[Recenzja] Megadeth - "Youthanasia" (1994)



"Countdown to Extiction" okazał się ogromnym sukcesem komercyjnym (2. miejsce na liście sprzedaży w Stanach, 5. w Wielkiej Brytanii). Nic dziwnego, że zespół na swoim kolejnym wydawnictwie kontynuował obrany wcześniej kierunek. "Youthanasia" to dwanaście kawałków łączących metalowy ciężar z uwypuklonymi melodiami i typowo piosenkowymi strukturami. I właściwie tyle tylko można o nich powiedzieć. Pomijając wykorzystanie harmonijki w dwóch kawałkach ("Train of Consequences", "Elysian Fields") i śpiewany po francusku refren najłagodniejszego "A Tout le Monde", niewiele się tutaj dzieje. To pierwsze było bardzo fajnym pomysłem na urozmaicenie. Drugie już niekoniecznie - dodaje za dużo lukru do i tak już nieco zbyt przesłodzonej piosenki. Pozostałe nagrania, wszystkie bez wyjątku, zbudowane są dokładnie z tych samych elementów i według tego samego schematu. Melodie mogłyby być nieco bardziej wyrafinowane, riffy - bardziej charakterystyczne, a solówki przydałoby się jakoś urozmaicić, zamiast w każdej popisywać się technicznymi umiejętnościami i szybkością gry. Całość jest poza tym zdecydowanie za długa. 50 minut tak jednostajnego grania może porządnie zanudzić. "Youthanasia" jest zatem niezbyt udanym sequelem "Countdown to Extinction" (choć komercyjnie album radził sobie prawie tak samo dobrze - 4. miejsce w USA, 6. w UK). 

Ocena: 5/10



Megadeth - "Youthanasia" (1994)

1. Reckoning Day; 2. Train of Consequences; 3. Addicted to Chaos; 4. A Tout le Monde; 5. Elysian Fields; 6. The Killing Road; 7. Blood of Heroes; 8. Family Tree; 9. Youthanasia; 10. I Thought I Knew It All; 11. Black Curtains; 12. Victory

Skład: Dave Mustaine - wokal i gitara; Marty Friedman - gitara; Dave Ellefson - bass; Nick Menza - perkusja
Gościnnie: Jimmie Wood - harmonijka (2,5)
Producent: Dave Mustaine i Max Norman


Komentarze

  1. Nudne, nudne- jedynie ta melodyjność jakoś ratuje ten album. Miałem go sobie dać na telefon, po przesłuchaniu postawiłem jednak na "Countdown...". Tutaj (Youthanasia) nawet słuchanie po 2 utwory na raz nie ma sensu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm przyjemny i solidny album według mnie, Rudy tutaj świetnie pokazuje swoje zdolności wokalne. Kawałki takie jak Tout le Monde, Train of Consequences, Addicted to Chaos są świetne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chociaż bywały momenty, że czułem się miejscami jakbym słuchał Guns n Roses kiedy dawałem mu pierwszy odsłuch :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Julia Holter - "Something in the Room She Moves" (2024)

[Recenzja] Alice Coltrane - "The Carnegie Hall Concert" (2024)

[Recenzja] Laurie Anderson - "Big Science" (1982)

[Recenzja] Księżyc - "Księżyc" (1996)

[Zapowiedź] Premiery płytowe marzec 2024