. Early in the Morning; 3. Waking Blues; 4. Married Men; 5. No More Doggin'; 6. Man Trouble; 7. Come Back Baby; 8. You Don't Love Me; 9. Still a Fool

Skład: Tony McPhee - gitara, wokal (1,3-7,9); Steve Rye - harmonijka, wokal (2,8), dodatkowy wokal; Peter Cruickshank - gitara basowa; Ken Pustelnik - perkusja
Producent: Mike Batt


Komentarze

  1. Dorzuciłbym do Twej "siódemeczki" – jeszcze chociaż "jedyneczkę", aby podnieść nieco notę. Pozwolisz ? Dzięki.. Groundhogs bardzo lubię i cenię nade wszystko za wspaniale surowe brzmienie, któremu byli wierni przez lata. Faktem jest, iż z biegiem czasu nieco - delikatnie rzecz ujmując - wychyli się poza blues'owe ramy, co wszak uczyniło ŚWISTAKI unikalną kapelą po dzień dzisiejszy. I chwała im za to. Nie upodobnili się do innych grup - byli i są rozpoznawalni po pierwszych tak charakterystycznych surowych tonach. Melodyjki z pierwszych 5-6 płyt brzmią świetnie i świeżo - pomimo upływu lat. Fajnie, że odkurzyłeś Tony'ego & Company. Tak trzymaj. A tak nie na temat. Ponownie kusisz widokiem VALENTYNY (to ja oceniłem ją na 11/10 i skomentowałem - jeszcze jako "Anonimowy") i zagoniłeś mnie do kolejnego (po raz n-ty) jej "przeżycia" . Ponownie tete-a-tete. Eh, który to już raz !? Niezmiennie od dziesięcioleci zachwycająca. Jest w tej płycie coś magicznego - czy tylko "ja tak mam" ? Zaraz po VALENTYNIE, ŚWISTACZKI, a co ! Niech mają też swój dzień. A może dwa…

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] Maruja - "Connla's Well" (2024)

[Recenzja] Oren Ambarchi / Johan Berthling / Andreas Werliin - "Ghosted II" (2024)

[Recenzja] Cristóbal Avendaño & Silvia Moreno - "Lancé esto al otro lado del mar" (2024)

[Recenzja] Kin Ping Meh - "Kin Ping Meh" (1972)