[Artykuł] 20 fajnych albumów z 2019, które mogłeś przeoczyć (bo ich nie zrecenzowałem)

Nie potrafię być na bieżąco z muzycznymi premierami. Od ich słuchania, nie mówiąc już o recenzowaniu, wciąż odciąga mnie muzyka sprzed kilku dekad, odkrywanie kolejnych albumów, ale też dokładniejsze poznawanie tych już słyszanych, czy to na potrzeby recenzji, czy rocznikowych plebiscytów na forach internetowych. Mam też świadomość, że nie bardzo znam się na współczesnej muzyce, nie wiem co z czego wynika, bo wciąż mam poważne zaległości w tym, co działo się w latach 80. i 90. (poza rockowym mainstreamem). Dlatego też nie widzę na razie sensu w recenzowaniu współczesnych albumów, nawet jeśli przypadły mi do gustu. W 2019 uzbierało się już jednak trochę takich premier i dlatego postanowiłem polecić je przynajmniej za pomocą krótkich, jednozdaniowych opisów i subiektywnych ocen. Wiele z nich odchodzi daleko od muzyki, którą zwykle tu opisuję, ale nie należy się ich z tego powodu obawiać ;)



Bastarda - "Ars moriendi" 7/10 
Średniowieczne kompozycje w nieco nowocześniejszych aranżacjach (ocierających się o współczesną muzykę kameralną, jazz, a nawet avant-proga) na klarnet, klarnet kontrabasowy i wiolonczelę.

The Deontic Miracle - "Selections From 100 Models of Hegikan Roku" 7/10
Dronowe free improvisation z wykorzystaniem obojów, sarangi oraz elektroniki, w dwóch 40-minutowych odsłonach, nagrane w 1976 roku, ale brzmiące bardzo współcześnie.

Elephant9 - "Psychedelic Backfire I" 7/10
Elephant9 & Reine Fiske - "Psychedelic Backfire II" 8/10
Koncertowe improwizacje w klimacie tego nieco ambitniejszego rocka z przełomu lat 60. i 70., ale w nowocześniejszym brzmieniowo wydaniu.

Floating Points - "Crush" 7/10
Przegląd przez różne formy współczesnej i nieco starszej elektroniki, w kilku fragmentach zgrabnie dopełnionej instrumentami smyczkowymi lub dętymi.

Flying Lotus - "Flamagra" 7/10
Najnowszy album FlyLo - popularnego producenta, DJa i rapera, a prywatnie wnuka siostry Alice Coltrane - przynosi aż 27 przeważnie miniaturowych kawałków, utrzymanych na pograniczu muzyki elektronicznej, hip hopu, soulu i współczesnego jazzu - słuchane osobno mogą wydawać się nieco niedopracowane, ale razem tworzą naprawdę przekonującą całość.

Föllakzoid - "I" 7/10
Chilijscy pogrobowcy rocka psychodelicznego zaczynają karierę od nowa, przerzucając się na dronowe granie w stylu minimal techno, z odrobiną krautrocka.

Fresh Fish - "Straight Out of the Sea" 7/10
Obiecujący projekt na pograniczu minimalizmu, ambientu i free improvisation.

Innercity Ensemble - "IV" 7/10
Czołowi przedstawiciele współczesnego polskiego niezalu w czwartej odsłonie tego projektu, tym razem w wydaniu bardziej elektroniczno-psychodelicznym, niż jazzowo-etnicznym, nieco bardziej opartym na kompozycji, niż na improwizacji.

Janusz Jurga - "Hypnowald" 7/10
Polski elektroniczny niezal - ambient techno w leśnym klimacie, kojarzące się trochę z twórczością GAS.

Lana Del Rey - "Norman Fucking Rockwell!" 7/10
Po prostu ładne piosenki, z "Venice Bitch" na czele.

Magma - "Zëss: Le jour du néant" 7/10
Pomimo wzbogacenia brzmienia o partię orkiestry, wyraźnie brakuje tu świeżości, jednak wykonanie wciąż stoi na wysokim poziomie.

Paal Nilssen-Love - "New Brazilian Funk" 7/10
Paal Nilssen-Love - "New Japanese Noise" 7/10
Brutalny (może aż nadto) free jazz ubarwiony brazylijskimi rytmami lub japońską elektroniką.

Saba Alizadeh - "Scattered Memories" 7/10
Bardzo ładne połączenie ambientu z tradycyjną muzyką perską, prosto z Iranu.

Spopielony - "Legendy" 7/10
Nastrojowy, melancholijny ambient w estetyce lo-fi, z wieloma naprawdę ładnymi momentami.

Thom Yorke - "ANIMA" 7/10
Yorke nie odchodzi tutaj daleko od swoich ostatnich dokonań z Radiohead, choć robi to w bardziej kameralnym wydaniu.

Tim Hecker - "Anoyo" 8/10
Udana kontynuacja zeszłorocznego "Konoyo", ponownie łącząca współczesną muzykę elektroniczną z tradycyjną dworską muzyką z Japonii - gagaku.

Tunes of Negation - "Reach the Endless Sea" 7/10
Debiut nowego projektu producenta Sam Shackleton zawiera całkiem interesującą mieszankę muzyki elektronicznej i etnicznej, wpisującą się w stylistykę tribal ambient.

Tyler, the Creator - "Igor" 7/10
Współczesny hip hop spotyka się z klasycznym soulem i choć nie jestem wielbicielem żadnej z tych stylistyk, to efekt mnie przekonuje.


Wszystkie powyższe albumy można odsłuchać w serwisach Spotify lub Bandcamp. Nie wykluczam przygotowania kolejnej listy, gdy nadrobię więcej tegorocznych zaległości ;)

Komentarze

  1. Znakomity wybór! Na pewno jeszcze parę płyt do tego dojdzie, np. FKA Twigs. A te co nie znam, to muszę dosłuchać - rok się kończy, więc najwyższy czas zacząć zamykać rocznik. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tegorocznej Ewki jeszcze nie słuchałem, podobnie jak kilkudziesięciu innych albumów, które mam dodane do oczekujących na Spotify ;)

      Usuń
  2. Panie w 2019 to już nie ma muzyki. Kiedyś była...

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne zestawienie. ;) Interesująco wygląda opis Innercity Ensemble - "IV", pewnie się zainteresuję bo jakoś w tym roku mało dobrych polskich albumów słuchałem. ;) Zastanawiałem się nad tą Magmą, ale jakoś nie jest nam po drodze, trzeba się będzie zmobilizować. Za to przesłuchałem najnowszy album Gong "The Universe Also Collpses", choć patrząc na skład nie powinno to wychodzić jako Gong, ale album mi się spodobał. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To właściwie jeden ze słabszych albumów Magmy. Polecam za to gorąco "Live/Hhai" i wszystkie części "Retrospective" ;)

      W obecnym "Gongu" (celowo w cudzysłowie) grają wyłącznie muzycy, którzy dołączyli do zespołu już w XXI wieku, więc jest to bardziej taki tribute band. A nowy album brzmi jak nagrany przez jakiś współczesny zespół, który niby inspiruje się Gongiem, ale nie bardzo potrafi grać taką muzykę - nie ma w niej w ogóle humoru, który wnosili Allen i Smyth, ani umiejętności, które posiadali np. Hillage, Blake, Moerlen i Howlett - więc jest to wtórne i mniej ciekawe od pierwowzoru. Poza tym nie jest to jakieś złe, bo przy pierwszym przesłuchaniu dałem 7, ale nic nie wnosi i nie bardzo jest po co do tego wracać, skoro można posłuchać trylogii "Radio Gnome Invisible", "Camembert Electrique" czy nawet "Shamal" ;)

      Usuń
    2. Na razie przesłuchałem ten "Zess", niezły, ale nie zachwycił. Co do reszty to pewnie będę słuchał wszystko po kolei. ;)

      Właśnie dlatego napisałem że nie powinno to wychodzić jako Gong. Dziwię się że to w ogóle istnieje, zespół powinien skończyć działalność po śmierci Allena. Gonga też pewnie będę słuchał wszystkiego po kolei, ale planuję nie na raz tylko stopniowo. Dwa pierwsze albumy już przerobione, teraz mam w planach tą trylogię Radio Gnome.

      W ogóle moje plany słuchaniowe na najbliższy czas:
      Gong - Flying Teaport
      Gong - Angel's Egg
      Gong - You
      Magma - Magma (Kobaia)
      Embryo - Rocksession
      Embryo - We Keep On
      Dun - Eros

      Usuń
    3. Doprecyzuj, jeśli się mylę. Przesłuchałeś "Zess" nie znając innych albumów Magmy? Poznawanie wykonawcy z długim stażem od ostatniego albumu to coś, czego naprawdę lepiej nie robić. Bo praktycznie zawsze będzie to coś znacznie poniżej możliwości tego wykonawcy z jego najlepszego okresu. Nie inaczej jest w tym przypadku. Prawie wszystkie wcześniejsze albumy są lepsze, a parę z nich (w tym debiut, ale też wymienione przeze mnie wcześniej koncertówki) jest na pewno lepsze na początek.

      Twórczość danych wykonawców najlepiej poznawać jest na któryś z tych dwóch sposobów: 1) chronologicznie, 2) od najbardziej znanych/cenionych dzieł. Każdy inny sposób jest nieracjonalny.

      "Gong" dostał błogosławieństwo Allena na kontynuowanie działalności bez niego. Już poprzedni album, "Rejoyce! I'm Dead", powstał przy minimalnym udziale umierającego Allena (ale są tam też gościnne występy Hillage'a i Malherbe'a). Więc niby mogą, tylko po co?

      Lista słuchaniowa bardzo fajna ;) Dodaj tam jeszcze jedyny album grupy Kultivator, jeśli go nie znasz.

      Usuń
    4. Tak, przesłuchałem ten album nie znając wcześniejszych. Ja wiem że w przypadku wykonawców z długim stażem zazwyczaj tak jest jak napisałeś. Jednak czasem tak robię jak zespół którym jestem potencjalnie zainteresowany (ale jakoś nie było nam po drodze) wyda album i wiem o tym to od niego zdarza mi się zaczynać.

      Kultivator znam i bardzo mi się podobał. :)

      Usuń
    5. Ja tak jak Paweł polecam Kultivator i Dun'a który jest już na liście. Bardzo spodobały mi się obie płyty, lubię takie granie.

      Usuń
    6. Jak podoba Ci się Kultivator, to Dun też powinien się spodobać, i Magma, i Soft Machine, i Frank Zappa, i wiele innych też - nawet jeśli nie od razu, to w końcu się przekonasz ;)

      Usuń
  4. Zawsze ciekawiło mnie twoja zdanie o dzisiejszej muzyce. Opinia o NFR Lany pozytywnie mnie zaskoczyła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest, bo mnie też ciekawiło. Takie spojrzenie pozwala zobaczyć jak dana osoba podchodzi do muzyki. Na górze jest mój komentarz w którym zastosowałem taką satyrę. Że dzisiaj już nie ma muzyki, a kiedyś była.

      Usuń
  5. Czyli jednak black midi nie zasłużyło aby się tutaj pojawić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Założenie było takie, żeby w tym tekście przybliżyć albumy, które nie dostały recenzji, a black midi recenzowałem. Na koniec roku będzie pełna lista.

      Usuń
  6. Jeny, czuję się naprawdę wyróżniony. Nie ukrywam, miło mi ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy będzie kiedyś ranking najlepszych (twoich zdaniem) płyt z lat 10 XXI wieku (2010 - 2019)?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Van der Graaf Generator - "The Least We Can Do Is Wave to Each Other" (1970)

[Recenzja] Santana - "Welcome" (1973)