[Recenzja] Frank Zappa - "Hot Rats" (1969)
"Hot Rats" to jeden z pierwszych - i zarazem najlepszych - albumów jazzrockowych. Próby łączenia rocka z jazzem były już wcześniej podejmowane, jednak dopiero w 1969 roku przyniosły naprawdę interesujące efekty. Zarówno u wykonawców wywodzących się ze świata jazzu ("In a Silent Way" Milesa Davisa, "Emergency!" The Tony Williams Lifetime), jak i rocka ("Valentyne Suite" Colosseum, ale też "In the Court of the Crimson King" King Crimson i "The Turning Point" Johna Mayalla). Porównując te wszystkie albumy, odnoszę wrażenie, że "Hot Rats" najmocniej z nich zaciera granicę pomiędzy rockiem i jazzem. Nie sposób jednoznacznie stwierdzić, z którym gatunkiem ma więcej wspólnego. Z jednej strony, znalazły się tutaj głównie instrumentalne utwory, składające się z tematów i długich improwizacji, co jest domeną jazzu. Lecz z drugiej strony, dynamika i brzmienie są zdecydowanie rockowe. Dla ortodoksyjnych słuchaczy akustyczneg