Posty

Wyświetlam posty z etykietą 2019

[Recenzja] Fire! Orchestra - "Arrival" (2019)

Obraz
Fire! Orchestra powróciła niedawno z czwartym albumem. Zacznę jednak od wprowadzenia, niezbędnego dla osób, które dotąd nie miały do czynienia z tym projektem. Jest to rozbudowana wersja szwedzkiego tria Fire! (o którym pisałem już przy okazji zeszłorocznego albumu "The Hands"). Trzon tworzą zatem saksofonista Mats Gustafsson, basista Johan Berthling i perkusista Andreas Werliin. W bigbandowej wersji zespołu wspomagają ich liczni goście - często ważne postaci na współczesnej scenie muzyki improwizowanej. W pierwszych wcieleniach Orkiestry występowali jedynie muzycy skandynawskiego pochodzenia, później także innej narodowości. W 2013 roku ukazał się zarejestrowany na żywo album "Exit!", na którym w bardzo interesujący sposób połączono free jazz, fusion, awangardowy rock z odrobiną bluesa. Wydany rok później studyjny "Enter" okazał się bardzo ciekawym rozwinięciem tego stylu. Z czasem jednak formuła zaczęła się wyczerpywać, co pokazał trzeci album, &quo

[Recenzja] Rory Gallagher - "Blues" (2019)

Obraz
Dokładnie dwadzieścia cztery lata temu, 14 czerwca 1995 roku, zmarł jeden z najwybitniejszych bluesrockowych gitarzystów, Rory Gallagher. W Polsce artysta wciąż pozostaje kompletnie zapomniany. W innych krajach raczej nie jest pod tym względem lepiej (poza rodzimą Irlandią i może jeszcze Wielką Brytanią, Niemcami czy Francją). Co jakiś czas podejmowane są jednak kroki, by zmienić taki stan rzeczy. W tym roku ukazały się reedycje studyjnych longplayów, a także zupełnie nowa kompilacja "Blues". Składanka zawiera niepublikowany wcześniej materiał - odrzuty ze studia, nagrania dla radia BBC i irlandzkiej telewizji RTE, fragmenty występów na żywo, a także inne utwory spoza regularnych płyt Irlandczyka. Choć zostały zarejestrowane na przestrzeni dwóch dekad, w latach 1971-92, to dzięki zastosowanemu kluczu, tworzą całkiem spójną całość. Jak wyjaśnia już sam tytuł, wybrano utwory o najbardziej bluesowym charakterze, z których wiele to interpretacje bluesowych standardów. Podsta

[Recenzja] EABS - "Slavic Spirits" (2019)

Obraz
Dwa lata temu wrocławska grupa EABS zadebiutowała albumem "Repetitions (Letters to Krzysztof Komeda)", na którym zaprezentowała swoje interpretacje mniej znanych kompozycji polskiego pianisty. Longplay cieszył się sporym zainteresowaniem, a w zeszłym roku ukazał się suplement w postaci wersji koncertowej (z trochę innym repertuarem - doszedł m.in. "Svantetic" ze słynnego "Astigmatic"). W tym roku przyszła pora na zaprezentowanie drugiego studyjnego albumu. W jego nagrywaniu wzięli udział ponownie grający na akustycznych i elektrycznych klawiszach Marek Pędziwiatr, saksofonista tenorowy Olaf Węgier, trębacz Jakub Kurek, gitarzysta Wojciech Orszewski, basista Paweł Stachowiak, perkusista Marcin Rak, a także odpowiedzialny za perkusjonalia i efekty Piotr Skorupski. Ponadto składu dopełnił brytyjski saksofonista sopranowy i flecista Edward Cawthorne, lepiej znany pod pseudonimem Tenderlonious. Album zatytułowany "Slavic Spirits" zawiera całkowic

[Recenzja] King Gizzard & the Lizard Wizard - "Fishing for Fishies" (2019)

Obraz
Australijska grupa King Gizzard & the Lizard Wizard wyróżnia się na scenie retro-rockowej. Przede wszystkim swoją studyjną (nad)aktywnością. W niespełna dekadę działalności wydała aż czternaście albumów. Pięć z nich ukazało się w samym 2017 roku. Oczywiście, taka produktywność nie mogła przełożyć się na wysoką jakość. O ile pierwszy wydany wówczas album, "Flying Miccrotonal Banana", okazał się jednym z ciekawszych wydawnictw ostatnich lat - przynajmniej w kategorii retro rocka - tak kolejne były już ewidentnie wysilone i niepotrzebne. Przez cały kolejny rok zespół milczał (nie licząc koncertów), by parę dni temu powrócić z kolejnym wydawnictwem, zatytułowanym "Fishing for Fishies". Czy dłuższa przerwa od nagrywania pomogła wrócić muzykom do dobrej formy? Cóż, nie do końca. King Gizzard & the Lizard Wizard znany jest z częstych wolt stylistycznych, dokonywanych często z albumu na album (przy jednoczesnym zachowaniu rozpoznawalności). Nie inaczej jest w

[Recenzja] Alameda 5 - "Eurodrome" (2019)

Obraz
"Eurodrome" to kolejne wydawnictwo kolektywu Alameda, występującego w różnych konfiguracjach personalnych, poruszających się po różnych stylistykach. Od akustycznych nagrań Alamedy Duo, przez bardziej rockowe granie Alamedy 3 i 4, po elektroniczną Alamedę 5. Za najnowszy album odpowiada właśnie ten ostatni skład, tworzony przez Jakuba Ziołka i Mikołaja Zielińskiego (jedynych muzyków grających we wszystkich wcieleniach) wraz z Łukaszem Jędrzejczakiem, Rafałem Iwańskim i Jackiem Buhlem. Kwintet zadebiutował już w 2015 roku albumem "Duch tornada". Jak jednak przyznają muzycy - skład dopiero się wtedy formował, więc materiał wyszedł niespójny. Nagrywając "Eurodrome" byli już bardziej zgrani i mieli więcej czasu, by wszystko dopracować i dokładnie przemyśleć. Pierwsza zapowiedź albumu ukazała się już w maju zeszłego roku - była to EPka "CDTE" (oprócz utworu tytułowego i "Birds of Passage", zawierająca także dwa nagrania niepowtórzone na

[Recenzja] John Mayall - "Nobody Told Me" (2019)

Obraz
Można pozazdrościć formy 85-letniemu Johnowi Mayallowi. Muzyk wciąż aktywnie koncertuje i nagrywa nowe albumy. Zaledwie dwa lata temu ukazał się udany "Talk About That", a do sprzedaży właśnie trafia jego następca, "Nobody Told Me" - 36. studyjny longplay w dyskografii ojca brytyjskiego bluesa. W nagraniach wzięła udział sprawdzona sekcja rytmiczna - basista Greg Rzab i perkusista Jay Davenport - a także gitarzysta rytmiczny Billy Watts. Wszystkie solowe partie gitar zostały natomiast wykonane przez mniej lub bardziej znanych gości, jak Joe Bonammasa, Carolyn Wonderland, Larry McCray i Steven Van Zandt, ale także niekojarzących się z bluesem Alexa Lifesona i Todda Rundgrena. "Nobody Told Me" pod względem muzycznym nie przynosi żadnych zaskoczeń. John Mayall po raz kolejny cofa się do swoich korzeni i stylistyki znanej z takich albumów, jak "Blues Breakers", "A Hard Road" czy "Crusade". Pod dostatkiem tutaj typowo blueso