[Recenzja] Morawski Waglewski Nowicki Hołdys ‎- "Świnie" (1985)



Sukces grupy Perfect okazał się dla tworzących ją muzyków ciężarem. Najbardziej znużony intensywną działalnością i odgrywaniem w kółko tych samych przebojów był jej lider, Zbigniew Hołdys. Na początku 1983 ogłosił decyzję o rozwiązaniu zespołu, które miało nastąpić po zakończeniu zaplanowanych koncertów. W międzyczasie rozpoczął pracę nad nowym projektem. Początkowo planował klasyczne rockowe trio w stylu Cream lub The Jimi Hendrix Experience. Ostatecznie w powstanie albumu "I Ching" było zaangażowanych kilkunastu muzyków, reprezentujących różne odmiany ówczesnego polskiego mainstreamu rockowego. Poszczególne utwory nagrywano w różnych składach, a w efekcie całości zdecydowanie brakuje spójnej wizji. Dwupłytowy album można potraktować jako ciekawostkę dla wielbicieli polskiego rocka lat 80.

Podczas tamtych sesji okazało się, że Hołdysowi najlepiej gra się z trzema muzykami: perkusistą Wojciechem Morawskim (znanym m.in. z wczesnego wcielenia Perfect, grupy Breakout oraz współpracy z jazzmanem Krzysztofem Sadowskim), basistą Andrzejem Nowickim (z wówczas ostatniego składu Perfect), a także gitarzystą Wojciechem Waglewskim (w tamtym czasie członkiem grupy Osjan). Cała czwórka postanowiła kontynuować współpracę już jako kwartet, jako szyld przyjmując własne nazwiska. W ciągu kolejnych miesięcy samodzielnie stworzyli kilkanaście utworów. Już podczas debiutanckiego występu, w październiku 1984 roku, zespół zaprezentował niemal wyłącznie premierowy materiał (repertuaru dopełniła "Wojna grubych z chudymi" z "I Ching"). Choć część publiczności była zawiedziona brakiem przebojów Perfectu, koncert okazał się sporym sukcesem.

Zespół nie zdobył jednak popularności na miarę poprzedniej grupy Hołdysa, co poniekąd mogło wynikać z braku odpowiedniej promocji. A wszystko przez konflikt z radiową Trójką, która wcześniej ochoczo wspierała Perfect. Muzykom MWNH odmówiono jednak prezentowania utworu "Nie ma Boga", ze względu na odważny tytuł i jego błędną interpretację. Hołdys w odwecie zakazał dziennikarzom tej stacji wstępu na koncerty. To z kolei oznaczało, ze zespół nie może kontynuować nagrań w radiowym studiu. Muzycy przenieśli się do innego studia, choć również związanego z Polskim Radiem, więc nagrywali pod przykrywką, posługując się przepustkami wystawionymi na grupę Bajm. Istotną rolę podczas sesji odegrał inżynier dźwięku Józef B. Nowakowski, który stosował bardzo nowoczesne, jak na ówczesne warunki w kraju, techniki nagraniowe. Na album ostatecznie trafiło dziewięć utworów, którym udało się przejść przez cenzurę. Płyta była sprzedawana z naklejka głoszącą: tego nie usłyszysz w radiu, co zresztą niezupełnie się sprawdziło. Kawałki "Najmniejszy oddział świata" i "Jesteśmy najlepsi" pojawiły się nawet na Liście Przebojów Trójki.

"Świnie" to jedna z najmroczniejszych polskich płyt lat 80. Ponura rzeczywistość przełożyła się na tematykę tekstów, nierzadko bardzo dosadnych, a towarzyszy im odpowiednio dobrana muzyka. Stylistycznie wpisuje się w ramy post-punku, ale raczej z okolic Joy Division czy wczesnego Dead Can Dance, niż ogromnie wówczas popularnego wśród polskich wykonawców The Police. W zasadzie kwartet zaproponował własne podejście do takiej stylistyki. Utwory zdają się zbudowane przede wszystkim na potężnej, całkiem pomysłowej grze Morawskiego (właśnie perkusja była nagrywana jako pierwsza) i wyrazistym basie Nowickiego, podczas gdy często dysonansowe partie gitar są tu jakby na dalszym planie, choć niezwykle ważne dla brzmienia. Towarzyszy temu zwykle głos Hołdysa, który chyba nigdy nie śpiewał z takim zaangażowaniem, jak w "Jesteśmy najlepsi" czy pełnych wściekłości "Świniach" i "Ludzkim psie". Jednak w roli wokalisty lepiej wypada Waglewski, któremu przypadł nie tylko kolejny zaangażowany kawałek - "Nie ma Boga", ale także najsubtelniejszy, niemalże mistyczny "Czerwony deszcz" oraz najbardziej przebojowe, świetne melodycznie, a przy tym niepopadające w banał "Pastylka" i "Jak tu pięknie", które pomimo bardziej optymistycznej muzyki okazują się wyjątkowo gorzkie w warstwie tekstowej. Najbardziej znanym kawałkiem pozostaje jednak prawdopodobnie "Najmniejszy oddział świata", w którym marszowa perkusja podkreśla militarno-partyzancki tekst.

W chwili wydania tego albumu zespół praktycznie już nie istniał. Wynikało to zarówno z trudnościami w przebiciu się chociażby na krajowej scenie, jak i z tarć między muzykami. Na gruzach MWNH wkrótce powstała grupa Voo Voo, do dziś prowadzona przez Waglewskiego. W pierwszym składzie towarzyszyli mu Nowicki i Morawski, a miejsce Hołdysa zajęło kilku dodatkowych bębniarzy i perkusjonalistów. MWNH pozostawił po sobie jednak jeden naprawdę udany album. "Świnie" wyróżniają się nie tylko na tle krajowego post-punka, ale nawet na świecie trudno znaleźć cos faktycznie podobnego, pomimo pewnych skojarzeń z innymi twórcami. Trzydzieści pięć lat później wciąż super się tego słucha. Nawet teksty - w sposób nieco zawoalowany, lecz dosadny krytykujące ówczesną sytuację w kraju - nie wydają się szczególnie zdezaktualizowane, a wręcz obecna rzeczywistość coraz bardziej je dogania. Muzycznie album jest świetny, z tym swoim zimnym, niepokojącym brzmieniem oraz dość niekonwencjonalnymi partiami muzyków, których celem - osiągniętym tylko do pewnego stopnia - było zagrać tak, jak nikt przed nimi.

Ocena: 8/10



Morawski Waglewski Nowicki Hołdys - "Świnie" (1985)

1. Nie ma Boga; 2. Najmniejszy oddział świata; 3. Czerwony deszcz; 4. Jesteśmy najlepsi; 5. Pastylka; 6. Świnie; 7. Jak tu pięknie; 8. Ludzki pies; 9. Schizo

Skład: Wojciech Morawski - perkusja; Wojciech Waglewski - gitara, wokal; Andrzej Nowicki - gitara basowa; Zbigniew Hołdys - gitara, wokal
Producent: Morawski Waglewski Nowicki Hołdys


Komentarze

  1. Kompletnie nie spodziewałem się takiej recenzji i że taki album istnieje (sprawdzę go z ciekawości).
    Będzie w najbliższym czasie jeszcze recenzja jakiejś polskiej płyty?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta recenzja nie powinna być aż tak niespodziewana, skoro polski post-punk był tu już reprezentowany przez Kult. Myślę, że można się spodziewać kontynuacji tego polskiego cyklu. A "Świnie" to nie jest wcale aż tak nieznany album. Byłem świadomy jego istnienia od wielu lat, a nawet słyszałem dawno temu "Najmniejszy oddział świata" w radiu. Do zapoznania się z całością zachęcił mnie artykuł z jednego z zeszłorocznych numerów magazynu "Lizard".

      Usuń
    2. Kiedyś, po cichu, namawiałem Pawła do posłuchania i zrecenzowania płyty zespołu Ścianka pt. ''Dni wiatru''.

      (serwis Porcys dał jej ocenę 9.1/10, a płyta ma jedną, ale potężną wadę: nie sposób jej kupić) ;)

      PS. Co do Hołdysa: czy to prawda, że z Perfectu wyleciał za nadużywanie alkoholu? (taka doszła mnie plotka)

      Usuń
  2. Przesłuchałem i całkiem fajne granie

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten album jest rewelacyjny!
    Klimat jest mocny i posępny a gra wszystkich porywa (mnie), bardzo wciąga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Płyta świetna. Jeśli ktoś ma nagrania z ich koncertu w jakiejkolwiek jakości, jestem w stanie nawet za to zapłacić.
    wojciechbb99@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że coś takiego by już dawno temu wypłynęło.

      Usuń
    2. Jedna osoba na YouTube mówiła, że ma taśmy z koncertu w Stodole. Niestety ma nieaktywne konto od lat.

      Usuń
  5. W sekcji wykonawcy można trafić do tej recenzji poprzez odnośnik "Zbigniew Hołdys". Dlaczego akurat on? Obecnie bardziej znany jako muzyk jest Waglewski (wraz z synami) Czy planujesz recenzje znacznie bardziej znanych i rozdmuchanych zespołów Perfect i Lady Pank (to tak odnośnie "Nigdy za wiele rock n rolla")?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że jednak bardziej znany jest Hołdys (choć nie z muzyki), ale może masz rację z tym Waglewskim.

      Nie mam w planach tamtych zespołów.

      Usuń
    2. Masz dostęp do bardziej wiarygodnego niż wikipedia źródła? Bo wg tamtej strony w "Nie ma Boga" śpiewa właśnie Waglewski a nie Hołdys.

      Ciekawe czy te gitary były nastrojone w standardowym EADGBe. Serio w trakcie słuchania mnie to zastanawiało.

      Usuń
    3. W kwestii faktów bazowałem na artykule o tym albumie z magazynu "Lizard". O ile dobrze pamiętam, to wynikało z niego, że Waglewski śpiewa tylko w dwóch utworach, do których "Nie ma Boga" nie należy. Dość podobnie brzmią tu głosy tej dwójki.

      Usuń
  6. Na liście przebojów Trójki były utwory "Jesteśmy najlepsi" i "Najmniejszy oddział świata". Na płycie jest mniej więcej równy podział wokali: "Nie ma Boga", "Czerwony deszcz", "Pastylka", "Jak tu pięknie" wykonuje WW, resztę ZH.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak wiadomo, po MWNH powstało Voo Voo. Widziałem że oceniłeś tylko "Sno-powiązałkę", dałeś jej 6/10. Co się stało że Voo Voo nie zrobiło już na Tobie takiego wrażenia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pamiętam już dokładnie. Jest to już inne granie niż MWNH, którzy zyskują u mnie tym, że wypracowali własny styl w obrębie post-punka.

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Laurie Anderson - "Big Science" (1982)

[Recenzja] Julia Holter - "Something in the Room She Moves" (2024)

[Recenzja] Alice Coltrane - "The Carnegie Hall Concert" (2024)

[Recenzja] Księżyc - "Księżyc" (1996)

[Zapowiedź] Premiery płytowe marzec 2024