Posty

[Recenzja] Pink Floyd - "Animals" (1977)

Obraz
Po łagodnym "Wish You Were Here" muzycy Pink Floyd postanowili nagrać zdecydowanie mocniejszy album. "Animals" to bezsprzecznie najostrzejszy longplay w ich dyskografii, zarówno w warstwie muzycznej, jak i słownej. Roger Waters, po raz kolejny autor wszystkich tekstów, zaproponował album koncepcyjny, na którym w ostrych słowach krytykuje menadżerów, myślących tylko o pieniądzach i własnej karierze ("Dogs"), polityków i innych ludzi na wysokich szczeblach władzy ("Pigs (Three Different Ones)"), ale też ślepo im posłusznych zwykłych obywateli ("Sheep"). Koncept ten wyraźnie nawiązuje do powieści "Folwark zwierzęcy" George'a Orwella, chociaż sam Waters zawsze zaprzeczał, że owe dzieło było dla niego inspiracją. Album rozpoczyna się jednak spokojnie, od niespełna półtora minutowej miniaturki "Pigs on the Wing (Part I)" - to tylko gitara akustyczna i śpiew Watersa. Utwór ma pogodniejszy nastrój od kolejnych

[Recenzja] Pink Floyd - "Wish You Were Here" (1975)

Obraz
Po ogromnym sukcesie - zarówno komercyjnym, jak i artystycznym - albumu "The Dark Side of the Moon", muzycy Pink Floyd musieli odpowiedzieć na trudne pytanie "co dalej?".  Wszystko, czego chcieliśmy, gdy zakładaliśmy ten zespół, już się ziściło  - twierdził Roger Waters. David Gilmour po latach przyznawał:  Po nagraniu "Dark Side" nie mieliśmy pojęcia, co dalej robić. Chciałem, żeby kolejny album był w większym stopniu oparty na muzyce. Zawsze twierdziłem, że świetne teksty Rogera na poprzedniej płycie przyćmiły muzykę . Aby przynajmniej chwilowo odsunąć od siebie konieczność tworzenia nowych kompozycji, w grudniu 1973 roku zespół powrócił do zarzuconego kilka lat wcześniej projektu "The Household Objects". Jego założeniem było nagranie albumu wyłącznie przy pomocy sprzętu domowego użytku, bez żadnych prawdziwych instrumentów.  To jeden z tych szalonych kroków w bok, które człowiek czasem robi w życiu  - mówił Gilmour.  Wtedy wydawało nam

[Recenzja] Pink Floyd - "The Dark Side of the Moon" (1973)

Obraz
Czy można jeszcze napisać cokolwiek odkrywczego na temat jednego z najlepiej sprzedających się albumów wszech czasów, który przez blisko czternaście lat utrzymywał się na liście Billboardu i który szczegółowo omówiono oraz przeanalizowano na wszelkie możliwe sposoby? W kwestii faktów niczego już się nie da dodać. Jeśli sami ich nie znacie, z łatwością znajdziecie w innym miejscu. W tym tekście mam zamiar skupić się głównie na swoich własnych odczuciach. Choć te raczej też nie są zbyt oryginalne. Ogromna popularność "The Dark Side of the Moon" jest dla mnie całkowicie zrozumiała. To bez wątpienia jedno z najwspanialszych dzieł w historii muzyki rozrywkowej, które w niewiarygodny wręcz sposób łączy przystępność z wysmakowaniem i pomysłowością. Ta muzyka może podobać się zarówno komuś, kto nigdy nie miał do czynienia z żadnym wytworem kultury, jak i zaawansowanemu słuchaczowi, eksplorującemu bardziej złożony rock progresywny, jazz, muzykę poważną czy awangardę. Właśnie ta

[Recenzja] Pink Floyd - "Obscured by Clouds" (1972)

Obraz
"Obscured by Clouds" jest jednym z mniej znanych i lubianych wydawnictw Pink Floyd. Częściowo wynika to z faktu, że nie jest to nawet pełnoprawny album, a jedynie soundtrack do mało znanego filmu "La Vallée" Barbeta Schroedera (była to druga, po "More", współpraca zespołu z tym reżyserem). Materiał został zarejestrowany podczas dwóch kilkudniowych sesji, w lutym i marcu 1972 roku. Muzycy pracowali już wówczas nad swoim dziełem "The Dark Side of the Moon", dlatego nie poświęcili wiele czasu ani uwagi na muzykę do filmu. Powstało jednak naprawdę udane wydawnictwo, będące bardzo przyjemnym zbiorem bezpretensjonalnych, melodyjnych piosenek. No właśnie - album wypełniają przede wszystkim konwencjonalne piosenki, jakże odległe od wcześniejszych dokonań grupy, bliższe amerykańskiego mainstreamu. Najlepszym tego przykładem jest wydany w niektórych krajach na singlu "Free Four" - po prostu piosenkowy, bardzo chwytliwy kawałek (choć z po

[Recenzja] Pink Floyd - "Meddle" (1971)

Obraz
"Meddle" rozpoczyna nowy, dojrzały etap w dyskografii Pink Floyd. Po latach poszukiwań i nie zawsze udanych eksperymentów, zespół dopracował swój styl, którego będzie się trzymał na kolejnych albumach. Muzyka grupy stała się bardziej przystępna, a nawet nieco zachowawcza i bliższa konwencjonalna rocka, jednak wciąż potrafiąca intrygować. Na pewno muzycy wciąż rozwijali się jako kompozytorzy, tworząc coraz lepsze utwory (co bynajmniej nie znaczy, że wcześniej tworzyli kiepskie). Podobnie jak poprzedni w dyskografii "Atom Heart Mother", "Meddle" składa się z kilku krótszych utworów, oraz jednej suity wypełniającej całą stronę płyty winylowej. Zespół zaproponował całkiem zróżnicowany stylistycznie materiał. Otwierający całość "One of These Days" najbliższy jest wcześniejszej, eksperymentalnej twórczości zespołu, za sprawą pulsującej, podwójnej linii basu (na gitarze basowej w tym utworze gra nie tylko Waters, ale także Gilmour, a ich partie

[Recenzje] Pink Floyd - "Relics" (1971)

Obraz
Po wielkim sukcesie komercyjnym "Atom Heart Mother", wydawca zespołu postanowił podsumować wcześniejszą twórczość zespołu składanką. "Relics" jest jednak dość osobliwą kompilacją. Znalazło się na niej pięć utworów z pierwszych trzech albumów grupy, pięć niealbumowych kawałków ze stron A i B singli, oraz jedna zupełnie premierowa kompozycja. W rezultacie, nie jest to ani dobre podsumowanie tego okresu (brakuje chociażby tak ważnych albumowych utworów, jak "Astronomy Domine", "Set the Controls for the Heart of the Sun" czy "A Saucerful of Secrets"), ani dobre uzupełnienie podstawowej dyskografii (brakuje kilku niealbumowych nagrań z singli*). "Relics" może natomiast sprawdzić się jako wprowadzenie do wczesnej twórczości zespołu. Trafiły tu zarówno bardzo przyjemne, melodyjne kawałki w rodzaju "Remember a Day" czy "Cirrus Minor", jak i ostry, hardrockowy "The Nile Song", czy hipnotyzujący, p

[Recenzja] Pink Floyd - "Atom Heart Mother" (1970)

Obraz
Piąty album Pink Floyd to kolejne kontrowersyjne wydawnictwo w dyskografii grupy. Przez wielu uważane za prawdziwe arcydzieło, przez innych za kolejny - po studyjnej części "Ummagumma" - nie do końca udany eksperyment. Sami muzycy po latach nie byli zadowoleni z tego dzieła. David Gilmour tłumaczył:  Nikt z nas wówczas nie miał pojęcia, co tak naprawdę chcemy zrobić, ani tym bardziej jak to zrobić. Jeśli mam być szczery, powstał gniot . Aż tak źle tu jednak nie jest, choć arcydziełem ten album też z pewnością nie jest. Całą pierwszą stronę winylowego wydania wypełnia instrumentalna kompozycja tytułowa. Jej zalążkiem był westernowy motyw wymyślony przez Gilmoura, który stał się przewodnim tematem utworu. Stąd też oryginalny tytuł brzmiał "Theme from an Imaginary Western". Muzycy coraz bardziej rozbudowywali utwór, a na koncertach zapowiadali go jako beztytułowy, "The Amazing Pudding", aż w końcu "Atom Heart Mother" (od tytułu artykułu

[Recenzja] Pink Floyd - "Ummagumma" (1969)

Obraz
"Ummagumma" to dwupłytowe wydawnictwo, na które składają się właściwie dwa różne albumy. Pierwszy z nich, odpowiadający pierwszej płycie, to po prostu zbiór koncertowych nagrań, zarejestrowanych wiosną 1969 roku w Birmingham i Manczesterze. Drugi zawiera eksperymentalne, awangardowe nagrania studyjne, skomponowane i zarejestrowane przez poszczególnych muzyków oddzielnie. Choć jest to najtrudniejszy w odbiorze album zespołu, nie przeszkodziło mu to w osiągnięciu sporego sukcesu komercyjnego. Longplay pobił wyniki poprzednich wydawnictw grupy, dochodząc do 5. miejsca listy sprzedaży w Wielkiej Brytanii i łapiąc się do pierwszej setki amerykańskiej listy Billboardu. Takie to były czasy - można było być popularnym grając ambitną muzykę. Koncertowa część zachwyca już samą tracklistą. To tylko cztery utwory, ale za to najlepsze, jakie zespół do tamtej pory stworzył (no dobrze, obok "Interstellar Overdrive"). Przy czym to tutejsze wersje należy uznać za definitywn