[Recenzja] Gong - "Camembert Electrique" (1971)



Muzycy Gong bardzo aktywnie spędzili 1971 rok, skupiając się przede wszystkim na pracy studyjnej. Na początku roku Daevid Allen nagrał swój pierwszy solowy album, "Banana Moon" (w późniejszych latach czasem wznawiany pod szyldem Gong). W nagraniach nieznacznie wspomogli go inni członkowie zespołu - Gilli Smyth i basista Christian Tritsch - jednak głównym współpracownikiem został Robert Wyatt. Ten ostatni sprowadził na sesję także perkusistę Pipa Pyle'a (znanego z późniejszej działalności w Hatfield and the North i National Health), który wkrótce otrzymał propozycję dołączenia do Gong. W kwietniu zespół (w składzie: Allen, Smyth, Tritsch, Pyle i Didier Malherbe) ponownie wszedł do studia - efektem był album "Continental Circus", będący soundtrackiem do tak samo zatytułowanego filmu w reżyserii Jérôme'a Laperrousaza. W maju cała piątka wsparła niejakiego Dashiella Hedayata w nagraniu jego autorskiego albumu "Obsolete". A już w czerwcu rozpoczęła się (i trwała do września, bo zespół nagrywał tylko nocami w trakcie pełni) sesja do kolejnego albumu Gong, "Camembert Electrique", będącego właściwym następcą debiutanckiego "Magick Brother".

O ile pierwszy album Gong zdradza wyraźną inspirację Pink Floyd z czasów Syda Barretta (dodając do tego elementy jazzowe), tak "Banana Moon" i "Continental Circus" (a w pewnym stopniu także "Obsolete") należy traktować jako próby znalezienia własnego stylu. Nie do końca jeszcze zakończone sukcesem, a co gorsze - pozostawiające trochę do życzenia pod względem artystycznym. "Camembert Electrique" jest natomiast tym wydawnictwem, na którym wszystko zaczęło iść we właściwym kierunku. Zespół jest tu już bardzo bliski wypracowania w pełni oryginalnego stylu; pojawia się wiele charakterystycznych elementów - przede wszystkim w warstwie wokalnej - dzięki czemu ten mocno eklektyczny materiał brzmi dość spójnie. Często w trakcie jednego utworu mieszają się bardzo różne, odległe wpływy. Najlepszym tego przykładem "You Can't Kill Me", łączący hardrockowe riffy i perkusję z jazzowymi partiami saksofonu oraz dziwacznymi, przepełnionymi kanterberyjsko-zappowskim humorem partiami wokalnymi. Jeszcze bardziej zwariowanym nagraniem jest " I've Bin Stone Before / Mister Long Shanks / O Mother", w którym miesza się i free jazz, i rhythm and blues, i psychodelia, a wszystko to podane zostało w mocno żartobliwy, parodystyczny sposób. Przykłady takich nietypowych połączeń można mnożyć.

Za najważniejsze fragmenty albumu należy jednak uznać "Fohat Digs Holes in Space" (w pierwotnej wersji, zatytułowanej "What Do You Want?", wydany na "Continental Circus") i "Tropical Fish / Selene" - transowe, psychodeliczno-jazzujące utwory o kosmicznym klimacie. Właśnie tutaj Gong zaproponował dojrzały, niepowtarzalny styl. Jest to odmiana space rocka, jednak wyraźnie inna od tego, co grał wczesny Pink Floyd czy Hawkwind, co zawdzięcza wpływom jazzowym. Warto też zwrócić uwagę na bardziej subtelny "I Am Your Fantasy", w którym zespół również kreuje dość specyficzny klimat. Ale z drugiej strony, znalazło się tu także miejsce dla bardziej konwencjonalnego "And You Tried So Hard" - niemalże zwykłej piosenki, zdradzającej inspirację amerykańskim folkiem, wczesną psychodelią czy Beatlesami. Całkiem to przyjemne nagranie, najbardziej zapadające w pamięć, tylko jakby umieszczone na niewłaściwym albumie. W dodatku pomiędzy dwoma najbardziej niezwykłymi utworami. Znalazło się tu także kilka żartobliwych miniaturek z zniekształconymi głosami ("Radio Gnome", "Wet Cheese Delirium", "Squeezing Sponges Over Policemen's Heads", "Gnome the Second"), które z jednej strony wzmacniają spójność albumu, ale z drugiej - na ich braku całość niewiele by straciła, jeśli cokolwiek.

Warto jeszcze wspomnieć o aspektach pozamuzycznych. W tekstach utworów została zarysowana wymyślona przez zespół (głównie Allena) mitologia Planety Gong, do której nawiązuje również okładka albumu, stroje noszone w tamtym czasie przez muzyków, a także przybrane przez nich (zapewne wzorem Captain Beefheart and His Magic Band) dziwaczne pseudonimy, jak "Bert Camembert" (Allen), "Shakti Yoni" (Smyth), "Bloomdido Bad De Grasse" (Malherbe) i "Submarine Captain" (Tritsch). "Camembert Electrique" należy zatem uznać za preludium do tzw. trylogii "Radio Gnome Invisible", obejmującej trzy kolejne albumy zespołu: "Flying Teapot", "Angel's Egg" i "You". Zresztą i pod względem muzycznym longplay stanowi zapowiedź kolejnych dokonań Gong. Oczywiście, ta cała pozamuzyczna otoczka jest dość naiwna, wręcz infantylna, ale świetnie dopełnia szalony charakter samej muzyki i czyni z Gong jednym z najoryginalniejszych wykonawców rockowych.

"Camembert Electrique", choć nie jest dziełem wybitnym, stanowi pierwszy dowód wielkości zespołu i zapowiedź jego późniejszych dokonań.

Ocena: 8/10



Gong - "Camembert Electrique" (1971)

1. Radio Gnome; 2. You Can't Kill Me; 3. I've Bin Stone Before / Mister Long Shanks / O Mother; 4. I Am Your Fantasy; 5. Dynamite / I Am Your Animal; 6. Wet Cheese Delirium; 7. Squeezing Sponges Over Policemen's Heads; 8. Fohat Digs Holes in Space; 9. And You Tried So Hard; 10/ Tropical Fish / Selene; 11. Gnome the Second

Skład: Daevid Allen - wokal, gitara, gitara basowa (9); Gilli Smyth - głos; Didier Malherbe - saksofon, flet; Christian Tritsch - gitara basowa, gitara (9); Pip Pyle - perkusja
Gościnnie: Eddy Louiss - organy i pianino (3); Konstantin Simonovitch - pianino (5)
Producent: Pierre Lattès


Komentarze

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Present - "This Is NOT the End" (2024)

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Republika - "Nowe sytuacje" (1983) / "1984" (1984)