[Recenzja] Weather Report - "I Sing the Body Electric" (1972)



Niemal równo rok po dobrze przyjętym debiutanckim albumie, w maju 1972 roku do sprzedaży trafiło drugie wydawnictwo Weather Report. "I Sing the Body Electric" (tytuł zaczerpnięto z XIX-wiecznego poematu Walta Whitmana) został zarejestrowany w odświeżonym składzie - Eric Gravatt i Dom Um Romão zajęli miejsce Alphonse'a Mouzona i Airto Moreiry. Znalazła się na nim muzyka nagrana zarówno w studiu, jak i podczas koncertu. Taka praktyka nie była w tamtym czasie niczym zaskakującym, jednak szkoda, że nagrania koncertowe pochodzą z występu, który niedługo potem został wydany w całości na albumie "Live in Tokyo" (przez niemal trzy dekady dostępnym wyłącznie w Japonii). To oznacza, że otrzymujemy tu pół albumu i zapowiedź innego wydawnictwa.

Nagrania studyjne, wypełniające stronę A winylowego wydania, to efekt dwóch sesji - z listopada 1971 i stycznia 1972 roku. W porównaniu z debiutem, słychać tutaj znacznie bogatsze instrumentarium. To właśnie na tym albumie Joe Zawinul po raz pierwszy użył syntezatora, który w tamtym czasie wciąż był traktowany z nieufnością przez większość jazzmanów. W "Unknown Soldier" zespołowi towarzyszy rozbudowana sekcja dęta i trzyosobowy chór. Utwór charakteryzuje się bardzo swobodnym charakterem, momentami zbliżając się do estetyki freejazzowej, nie jest to jednak improwizacja, a starannie rozplanowana muzyka ilustracyjna, będąca próbą dźwiękowego przedstawienia wojny. Bez wątpienia jest to jeden z najbardziej kreatywnych utworów zespołu. W kolejnym na płycie "The Moor" zaskakuje obecność gitary - gościnnie zagrał na niej Ralph Towner. Instrument pełni pierwszoplanową rolę, na początku występuje solo, dopiero w drugiej minucie dołączają członkowie zespołu, wchodząc w ciekawą interakcję z Townerem i kreując wspólnie intrygujący klimat. Dwa pozostałe studyjne nagrania, "Crystal" i "Second Sunday in August", bliższe są już muzyki z eponimicznego debiutu. Oba opierają się na ciekawym kontraście subtelnych partii klawiszy i saksofonu oraz ciężkich partii przesterowanego basu i intensywnej gry perkusistów.

Koncertowy materiał został zarejestrowany 13 stycznia 1972 roku w tokijskiej Shibuya Kokaido Hall. Tutaj już cały zespół gra niezwykle energetycznie, momentami wręcz agresywnie, porywająco improwizując. Skojarzenia z występami Milesa Davisa w salach koncertowych Fillmore East i West czy na Isle of Wight Festival są jak najbardziej uzasadnione. Podobne jest brzmienie, oparte na ostrych partiach saksofonu i przesterowanego pianina elektrycznego, masywnych, gęstych partiach basu, potężnej perkusji i licznych przeszkadzajkach. A zupełnie identyczne jest podejście muzyków, którzy bez praktycznie żadnych przerw improwizują, zarówno na bazie znanych tematów (m.in. kompozycjach klawiszowca - "Dr. Honoris Causa" z solowego "Zawinul" oraz napisanego dla Davisa "Directions"), jak i prezentując zupełnie nowe pomysły. Cały koncert był niezwykle ekscytujący, muzycy grali jak natchnieni, wchodząc na wyżyny koncertowych improwizacji. Chyba nikomu, w ramach muzyki fusion, nie udało się tak bardzo zbliżyć do poziomu Milesa. Problem w tym, że na "I Sing the Body Electric" trafiły tylko zremiksowane fragmenty znacznie dłuższych improwizacji, nie oddające w pełni tego, co zespół wówczas pokazał. To zaledwie dwadzieścia minut z półtoragodzinnego występu. Warto zatem sięgnąć po "Live in Tokyo", który zawiera aż godzinę wspaniałego materiału nieuwzględnionego na "I Sing the Body Electric".

Muzycy niepotrzebnie śpieszyli się z wydaniem drugiego albumu. Powinni spędzić więcej czasu na stworzenie nowych kompozycji. Tym bardziej, że Zawinulowi i Shorterowi dopisywało wówczas kompozytorskie natchnienie, co udowadniają takie perły, jak "Unknown Soldier" i "The Moor". W międzyczasie powinno natomiast ukazać się ogólnoświatowe wydanie "Live in Tokyo", gdyż materiał ten zasługiwał na znacznie szerszą dostępność. Cóż, zrobiono jednak inaczej. A rezultat, czyli właśnie "I Sing the Body Electric", przynosi wystarczająco dużo świetnej muzyki, by uznać go za bardzo dobry.

Ocena: 8/10
"Live in Tokyo": 9/10



Weather Report - "I Sing the Body Electric" (1972)

1. Unknown Soldier; 2. The Moors; 3. Crystal; 4. Second Sunday in August; 5. Medley: Vertical Invader / T.H. / Dr. Honoris Causa (live); 6. Surucucú (live); 7. Directions (live)

Skład: Joe Zawinul - pianino elektryczne, syntezator, pianino; Wayne Shorter - saksofony; Miroslav Vitouš - gitara basowa, kontrabas; Eric Gravatt - perkusja; Dom Um Romão - instr. perkusyjne
Gościnnie: Andrew White - rożek angielski (1); Hubert Laws - flet (1); Wilmer Wise - trąbka (1); Yolande Bavan, Joshie Armstrong, Chapman Roberts - głosy (1); Ralph Towner - gitara (2)
Producent: Robert Devere


Weather Report - "Live in Tokyo" (1972)

LP1: 1. Medley: Vertical Invader / Seventh Arrow / T.H. / Doctor Honoris Causa; 2. Medley: Surucucú / Lost / Early Minor / Directions
LP2: 1. Orange Lady; 2. Medley: Eurydice / The Moors; 3. Medley: Tears / Umbrellas

Skład: Joe Zawinul - pianino elektryczne, pianino; Wayne Shorter - saksofony; Miroslav Vitouš - gitara basowa, kontrabas; Eric Gravatt - perkusja; Dom Um Romão - instr. perkusyjne
Producent: Joe Zawinul i Wayne Shorter

Po prawej: okładka "Live in Tokyo".


Komentarze

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Santana - "Welcome" (1973)

[Recenzja] Van der Graaf Generator - "The Least We Can Do Is Wave to Each Other" (1970)

[Recenzja] Death - "Human" (1991)