[Recenzja] Dälek - "Nеgro Necro Nekros" (1998)

Dälek - Negro Necro Nekros


Jeśli miałbym wymienić największą moim zdaniem wadę hip-hopu, byłaby to nierzadko podrzędna rola muzyki, często sprowadzanej do prostego podkładu pod rapowanki. Jest to jednak spore uogólnienie, w dodatku coraz mniej przekładające się na rzeczywistość. Współcześnie przedstawiciele tego gatunku poświęcają znacznie więcej pracy nad warstwą instrumentalną, a i sama technologia poszła przecież do przodu. Za jednego z prekursorów takiego ambitniejszego podejścia można uznać grupę Dälek. Duet powstał pod koniec lat 90. z inicjatywy Willa Brooksa i Alapa Momina, profesjonalnie znanych jako MC Dälek oraz Oktopus. Pierwszy z nich zajął się pisaniem tekstów i rapowaniem, zaś obaj tworzeniem muzyki oraz produkcją. Już ich debiutancki album, wydany niemal ćwierć wieku temu "Nеgro Necro Nekros", znacznie odbiega od powszechnego wyobrażenia na temat hip-hopu.

Dużo tutaj fragmentów instrumentalnych, hip-hopowe elementy uzupełniają wpływy industrialne i noise'owe, a do tego nie brakuje partii granych na żywo, dopełniających sample wyciągnięte z jazzu oraz europejskiej i hindustańskiej muzyki klasycznej. Album ma ponadto bardzo mroczny, gęsty nastrój, który stanowi kolejny czynnik odróżniający go od mainstreamowego hip-hopu. Warto też zwrócić uwagę na nietypową długość utworów. Całość trwa niespełna czterdzieści minut, ale ścieżek jest tylko pięć, z czego dwie trwają około czterech minut, co daje całkiem sporo czasu na pozostałe. Z tych najkrótszych nagrań dość standardowo wypada "The Untravelled Road". a to za sprawą jazzowych sampli oraz nawiązującej do tego gatunku, ale już unikalnej partii pianina. Choć muszę przyznać, że sięgnięcie po subtelne partie trąbki Milesa Davisa z "Blue In Green" i zestawienie ich z agresywnym saksofonem Johna Coltrane'a z "Configuration" było naprawdę świetnym pomysłem. Do tego dochodzą tu jeszcze potężne partie bębnów, trochę noise'owych szumów oraz dosadny wokal Brooksa, który pod względem flow i barwy głosu jest moim ulubionym raperem. Pomimo swoich niewątpliwych zalet, "The Untravelled Road" i tak okazuje się najmniej ciekawym fragmentem całości, niezbyt dla niej reprezentatywnym. Zapewne dlatego pominięto go na wydaniu winylowym, co jednak pozostaje dziwną decyzją, biorąc pod uwagę czas trwania tego albumu - cały materiał bez problemu zmieściłby się na pojedynczym LP.

Jeszcze krótszym, ale bardziej potrzebnym w kontekście całości, utworem jest "Swollen Tongue Bums". Jako otwieracz znakomicie, bo w bardzo treściwy sposób, wprowadza w klimat albumu. Oprócz tych mocarnych bębnów i bardzo zaangażowanego rapu, pojawia się tu też mnóstwo dziwnych, niepokojących, industrialno-noise'owych dźwięków, trochę melodyjnych wstawek gitarowy, a dopełnieniem tego wszystkiego jest orkiestracja wyciągnięta z jednego z wykonań "Marsa" Gustava Holsta. To jednak tylko mały przedsmak tego, co oferują dłuższe nagrania. Fantastycznym utworem jest blisko ośmiominutowy "Three Rocks Blessed", w którym jedynie za pomocą rapu, gitary i bębnów stworzono bardzo ładny klimat, który fantastycznie się rozwija podczas długiej instrumentalnej kody, w której dochodzą dźwięki sitaru i tabli. Kto wie, czy jeszcze lepszy nie jest "Images of .44 Casings" z wspamplowanym głosem Williama S. Burroughsa, najbardziej złowieszczym, a zarazem hipnotyzującym podkładem oraz nagłą zmianą nastroju w części instrumentalnej, która przywołuje klimat muzyki granej przez Milesa Davisa w okresie pomiędzy "Bitches Brew" i "A Tribute to Jack Johnson". A jest tu jeszcze dwunastominutowy "Praise Be the Man", w którym ponownie do wyrazistych bębnów i wokalu dochodzi niezwykły podkład z jakimiś szumami, zgrzytami, zaśpiewami oraz innymi hinduizmami.

Po poznaniu tego albumu - oraz innych wydawnictw Dälek - nie mogłem uwierzyć, że można grać hip-hop w ten sposób, osiągając tak wysoki poziom artystyczny. A to przecież dopiero pierwszy album tego projektu, momentami sięgający jeszcze po bardziej konwencjonalne rozwiązania (przede wszystkim w "The Untravelled Road"). z którymi zerwały dopiero kolejne wydawnictwa. Pomimo tego, jest to longplay bardzo udany, świadczący o niezwykłej dojrzałości i kreatywności muzyków. Dälek dla hip-hopu jest dokładnie tym, czym dla rocka byli wykonawcy pokroju Franka Zappy, King Crimson, Soft Machine, Gentle Giant, Magmy czy Henry Cow - nowatorami poszerzającymi ramy gatunku, przekładającymi względy artystyczne nad materialnymi. "Nеgro Necro Nekros" niestety wciąż nie doczekał się żadnego wznowienia, ani nie jest obecny w autoryzowanym streamingu, co jest dla mnie kompletnie niezrozumiałe.

Ocena: 9/10



Dälek - "Nеgro Necro Nekros"

1. Swollen Tongue Bums; 2. Three Rocks Blessed; 3. Images of .44 Casings; 4. The Untravelled Road; 5. Praise Be the Man

Skład: MC Dälek; Oktopus
Gościnnie: Joshua Booth - gitara (1,5); Timoteo - gitara (2); Brian Doherty - pianino (4)
Producent: Oktopus; MC Dälek (1,3-5); Joshua Booth (1,4); Timoteo (2)


Komentarze

  1. Chyba przeceniasz innowacyjność tego albumu. Takie bardziej industrialowe Public Enemy, rytmicznie i pod względem produkcji nie dostaje do współczesnych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Porównanie albumu sprzed ponad 20 lat do współczesnych to raczej nie jest właściwa metoda negowania innowacyjności. Jak znasz coś podobnego (zniekształcone brzmienia zamiast/obok ewidentnych fragmentów cudzych utworów, plus unikalne partie instrumentalne zamiast/obok sampli, plus długie fragmenty bez wokalu) z lat 90. i z tego gatunku, to się podziel, chętnie posłucham.

      A ta niezłożona, ale potężnie brzmiąca warstwa rytmiczna idealnie pasuje do całej reszty, więc trudno robić z tego zarzut.

      Usuń
    2. Źle sforumołowałem swoją wypowiedź, chodziło o im współczesnych. I tak np. "Paid in Full" ma ciekawsze rytmy, "Dr. Octagonecologyst" jest bardziej innowacyjny jeśli chodzi o produkcję, a DJ Shadow i instrumentalny hip-hop to wcześniejsza historia. Ale teraz widzę, że chodzi o co innego: jesteś przeciwnikiem używania sampli i zmniejszenie ich roli na rzecz użycia "prawdziwych" instrumentów uważasz za postęp. Używanie "ewidentnych fragmentów cudzych utworów" to podstawa tego stylu i nieporozumieniem jest uważanie tego za kradzież.
      "... warstwa rytmiczna idealnie pasuje do całej reszty,"
      Nie twierdzę, że tak nie jest. Nie jest moim celem krytykowanie tej płyty, też uważam ją za udaną. Chodziło mi tylko o tę "rewolucyjność", podobnie pisano kiedyś o "cLOUDDEAD", że to niby jak Zappa dla hip-hopu, a dzisiaj już nikt o niej nie pamięta.

      Usuń
    3. Album przesłuchany wczoraj, jako moja pierwsza hip-hopowa płyta w życiu ;)
      Wrażenia naprawdę pozytywne :)

      Usuń
    4. @JD: DJ Shadow, który oczywiście jest mi znany, to trochę co innego, czyli muzyka z założenia instrumentalna. Natomiast tutaj rap wciąż jest bardzo istotnym elementem, ale nie dominuje całkowicie nad muzyką. Pozostałych przykładów nie znam, ale nadrobię.

      To nie tak, że jestem całkowicie przeciwny oczywistym samplom, bo uważam, że z nich też można zrobić dobry użytek. Ale taka mocniejsza obróbka, tworzenie z nich czegoś unikalnego, to wspięcie się na wyższy poziom.

      Istnienie innych rewulucjonistów nie wyklucza tego, że Dalek jest jednym z reprezentantów tego rozwojowego podejścia do hip-hopu.

      Usuń
    5. "Dalek jest jednym z reprezentantów tego rozwojowego podejścia do hip-hopu."
      Ostatni akapit recenzji zrozumiałem jako sugestię, że ta płyta to taki "Sgt. Pepper" dla hip-hopu. Z zacytowanym zdaniem oczywiście się zgadzam. Tyle że ich rozwój wskazuje raczej na to, iż chcą oni od hip-hopu się uwolnić niż go dalej rozwijać.
      Jesli chodzi o sampling, polecam esej Ethana Heina: https://nmbx.newmusicusa.org/biting-breaks-sampling-and-ownership/
      Może wyrobisz sobie na ten temat bardziej zniuansowaną opinię.

      Usuń
    6. O cLOUDDEAD nikt nie pamięta? toż to nadal jedno z najbardziej uznanych wydawnictw hip hopowych. Co prawda okazało się, że ta ścieżka to ślepa uliczka, ale ostatnimi laty zespół zdecydowanie wrócił do łask, o czym świadczą jego oceny na rymie.

      Usuń
    7. JD wspomniał o "Paid In Full"- chyba najlepsze wydawnictwo hip-hopowe z lat 80-tych, obok "It Takes A Milion..." również warte sprawdzenia.

      Usuń
    8. @JD: Z tego co czytałem, to MC Dälek uważa, że grupa tworzy czysty hip-hop, co oczywiście nie znaczy, że tak jest, ale świadczy o tym, że raczej nie chce się uwolnić od tego stylu.

      Usuń
    9. @Harris
      "jedno z najbardziej uznanych wydawnictw hip hopowych"
      Chyba żartujesz! Uznanych przez kogo? "Madvillainy" to przecież nie jest.

      @Paweł
      Chodziło mi o takie projekty jak "Derbe Respect, Alder" czy "Anguish". Wydawało mi się, że oni szukają czegoś innego. Ale skoro sami twierdzą inaczej, to widać się myliłem.

      Usuń
    10. Te albumy, o których wspominasz, to były raczej poboczne projekty z muzykami Faust i Fire!, na których próbowano zrobić coś międzygatunkowego (wciąż jednak z elementami hip-hopu), a po nich i tak grupa wracała do swojego wyjściowego stylu, sięgającego po inspiracje poza hh, ale chyba jednak wciąż się w niego całkowicie wpisując.

      A cLOUDDEAD oczywiście nie równa się popularnością z "Madvillainy", ale znany i uznany jest. Chociażby przez użytkowników RYM, gdzie jest na 59. miejscu rankingu dla 2001 roku oraz na 2931. pozycji ogólnej listy. Poza tym można znaleźć go np. na listach płyt wszech czasów według Blow Up Magazine (z 2005 roku), The Guardian (2007) czy najbardziej współczesnym Acclaimed Music (2018). Sam poznałem ten album jakieś pół roku temu i nie zrobił na mnie wrażenia, ale może powinienem go sobie odświeżyć.

      Usuń
    11. Te wymienione listy dotyczą tylko hip-hopu? Ciekawe wg Wikipedii Guardian ocenił początkowo tę płytę 4/5. Takie hipsterskie produkcje zazwyczaj są dodawane na listy dla urozmaicenia. Zdziwiłbym się, gdyby pojawił się gdzieś w dziesiątce najlepszych płyt hip-hopowych.

      Usuń
    12. Nie, są na nich albumy z różnych gatunków, poza poważką.

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Present - "This Is NOT the End" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Republika - "Nowe sytuacje" (1983) / "1984" (1984)