[Recenzja] Eric Dolphy - "Conversations" (1963)



"Conversations" na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie kompilacji. Każdy z czterech zamieszczonych tu utworów został nagrany w innym składzie. W rzeczywistości jest to materiał zarejestrowany podczas dwóch nieodległych w czasie sesji. Pierwsza z nich odbyła się 1 lipca 1963 roku, w zaledwie dwuosobowym składzie: Ericowi Dolphy'emu towarzyszył jedynie basista Richard Davis. Druga sesja odbyła się dwa dni później, z udziałem znacznie już większej grupy instrumentalistów. Jednak w dwóch zarejestrowanych wówczas utworach Dolphy'ego wspiera zupełnie inny zestaw muzyków, a w trzecim gra solo. Więcej nagrań z tych dwóch dni wydano w 1968 roku na albumie zatytułowanym "Iron Man". "Conversations" był natomiast wznawiany pod wieloma alternatywnymi tytułami, jak "The Eric Dolphy Memorial Album", "Eric Dolphy 1928-1964" czy "Music Matador".

Pierwszą stronę winylowego wydania wypełniają dwa utwory nagrane w bardziej rozbudowanych składach. W "Jitterbug Waltz" (z repertuaru jazzowego pianisty Fatsa Wallera) Dolphy'emu towarzyszą: Bobby Hutcherson, trębacz Woody Shaw, basista Eddie Khan i perkusista J.C. Moses. To takie bardziej subtelne granie, z  tworzącymi klimat partiami fletu i wibrafonu, a także z dość swobodną grą sekcji rytmicznej. Przyjemne to nagranie, ale na pewno nie wybitne. "Music Matador" to już bardziej energetyczne granie, mimo braku perkusji. U boku lidera tym razem zagrali: Richard Davis, saksofoniści Clifford Jordan i Sonny Simmons, a także flecista Prince Lasha (ostatnia dwójka jest także kompozytorami utworu). Choć muzycy niewątpliwie prezentują tu wysoki poziom wykonawczy, zupełnie nie przekonuje mnie słoneczny, latynoski klimat i wyjątkowo banalny temat nagrania. Dolphy nigdy wcześniej ani później nie był bliżej tzw. easy-listening. I bardzo dobrze, bo w takim graniu tylko marnowałby swój talent.

Na szczęście, do drugiej strony winylowego wydania nie sposób się przyczepić. Zarówno króciutki, zagrany wyłącznie na saksofonie altowym "Love Me", a tym bardziej rozbudowany duet klarnetu basowego i kontrabasu "Alone Together", świadczą o niezwykłej kreatywności Dolphy'ego. Oba utwory są interpretacjami piosenek z początku lat 30. (pierwsza autorstwa Neda Washingtona i Victora Younga, druga - Howarda Dietza i Arthura Schwartza). W tych wersjach zmieniły się jednak w wyrafinowane, jazzowe popisy, o swobodzie charakterystycznej dla free jazzu, ale niepopadające w częsty w tym stylu radykalizm. Dolphy gra tutaj w niezwykle emocjonujący sposób, bardzo oryginalnie i inspirująco. Davis również jawi się jako jeden z najbardziej pomysłowych basistów, zaś interakcja obu muzyków jest mistrzowska (choć pozornie, w zgodzie z tytułem, grają niezależnie od siebie). Cały album w takim stylu byłby dziełem naprawdę wybitnym.

"Conversations" wyraźnie dzieli się na dwie części. Równe mniej więcej pod względem długości, ale na pewno nie w kwestii muzycznej wartości. Wciąż jednak jest to pozycja zasługująca na rekomendację, ze względu na doskonałą drugą połowę.

Ocena: 7/10



Eric Dolphy - "Conversations" (1963)

1. Jitterbug Waltz; 2. Music Matador; 3. Alone Together; 4. Love Me

Skład: Eric Dolphy - flet (1), klarnet basowy (2,3), saksofon altowy (4); Woody Shaw - trąbka (1); Bobby Hutcherson - wibrafon (1); Eddie Khan - kontrabas (1); J.C. Moses - perkusja (1); Prince Lasha - flet (2); Huey "Sonny" Simmons - saksofon altowy (2); Clifford Jordan - saksofon sopranowy; Richard Davis - kontrabas (2,3)
Producent: Alan Douglas


Komentarze

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Annette Peacock - "I'm the One" (1972)

[Recenzja] Julia Holter - "Aviary" (2018)

[Recenzja] Amirtha Kidambi's Elder Ones - "New Monuments" (2024)

[Recenzja] Moor Mother - "The Great Bailout" (2024)

[Recenzja] Joni Mitchell - "Song to a Seagull" (1968)