[Recenzja] Six Organs of Admittance - "Dark Noontide" (2002)

Six Organs of Admittance - Dark Noontide


Six Organs of Admittance to najbardziej znany projekt Bena Chasny'ego, gitarzysty wywodzącego się ze sceny alternatywnej i noise-rockowej. Pod koniec lat 90. zainteresowała go jednak amerykański prymitywizm, a szczególnie charakterystyczne dla tego nurtu połączenie amerykańskiej tradycji gitarowego grania z wpływami hindustańskich rag. Zainspirowany muzyką Johna Faheya, Sandy'ego Bulla czy Robbiego Basho, stworzył jednoosobowy zespół, w ramach którego kontynuował ich dzieło. Nie miał jednak zamiaru jedynie kopiować muzyki swoich poprzedników. Zamiast tego postanowił odświeżyć ich stylistykę o wpływy m.in. psychodelii, noise'u i drone'ów, tworząc unikalną mieszankę. W liczącej już kilkadziesiąt pozycji dyskografii Six Organs of Admittance "Dark Noontide" jest albumem, który spotkał się największym uznaniem.

Zasadniczo zawarte tu utwory można podzielić na dwie grupy. Pierwsza to kawałki o quasi-piosenkowym charakterze, z partiami wokalnymi. Do nich należy znakomity otwieracz "Spirit Abondoned", gdzie bardzo sugestywny nastrój, jednocześnie psychodeliczny i mistyczny, udaje się stworzyć jedynie przy pomocy misternych, choć dość repetycyjnych partii gitary akustycznej, ambientowych dronów w tle oraz intymnego wokalu. Surowy "This Hand", w których rozbrzmiewa już tylko sam głos i gitara, oraz bardziej żywiołowy "A Thousand Birds", gdzie na chwilę pojawia się też gitara elektryczna, są najbliższe tradycyjnie rozumianych piosenek, w klimatach lo-fi dark folku. Drugą grupę, z instrumentalnymi nagraniami, można podzielić na dwie mniejsze. Miniatura "Awaken" oraz mogący kojarzyć z akustycznym wcieleniem Led Zeppelin "Khidr and the Fountains" nie odbiegają nastrojem od wyżej wymienionych utworów. Reszta płyty ma już jednak bardziej eksperymentalny charakter. W dronowym "Regeneration" brzmienie instrumentów uległo kompletnej dekonstrukcji, "On Returning Home" idzie w stronę mocno udziwnionego folku (coś jakby Comus, tylko w wydaniu kompletnie wyswobodzonym i abstrakcyjnym), a tytułowy "Dark Noontide" łączy hindustańskie bębny z noise'owymi zgrzytami. Także w tych trzech nagraniach udało się wykreować niesamowitą atmosferę.

Uznawany za opus magnum Six Organs of Admittance "Dark Noontide" to dzieło intrygujące, bardzo konsekwentnie - choć na różne sposoby - przywołujące wschodni mistycyzm. Nawet mocno surowe, wręcz amatorskie brzmienie działa tu na korzyść, bo przy bardziej wypolerowanej produkcji mogłoby uciec sporo z tego niezwykłego klimatu, który stanowi główną zaletę albumu.

Ocena: 8/10



Six Organs of Admittance - "Dark Noontide" (2002)

1. Spirits Abandoned; 2. Regeneration; 3. On Returning Home; 4. Dark Noontide; 5. This Hand; 6. Awaken; 7. Khidr and the Fountain; 8. A Thousand Birds

Skład: Ben Chasny
Gościnnie: Ryan Hildebrand (2,4)
Producent: Ben Chasny


Komentarze

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Polish Jazz Quartet - "Polish Jazz Quartet" (1965)

[Zapowiedź] Premiery płytowe maj 2024

[Recenzja] Light Coorporation - "Rare Dialect" (2011)

[Recenzja] SBB - "SBB" (1974)

[Recenzja] Gentle Giant - "In a Glass House" (1973)