[Recenzja] Tuxedomoon - "Desire" (1981)



Wśród polskich słuchaczy grupa Tuxedomoon kojarzona jest przede wszystkim z utworem "In a Manner of Speaking" z wydanego w 1985 roku albumu "Holy Wars". Głównie za sprawą nagranych już na początku obecnego wieku coverów Martina Gore'a i grupy Nouvelle Vague. Obie te wersje przebijają zresztą bezbarwny oryginał. Popularność akurat tego kawałka przynosi zespołowi raczej więcej szkody, niż pożytku. Może on bowiem odstraszyć część słuchaczy. Tę część, którą z pewnością zainteresowałyby bardziej eksperymentalne początki grupy.

Tuxedomoon to jeden z licznych zespołów, które pojawiły się w trakcie tzw. "punkowej rewolucji", jednak na swoich wczesnych albumach - recenzowanym już przeze mnie "Half-Mute" oraz jego następcy, "Desire" - proponował niezwykle oryginalną i kreatywną muzykę. Słychać w niej różnorodne wpływy, od punku, noise'u i nowej fali, przez muzykę elektroniczną i piosenkę kabaretową, po krautrock i jazz. Muzykom udało się połączyć te inspiracje w bardzo spójny styl. Zespół wypracował też unikalne brzmienie, oparte przede wszystkim na dźwiękach syntezatorów i transowych partiach gitary basowej, którym przeważnie towarzyszą saksofony i automat perkusyjny, a mniej lub bardziej sporadycznie instrumenty smyczkowe, elektryczne organy i gitara.

Wypracowanie własnego stylu i brzmienia może być dla wykonawcy ograniczające i skutkować małą różnorodnością jego kompozycji. Tuxedomoon nie wpadł jednak w tę pułapkę. Zespół stworzył spójny styl, pozwalający jednak na duże zróżnicowanie. Słychać to już na debiutanckim "Half-Mute", a w jeszcze lepszym wydaniu na "Desire". To dzieło bardziej dojrzałe i lepiej przemyślane od poprzednika. Muzyka zespołu zachowuje tu swoją unikalność, wciąż ma dość eksperymentalny charakter, ale jest też bardziej przystępna za sprawą większej melodyjności i bardziej klarownych struktur kompozycji. "Desire" wydaje się też spójniejszy, a jednocześnie różnorodny. Punkowa prostota spotyka się tu z elegancją i wyrafinowaniem (np. "Jinx", "Victims of the Dance"), niemal gotycki mrok przeplata się z fragmentami o bardziej żartobliwym charakterze (jak główny motyw "Incubus (Blue Suit)", będący pastiszem "Oxygene" Jeana Michela Jarre'a, albo "Holiday for Plywood" parodiujący "Holiday for Strings" Davida Rose'a). są tu i bardziej hałaśliwe, i subtelniejsze momenty (często występujące na zmianę na przestrzeni jednego kawałka, jak np. w tytułowym "Desire"), dominują wolniejsze tempa, ale zdarzają się też żywsze nagrania (np. "In the Name of Talent", wspomniany "Incubus"), a chwytliwe melodie nie raz ustępują miejsca bardziej dysonansowym dźwiękom (najlepiej słychać to na przykładzie "Holiday for Plywood", który stopniowo staje się coraz bardziej kakofoniczny).

"Desire" to dobitny dowód na to, że dobra muzyka nie skończyła się wraz z nastaniem lat 80., a post-punk był prawdziwym spadkobiercą rocka progresywnego, przejmując jego pierwotne założenie, czyli nieschematyczne podejście do grania rocka. Na tym właśnie albumie Tuxedomoon osiągnął swój artystyczny szczyt, udoskonalając swój unikalny styl i brzmienie, zachowując wszystkie elementy znane z debiutanckiego "Half-Mute", ale prezentując je w (jeszcze) ciekawszej formie, dzięki dopracowaniu warsztatu kompozytorskiego.

Ocena: 9/10

PS. Wszystkie kompaktowe wznowienia "Desire" zawierają dodatkowo materiał z wydanej w 1978 roku EPki "No Tears", pokazujący nieco inne oblicze zespołu, bardziej punkowe, ale już interesująco wykraczające poza punkowe schematy i brzmienie (już na tym etapie muzycy stosowali elektronikę i instrumenty smyczkowe).



Tuxedomoon - "Desire" (1981)

1. East / Jinx / • • • / Music #1; 2. Victims of the Dance; 3. Incubus (Blue Suit); 4. Desire; 5. Again; 6. In the Name of Talent (Italian Western Two); 7. Holiday for Plywood

Skład: Steven Brown - saksofon altowy, saksofon sopranowy, instr. klawiszowe, wokal; Peter Dachert - gitara basowa, gitara, syntezator, programowanie; Blaine L. Reininger - skrzypce, gitara, instr. klawiszowe, wokal; Winston Tong - wokal
Gościnnie: Al Robinson - wiolonczela (1,7); Vicky Aspinall - skrzypce (7)
Producent: Gareth Jones i Tuxedomoon

Po prawej: okładka wydań po 1985 roku.


Komentarze

  1. Arcydzieło post-punku; właściwie ciężko mi dodać coś ekstra. Szeroki warsztat wykonawczy i dźwiękowy wyróżnia tą płytę (jak i poprzednią) od reszty gatunku na plus. Szkoda, że już następne płyty Tuxedomoon nie były tak fajne.

    OdpowiedzUsuń
  2. po 40 latach od wydania nadal świetnie się tego słucha, choć "Victim of the Dance" mnie zmęczyło,

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Julia Holter - "Something in the Room She Moves" (2024)

[Recenzja] Alice Coltrane - "The Carnegie Hall Concert" (2024)

[Recenzja] Laurie Anderson - "Big Science" (1982)

[Recenzja] Księżyc - "Księżyc" (1996)

[Zapowiedź] Premiery płytowe marzec 2024