[Recenzja] Shame - "Drunk Tank Pink" (2021)

Shame - Drunk Tank Pink


Zmarł Tom Verlaine, śpiewający gitarzysta, klawiszowiec i kompozytor grupy Television. Jej debiutancki album "Marquee Moon" to jedno z największych dzieł muzyki około-punkowej, którego wpływ na cały nurt naprawdę trudno przecenić. Bez Verlaine'a i Television nie byłoby pewnie wielu innych grup. Może nie byłoby też tej całej potężnej dziś sceny Windmill, reprezentowanej m.in. przez zespół Shame, choć jego muzycy lubią powoływać się raczej na Davida Bowie czy The Stooges. Londyński kwintet zadebiutował już w 2018 roku płytą "Songs of Praise" - wyprzedzając tym samym nawet "Schlagenheim" black midi - ale większe uznanie zdobył po trzech latach, gdy istniała już i zdobywała popularność cała scena, wraz ze swoim drugim albumem "Drunk Tank Pink". Trochę wstyd przyznać, ale sam nie dostrzegłem wówczas w grupie większego potencjału. Podobnie miałem z Dry Cleaning, którego debiut pozostawił mnie obojętnym, ale dałem mu drugą szansę po usłyszeniu singli zapowiadających kolejny album i wówczas zaskoczyło. Pod koniec lutego ma ukazać się trzeci długograj Shame, "Food for Worms", a poprzedzające go single są naprawdę obiecujące. Wróciłem więc do "Drunk Tank Pink", który okazuje się płytą lepszą, niż wcześniej myślałem.

Shame reprezentuje ten stricte post-punkowy odłam sceny Windmill, do którego zaliczyć można wspomniany Dry Cleaning, The Lounge Society czy Yard Act. Trudno uniknąć też skojarzeń ze Squid, a to głównie ze względu na dość podobny wokal, chociaż śpiew Charliego Steena jest nieco mniej krzykliwy i nerwowy, bliższy luzu Verlaine'a. "Drunk Tank Pink" składa się z jedenastu kawałków, na ogół bardzo zwartych i żywiołowych. Punkowa energia rozpiera takie nagrania, jak "Alphabet", "Water in the Well" czy najbardziej rozpędzony i surowy "Great Dog". Warto też jednak zwrócić uwagę na brzmienie, gdzie gitarowy czad jest często dopełniany ejtisowymi dźwiękami syntezatorów, np. w "Nigel Hitter", "6/1" i "Harsh Degrees". Innego rodzaju urozmaiceniem są dynamiczne kontrasty w "Born in Luton" czy taneczna rytmika "March Day". Od wyjściowego stylu najbardziej zdaje się odbiegać "Human, For a Minute", bliższy nurtu new romantic, świetnie jednak wtapiający się w ejtisową estetykę całego albumu, a przy tym naprawdę udanie go urozmaicając. To mój ulubiony fragment płyty. Koniecznie trzeba też wyróżnić dwa dłuższe nagrania: utrzymany w mroczniejszym nastroju "Snow Day" oraz wskazujący na odrobinę większe ambicje "Station Wagon", z dość zaskakującą w kontekście tej płyty drugą połową.

"Drunk Tank Pink" to kolejny z licznych w ostatnich latach albumów, które udowadniają, że dziedzictwo takich grup, jak Television, The Stooges, Gang of Four, Magazine, Wire czy Talking Heads (przykłady można mnożyć) wciąż jest niezwykle inspirujące dla młodych muzyków i słuchaczy. Wprawdzie osobiście wolę, gdy jest to inspiracja do własnych poszukiwań - jak w przypadku black midi czy Squid - jednak słuchanie takich płyt, jak drugi album Shame, również dostarcza mi wiele przyjemności.

Ocena: 7/10



Shame - "Drunk Tank Pink" (2021)

1. Alphabet; 2. Nigel Hitter; 3. Born in Luton; 4. March Day; 5. Water in the Well; 6. Snow Day; 7. Human, For a Minute; 8. Great Dog; 9. 6/1; 10. Harsh Degrees; 11. Station Wagon

Skład: Charlie Steen - wokal, gitara (8), flet (11), pianino (11), klaskanie (2,7); Sean Coyle-Smith - gitara, syntezator (2,3,9,10), instr. perkusyjne (5,10), klaskanie (2,7), dodatkowy wokal; Eddie Green - gitara, klaskanie (2,7), dodatkowy wokal; Josh Finerty - gitara basowa, gitara (1,4,6,9), instr. klawiszowe (2,3,7-9,11), instr. perkusyjne (3,5,7-9), perkusja (4), klaskanie (2,7), dodatkowy wokal; Charlie Forbes - perkusja i instr. perkusyjne, klaskanie (2,7)
Gościnnie: James Ford - instr. perkusyjne (1,2,4-11), instr. klawiszowe (2-4,7-10), klaskanie (2,7); Anthony Cazade - klaskanie (2)
Producent: James Ford


Komentarze

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Maruja - "Connla's Well" (2024)

[Recenzja] Santana - "Welcome" (1973)

[Recenzja] Gentle Giant - "Octopus" (1972)