[Recenzja] PoiL & Junko Ueda - "PoiL / Ueda" (2023)

PoiL & Junko Ueda - PoiL / Ueda


W natłoku wartych opisania premier trochę zgubił się jeden z bardziej oryginalnych albumów marca. "PoiL / Ueda" to efekt współpracy wykonawców z całkiem odległych geograficznie, kulturowo i stylistycznie rejonów. Francuska grupa PoiL - do niedawna trio złożone z klawiszowca Antione'a Arnery, basisty Borisa Cassone'a oraz perkusisty Guihema Meiera; obecnie kwartet z Benoitem Lecomte na elektroakustycznym basie i Cassone'em przekwalifikowanym na gitarzystę - od kilkunastu lat tworzy muzykę inspirowaną klasycznym progiem, avant-progiem i math-rockiem. Junko Ueda to z kolei japońska wokalistka, grająca też na biwie, tradycyjnym dla tamtego regionu instrumencie przypominającym lutnię. Na co dzień zajmuje się wykonywaniem heikyoku - regionalnego odpowiednika muzyki trubadurów, którego korzenie sięgają XIII wieku. Z tego nietypowego połączenia powstała bardzo intrygująca muzyka.

Na pewno zwraca uwagę zwięzłość wypowiedzi. "PoiL / Ueda" to niewiele ponad pół godziny muzyki, ale też tylko dwa, podzielone na kilka segmentów, utwory. Nie jest to, oczywiście, pierwsze muzyczne spotkanie Zachodu ze Wschodem, niemniej jednak twórcy starają się zrobić to po swojemu. W egzotyczny, z europejskiej perspektywy, klimat świetnie wprowadza pierwsza cześć "Kujô shakujô": dronowe organy, z wtopionymi dźwiękami gitary, biwy oraz syntezatora, stanowią akompaniament dla kompletnie obcego naszej kulturze śpiewu Uedy, stosującej wokalne techniki charakterystyczne dla mediewalnej Japonii; pod koniec dołączają też chóralne partie wokalne pozostałych muzyków, inspirowane buddyjskim śpiewem shōmyō. Jest to tyleż intrygujący, co zdecydowanie przydługi wstęp - długość powyżej siedmiu minut podyktował tekst - napisany po japońsku, więc dla większości słuchaczy i tak kompletnie niezrozumiały - a nie muzyczna treść. Dopiero w środkowym segmencie utwór nabiera intensywności, a na pierwszy plan wychodzą precyzyjne repetycje gitary i basu, trochę w stylu ejtisowego King Crimson czy The Horse Lords, ciekawie kontrastując z wokalem oraz orientalnymi bębnami. W podobnym stylu utrzymana jest też ostatnia cześć, znów dłuższa, ale dość zróżnicowana i mocno połamana rytmicznie, zdecydowanie najbardziej rockowa - nawet Ueda momentami brzmi tu jak ujarany Geddy Lee - jednak odległa od rockowego mainstreamu. W pierwszej z dwóch części drugiej kompozycji, "Dan no ura", elementy wschodnie i zachodnie przeplatają się w jeszcze mniej konwencjonalny sposób, a jeśli jedne dominują nad drugimi, to trwa to tylko przez moment, po czym następuje kolejny z licznych zwrotów akcji. Tym razem trudno o konkretne skojarzenia, jest to muzyka dosłownie progresywna. Drugi segment to już bardziej nastrojowe granie w klimacie początku płyty, na szczęście wyraźnie krótsze, a choć znów wkrada się trochę monotonii, to ma to pewne uzasadnienie po szaleństwie pierwszej części.

Na przestrzeni ostatnich czterech dekad pojęcie rocka progresywnego uległo kompletnej deprecjacji. Używa się go w stosunku do wszelkiej maści epigonów i pogrobowców, których muzyka jest całkowitym zaprzeczeniem rozwoju, a po prostu w jakiś sposób przypomina to, co dawno temu robili ci prawdziwi rockowi progresywiści. "PoiL / Ueda" to jednak album, który nie tylko przywołuje pewne skojarzenia z dawnym prog rockiem, ale też faktycznie zdaje się wnosić pewne nowe elementy do rocka. Płyta jest dość dziwna i nie każdemu przypadnie do gustu, ale warto dać jej szansę albo i kilka, bo może wymagać większej liczby przesłuchań, aby to wszystko ogarnąć i przyswoić.

Ocena: 8/10

Nominacja do płyt roku 2023



PoiL & Junko Ueda - "PoiL / Ueda" (2023)

1. Kujô shakujô, Pt. 1; 2. Kujô shakujô, Pt. 2; 3. Kujô shakujô, Pt. 3; 4. Dan no ura, Pt. 1; 5. Dan no ura, Pt. 2

Skład: Antoine Arnera - instr. klawiszowe, dodatkowy wokal; Boris Cassone - gitara, dodatkowy wokal; Benoit Lecomte - gitara basowa; Guilhem Meier - perkusja, dodatkowy wokal; Junko Ueda - satsuma-biwa, wokal
Producent: Clément Dupuis


Komentarze

  1. Na pewno jeden z ciekawszych zespołów. Ich wspólna płyta z Ni "Bran Coucou" to jedno z najlepszych wydawnictw prog rockowych ostatnich lat. Członkowie zespołu udzielają się także w Le Grand Sbam, wznosząc się na jeszcze wyższy poziom.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Present - "This Is NOT the End" (2024)

[Recenzja] Republika - "Nowe sytuacje" (1983) / "1984" (1984)