[Recenzja] Grand Funk Railroad - "Closer to Home" (1970)
Początek trzeciego albumu Grand Funk Railroad nie przynosi żadnych zaskoczeń. Trzy pierwsze kawałki, "Sin's a Good Man's Brother", "Aimless Lady" oraz "Nothing Is the Same" to solidne hardrockowe granie, z ciężkimi riffami, fajnie wypuklonym i wyemancypowanym basem, lekko jamowym charakterem, a także potężną dawką energii. Gdyby nie jak zawsze nieudolne partie wokalne, słuchałoby mi się tego z niekłamaną przyjemnością. Szczególnie czadowy otwieracz w warstwie instrumentalnej pozostawia bardzo dobre wrażenia, a i wokal wydaje się odrobinę bardziej znośny. Sporym zaskoczeniem w kontekście dotychczasowej twórczości amerykańskiego tria okazuje się "Mean Mistreater", w której miejsce gitary zajmuje elektryczne pianino. Z początku udaje się stworzyć całkiem przyjemny klimat, wyjątkowo dobra jest też melodia i linia wokalna. Niestety, wraz z wejściem sekcji rytmicznej kawałek rozwija się bez polotu, w strasznie banalnym kierunku, a w pewnym