[Recenzja] Stephan Micus - "Implosions" (1977)



#zostańwdomu i słuchaj dobrej muzyki

Stephan Micus to niemiecki multiinstrumentalista, którego twórczość najprościej można określić jako muzykę świata. Artysta nie posiada formalnego wykształcenia muzycznego, jest samoukiem. Po ukończeniu szkoły średniej zaczął podróżować po świecie, przede wszystkim tych bardziej egzotycznych krajach, kolekcjonując pochodzące stamtąd instrumenty i ucząc się na nich grać od lokalnych muzyków. Zawsze jednak próbował wypracować własny sposób gry, aby stworzyć swój własny świat dźwięków. W 1976 roku, po kilku latach praktyki, Micus wydał swój pierwszy album, zatytułowany "Archaic Concerts". Jednak większy rozgłos przyniósł mu dopiero wydany rok później, nakładem należącej do Manfreda Eichera wytwórni JAPO (oddziału ECM), album "Implosions".

Dość ciekawe jest samo wydanie wersji winylowej. W kopercie, poza samą płytą, umieszczono także tekturową wkładkę, na której znalazły się zdjęcia używanych przez Micusa instrumentów, wraz z krótkim opisem na temat ich pochodzenia, właściwości, a czasem też różnych ciekawostek. Dla osób faktycznie interesujących się muzyką był to bardzo cenny dodatek. I w sumie dalej jest, choć dziś dużo łatwiej pogłębić każdą wiedzę za pomocą internetu.

Samą płytę wypełnia pięć utworów, z których każdy zagrany jest na innym instrumencie lub instrumentach. Trwający dwadzieścia dwie minuty otwieracz "As I Crossed a Bridge of Dream" - ponoć pierwsza kompozycja Micusa, który pracował nad nią przez blisko trzy lata - opiera się na brzmieniu trzech sitarów i gitary akustycznej, którym towarzyszy partia wokalna. Stephan stworzył tutaj prawdziwie mistyczny, medytacyjny klimat, przynajmniej do pewnego momentu, gdy utwór zyskuje dynamiki, nie tracąc jednak nic ze swojego piękna i niezwykłej atmosfery. Nieco bardziej przyziemnie, choć wciąż nastrojowo, robi się w "Borkenkind", wykorzystującym brzmienie bawarskiej cytry. Egzotyczny klimaty i uduchowiony nastrój wracają jednak w trzecim utworze i pozostają już do końca płyty, czy to za sprawą japońskiego fletu shakuhachi w "Amarchaj", czy tajlandzkiego fletu i japońskiego shō (to ten instrument na okładce, w brzmieniu przypominający organy) w "For the 'Beautiful Changing Child'", czy w końcu afgańskiej lutni, rababu, w "For M'schr and Djingis Khan".

Chociaż instrumentarium zmienia się tutaj w każdym utworze, Stephan Micus zdołał stworzyć album niezwykle spójny, o bardzo jednolitym charakterze i klimacie. Jeśli ktoś lubi muzykę z egzotycznych stron świata, to nie powinien być rozczarowany zawartością "Implosions". Micus doskonale oddał mistyczno-medytacyjny nastrój wschodnich kultur, przetwarzając te wpływy na swój własny sposób, nie popadając przy tym ani w kicz, ani w trywializm.

Ocena: 9/10



Stephan Micus - "Implosions" (1977)

1. As I Crossed a Bridge of Dreams; 2. Borkenkind; 3. Amarchaj; 4. For the 'Beautiful Changing Child'; 5. For M'schr and Djingis Khan

Skład: Stephan Micus - wokal (1.2,5), sitar (1), gitara (1), cytra (2), shakuhachi (3), shō (4), flet tajlandzki (4), rabab (5)
Producent: Manfred Eicher


Komentarze

  1. Obserwowałem od dłuższego czasu tę płytę na allegro aż ktoś mnie uprzedził. Teraz chyba wiem kto :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkiem możliwe, bo wylicytowałem ją tam jakiś miesiąc temu ;) Właściwie od mniej więcej dwóch lat polowałem na ten album i to był dopiero drugi egzemplarz, jaki wystawiono. Pierwszy odpuściłem, bo taniej można było dostać go na eBayu lub Discogs.

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Republika - "Nowe sytuacje" (1983) / "1984" (1984)

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Extra Life - "The Sacred Vowel" (2024)

[Zapowiedź] Premiery płytowe kwiecień 2024

[Recenzja] Carme López - "Quintela" (2024)