[Recenzja] Extra Ball - "Birthday" (1976)



Przed pięcioma laty rozpoczęto wznawianie serii Polish Jazz. Wśród tytułów opublikowanych w pierwszym rzucie, oprócz takich pewniaków, jak "Astigmatic" Krzysztofa Komedy czy "TWET" Tomasza Stańki, znalazło się też miejsce dla albumu "Birthday" grupy Extra Ball. Bynajmniej nie było w tym przypadku. To jedna z najbardziej cenionych polskich grup fusion. Założona została w połowie lat 70. przez gitarzystę Jarosława Śmietanę. Jego głównym współpracownikiem był klawiszowiec Władysław Sendecki, współautor całego materiału. Składu początkowo dopełnili perkusista Benedykt Radecki, basista Andrzej Pawlik oraz saksofonista Piotr Prońko. Jednak miejsce dwóch ostatnich wkrótce zajęli Jan Cichy i Andrzej Olejniczak. Tak ukształtował się zespół, który można usłyszeć na "Birthday", będący - zgodnie ze swoim tytułem - debiutanckim wydawnictwem kwintetu.

Nagrania na tym albumie powstały pod ewidentnym wpływem ówczesnego mainstreamu. Słychać tu przede wszystkim wpływ Weather Report, a w momentach z bardziej ekspresyjną grą lidera - także Return to Forever, a może nawet Mahavishnu Orchestra (fragmenty "Siódemki" czy "Hengelo, Almelo, Deventer"). Gdzieniegdzie daje się usłyszeć także wyraźne odniesienia do bardziej tradycyjnych form jazzu (przede wszystkim w "Bez powrotu"), a o zagranym przez Śmietanę i Sendeckiego w duecie "Blues for Everybody" wszystko mówi sam tytuł. Pewnym zaskoczeniem mogą być elementy muzyki konkretnej w "Szczęśliwym nieszczęśliwcu", raczej niespotykane w jazzie. Dominuje tu granie o bardzo pogodnym, lekkim nastroju, najczęściej charakteryzujące się dość szybkim tempem, choć zdarzają się też wolniejsze, bardziej zadumane momenty, jak "Narodziny" czy początek "Podróży w góry". Chociaż cały materiał został skomponowany i zaaranżowany przez Śmietanę oraz Sendeckiego, gitara i klawisze - w tym wykorzystane na szeroką skalę syntezatory - wcale nie dominują nad pozostałymi instrumentami. Wręcz przeciwnie, wszyscy muzycy zdają się pełnić tak samo ważną rolę. Nawet bas Cichego - wbrew nazwisku muzyka - jest bardzo dobrze słyszalny w miksie. Zresztą to jego partie tworzą trzon poszczególnych utworów, a moim zdaniem często są w nich najlepszym elementem.

Nie do końca przekonuje mnie taka stylistyka, wolę bardziej eksperymentalne fusion, ale "Birthday" to bardzo solidnie skomponowana i zagrana muzyka. Jest to też wyjątkowo przystępne, komunikatywne granie, po które można sięgnąć nawet bez żadnego przygotowania i osłuchania z jazzem. Za to całkiem możliwe, że będzie zachętą do dalszego zagłębiania się w ten gatunek, w tym także jego ambitniejsze, bardziej wymagające odmiany.

Ocena: 7/10



Extra Ball - "Birthday" (1976)

1. Narodziny (Birthday); 2. Taniec Maryny (Maryna's Dance); 3. Bez powrotu (Without Return); 4. Podróż w góry (A Journey to the Mountains); 5. Siódemka (The Seven); 6. Szczęśliwy nieszczęśliwiec (The Lucky Unlucky Man); 7. Blues for Everybody; 8. Hengelo, Almelo, Deventer

Skład: Jarosław Śmietana - gitara; Władysław Sendecki - instr. klawiszowe; Andrzej Olejniczak - saksofon sopranowy, saksofon tenorowy; Jan Cichy - gitara basowa; Benedykt Radecki - perkusja
Producent: Zofia Gajewska


Komentarze

  1. Trzeba dodać, że choć oczywiście muzyka z Birthday mieściła się w mainstreamie fusion (i nawiązywała do twórczości grup, które wymieniłeś), to realizacja nagrania nie oddaje ówczesnego brzmienia zespołu. Produkcja jest bardzo delikatna i zbyt "smooth", muzycy byli niezadowoleni z efektu (bodaj najbardziej Radecki, który dysponował naprawdę potężnym cobhamowskim uderzeniem). Zespół w tym składzie na żywo dawał czadu i podobnie chciał brzmieć w studio.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] Maruja - "Connla's Well" (2024)

[Recenzja] Oren Ambarchi / Johan Berthling / Andreas Werliin - "Ghosted II" (2024)

[Recenzja] Cristóbal Avendaño & Silvia Moreno - "Lancé esto al otro lado del mar" (2024)

[Recenzja] Kin Ping Meh - "Kin Ping Meh" (1972)