[Recenzja] Tim Berne - "Fulton Street Maul" (1987)

Tim Berne - Fulton Street Maul


Tim Berne należy do tych muzyków, których nazwisk absolutnie nie wolno pomijać w kontekście jazzu powstałego na przestrzeni ostatnich czterech dekad. To jeden z najważniejszych przedstawicieli nowojorskiej awangardy przełomu lat 70./80. oraz późniejszego okresu. Na saksofonie nauczył się grać stosunkowo późno, bo dopiero w wieku dziewiętnastu lat, za to lekcji udzielał mu sam Julius Hemphill. Właśnie po usłyszeniu jego albumu "Dogon A.D.", Berne zainteresował się saksofonem i jazzem. Do tego stopnia, że postanowił udać się do Nowego Jorku i odnaleźć tam Hemphilla. Niedługo potem zaczął tworzyć własną muzykę. Pierwsze autorskie płyty nagrywał na Zachodnim Wybrzeżu, z lokalnymi muzykami, jednak z czasem przeniósł się na stałe do Nowego Jorku, gdzie nawiązał współpracę z takimi instrumentalistami, jak Bill Frisell, Paul Motian czy John Zorn. Jednak kariera Berne'a zaczęła spowalniać, a on sam został zmuszony do podjęcia pracy jako sprzedawca. Jego los odmieniło przypadkowe spotkanie z dawnym kolegą, Garym Lucasem - byłym gitarzystą Captain Beefheart and the Magic Band, a ówcześnie pracownikiem Columbia Records. Zaowocowało to kontraktem na nagranie dwóch płyt.

"Fulton Street Maul" to pierwszy album Tima Berne'a dla Columbii. Intrygująco wypada już sam dobór instrumentów, dość nietypowy, bo obejmujący saksofon altowy, gitarę, wiolonczelę oraz perkusję. Sam pomysł zastąpienia kontrabasu wiolonczelą oczywiście nie jest nowy, a przykładu nie trzeba szukać daleko - tak samo zrobił Hemphill na "Dogon A.D.". Tam jednak zamiast gitary był drugi dęciak - trąbka, a oba albumy nawet nie są do siebie szczególnie podobne, choć można je zaliczyć do jazzu free. W przypadku "Fulton Street Maul" będzie to jednak pewne niedopowiedzenie. Album ma różne oblicza. Pierwsze to utwory bardziej zwarte i zarazem niezwykle intensywne, jak powalający otwieracz "Unknown Disaster", z całkiem agresywnie brzmiącą wiolonczelą Hanka Robertsa i zgiełkliwą gitarą Billa Frisella, do których dopiero po chwili dołącza melodyjny temat saksofonu lidera, grającego tutaj też w bardziej ekspresyjny sposób podczas solówki. Świetną robotę wykonuje także perkusista Alex Cline, nadając odpowiednią dynamikę. Więcej żywiołowego grania przynosi "Miniature", z nieco bardziej rockową grą Frisella i Cline'a, a także całkiem melodyjnymi partiami Berne'a i Robertsa, jednak dalej brzmi to bardzo intensywnie i finezyjnie zarazem.

Na płycie znalazły się też wolniejsze i bardziej swobodne utwory. "Icicles Revisited" rozpoczyna się przeciągłymi dźwiękami wiolonczeli, budząc skojarzenia ze współczesną muzyką poważną. Stopniowo dołączają kolejne instrumenty, jednak mija trochę czasu, zanim kwartet udaje się w zdecydowanie jazzowe rejony - a i wtedy jest to jazz mocno rozluźniony pod względem rytmicznym i harmonicznym, bez wyraźnie prowadzonej melodii. Finałowy "Betsy" również zaczyna się dość swobodnie, jednak szybko przeradza się w nastrojową balladę, by następnie przejść w bardziej eksperymentalną część z przetworzonymi wokalizami, a później w granie bliższe ambitniejszych form rocka, stanowiące akompaniament dla rewelacyjnego popisu lidera o już zdecydowanie jazzowym charakterze. Sporo dzieje się też w poprzedzającym go "Federico", gdzie fragment brzmiący jak parodia bardziej klasycznych form jazzu poprzedza mieszankę intensywniejszych momentów bliskich avant-proga oraz swobodniejszego, freejazzowego grania, gdzie chwilami niemal całkiem zanika melodia, harmonia i rytm. Jest też trochę eksperymentów z brzmieniem oraz bardziej egzotycznych rytmów.

Jeżeli ktoś szukałby potwierdzenia, że także w latach 80. jazz bywał kreatywny i mógł brzmieć świeżo, to "Fulton Street Maul" jest jednym z tych albumów, które dostarczają najmocniejszych argumentów. Tim Berne, wraz ze swoimi współpracownikami, stworzył niezwykle interesujący materiał, wykraczający poza ramy jazzu, dokonujący syntezy i dekonstrukcji różnych gatunków, a jednocześnie niepozostawiający wątpliwości, że to wciąż jazz.

Ocena: 9/10



Tim Berne - "Fulton Street Maul" (1987)

1. Unknown Disaster; 2. Icicles Revisited; 3. Miniature; 4. Federico; 5. Betsy

Skład: Tim Berne - saksofon altowy; Bill Frisell - gitara; Hank Roberts - wiolonczela, wokal (5); Alex Cline - perkusja i instr. perkusyjne, wokal (5)
Producent: Gary Lucas


Komentarze

  1. Mam nadzieję, że i więcej jego płyt pojawi się zrecenzowanych na tej stronie (np. "Science Friction" czy "Shadow Man").

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie więcej Berne'a, w tym na pewno "Science Fiction".

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Zapowiedź] Premiery płytowe maj 2024

[Recenzja] Oren Ambarchi / Johan Berthling / Andreas Werliin - "Ghosted II" (2024)

[Recenzja] Cristóbal Avendaño & Silvia Moreno - "Lancé esto al otro lado del mar" (2024)

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] Light Coorporation - "Rare Dialect" (2011)