[Recenzja] Miles Davis - "Big Fun" (1974)
Następca "On the Corner" spotkał się z raczej chłodnym przyjęciem. Głównym powodem takiego stanu rzeczy był fakt, że album "Big Fun" wypełniają nagrania dokonane w różnych składach, na przestrzeni czterech lat (1969-72). Nie jest to jednak zbiór odrzutów. Są to utwory, które powstały pomiędzy sesjami nagraniowymi konkretnych albumów i po prostu nie pasowałyby do charakteru żadnego z nich. Co więcej, wszystkie nagrania zostały specjalnie na to wydawnictwo zmiksowane przez producenta Teo Macero (szczególnie napracował się w przypadku "Go Ahead John", sprytnie skompilowanego z kilku jamów muzyków), a wcześniej dobrane w taki sposób, aby tworzyć spójną całość. "Big Fun" składa się z czterech utworów, w tym dwóch niemal półgodzinnych i dwóch lekko przekraczających 21 minut. Na oryginalnym, winylowym wydaniu każdy z nich zajmuje jedną stronę tego dwupłytowego wydawnictwa. Większość materiału została zarejestrowana pomiędzy sesjami do albumów &qu