[Recenzja] Julius Hemphill - "Dogon A.D." (1972)
Julius Hemphill to amerykański saksofonista, aktywny od połowy lat 60. do swojej przedwczesnej śmierci w 1995 roku. Współpracował m.in. z Anthonym Braxtonem i (znanym z Art Ensemble of Chicago) Lesterem Bowiem, a pod koniec lat 70. wraz z Hamietem Bluiettem, Oliverem Lakem i Davidem Murrayem założył nowatorski World Saxophone Quartet (w skład którego wchodzili wyłącznie saksofoniści). Wydawał także pod własnym nazwiskiem. Do jego największych dzieł należy debiutancki "Dogon A.D.", zarejestrowany w 1972 roku, w nietypowym składzie - bez kontrabasisty, za to z wiolonczelistą Abdulem Wadudem (urodzonym jako Ron DeVaughn, byłym członkiem Black Unity Trio). W sesji nagraniowe wzięli udział także trębacz Baikida E.J. Carroll i perkusista Philip Wilson. Materiał po raz pierwszy został wydany w 1972 roku, w nakładzie pięciuset kopii, przez należącą do Hemphilla wytwórnię Mbari (jej logo stało się głównym elementem okładki). Po pięciu latach został jednak wznowiony przez większą wytwórnię Freedom (już z inną okładką, obowiązującą także na wszystkich późniejszych reedycjach).
Oryginalne wydanie albumu składa się zaledwie z trzech utworów. Dwa z nich trwają około kwadransa, trzeci jest niemal o połowę krótszy, przez co niemożliwe było równomierne rozmieszczenie ich na płycie winylowej, a w rezultacie - pierwsza strona jest dłuższa o całe osiem minut. To jednak ma drugorzędne znaczenie przy jakości samej muzyki. Tytułowy "Dogon A.D." w się zupełnie niejazzową, mechaniczną grą Wilsona i ostinatową partią Waduda, które nadają nagraniu transowego charakteru. Na tym tle rozbrzmiewają solówki Hemphilla i Carrolla. W "Rites" perkusja jest już bardziej jazzowa i stanowi akompaniament dla równoległych popisów pozostałych instrumentalistów, mających zdecydowanie freejazzowy charakter. To najbardziej konwencjonalny fragment albumu, o ile można tak powiedzieć o utworze z wiolonczelą zamiast kontrabasu. Za to w "The Painter" muzycy znów zaskakują. Początek nagrania, za sprawą partii Hemphilla na flecie i Waduda grającego na wiolonczeli palcami, a nie smyczkiem (dzięki czemu brzmi podobnie do gitary), brzmi bardzo folkowo. Z czasem jednak partie kwartetu zaczynają się pozornie rozchodzić, w typowy dla free jazzu sposób, a utwór zmierza w kierunku swobodnej improwizacji, by na koniec wrócić do folkowego tematu.
Na współczesnych reedycjach albumu można znaleźć jeszcze jedno nagranie z tej samej sesji, "The Hard Blues" (oryginalnie wydane na kolejnym albumie Hemphilla, "Coon Bid'ness" z 1975 roku). To porywająca, dwudziestominutowa improwizacja, łącząca typowo bluesowe zagrywki i rytmikę z freejazzowymi odlotami instrumentalistów. Wielka szkoda, że zabrakło go na oryginalnym wydaniu "Dogon A.D.", gdyż podniósłby jeszcze bardziej poziom tego wydawnictwa. Z drugiej strony, album trwałby wówczas niemal pełną godzinę, co technicznie jest możliwe w przypadku płyty winylowej, ale nieco obniżyłoby jakość brzmienia. Więc cóż, pozostają reedycje, a jeśli komuś uda się zdobyć stare wydanie "Dogon A.D.", może też zapolować na "Coon Bid'ness". Pozostały materiał z tego wydawnictwa nie jest co prawda aż tak ekscytujący, ale nie powinien nikogo rozczarować.
"Dogon A.D." to bez wątpienia jeden z najciekawszych mniej znanych albumów jazzowych. Bardzo pomysłowa i momentami naprawdę nowatorska muzyka, doskonale wykonana przez uzdolnionych instrumentalistów. Bardzo polecam.
Oryginalne wydanie albumu składa się zaledwie z trzech utworów. Dwa z nich trwają około kwadransa, trzeci jest niemal o połowę krótszy, przez co niemożliwe było równomierne rozmieszczenie ich na płycie winylowej, a w rezultacie - pierwsza strona jest dłuższa o całe osiem minut. To jednak ma drugorzędne znaczenie przy jakości samej muzyki. Tytułowy "Dogon A.D." w się zupełnie niejazzową, mechaniczną grą Wilsona i ostinatową partią Waduda, które nadają nagraniu transowego charakteru. Na tym tle rozbrzmiewają solówki Hemphilla i Carrolla. W "Rites" perkusja jest już bardziej jazzowa i stanowi akompaniament dla równoległych popisów pozostałych instrumentalistów, mających zdecydowanie freejazzowy charakter. To najbardziej konwencjonalny fragment albumu, o ile można tak powiedzieć o utworze z wiolonczelą zamiast kontrabasu. Za to w "The Painter" muzycy znów zaskakują. Początek nagrania, za sprawą partii Hemphilla na flecie i Waduda grającego na wiolonczeli palcami, a nie smyczkiem (dzięki czemu brzmi podobnie do gitary), brzmi bardzo folkowo. Z czasem jednak partie kwartetu zaczynają się pozornie rozchodzić, w typowy dla free jazzu sposób, a utwór zmierza w kierunku swobodnej improwizacji, by na koniec wrócić do folkowego tematu.
Na współczesnych reedycjach albumu można znaleźć jeszcze jedno nagranie z tej samej sesji, "The Hard Blues" (oryginalnie wydane na kolejnym albumie Hemphilla, "Coon Bid'ness" z 1975 roku). To porywająca, dwudziestominutowa improwizacja, łącząca typowo bluesowe zagrywki i rytmikę z freejazzowymi odlotami instrumentalistów. Wielka szkoda, że zabrakło go na oryginalnym wydaniu "Dogon A.D.", gdyż podniósłby jeszcze bardziej poziom tego wydawnictwa. Z drugiej strony, album trwałby wówczas niemal pełną godzinę, co technicznie jest możliwe w przypadku płyty winylowej, ale nieco obniżyłoby jakość brzmienia. Więc cóż, pozostają reedycje, a jeśli komuś uda się zdobyć stare wydanie "Dogon A.D.", może też zapolować na "Coon Bid'ness". Pozostały materiał z tego wydawnictwa nie jest co prawda aż tak ekscytujący, ale nie powinien nikogo rozczarować.
"Dogon A.D." to bez wątpienia jeden z najciekawszych mniej znanych albumów jazzowych. Bardzo pomysłowa i momentami naprawdę nowatorska muzyka, doskonale wykonana przez uzdolnionych instrumentalistów. Bardzo polecam.
Ocena: 9/10
Julius Hemphill - "Dogon A.D." (1972)
1. Dogon A.D.; 2. Rites; 3. The Painter
Skład: Julius Hemphill - saksofon altowy, flet; Baikida E.J. Carroll - trąbka; Abdul Wadud - wiolonczela; Philip Wilson - perkusja
Producent: Julius Hemphill
Po prawej: okładka wszystkich reedycji.
Julius Hemphill - "Dogon A.D." (1972)
1. Dogon A.D.; 2. Rites; 3. The Painter
Skład: Julius Hemphill - saksofon altowy, flet; Baikida E.J. Carroll - trąbka; Abdul Wadud - wiolonczela; Philip Wilson - perkusja
Producent: Julius Hemphill
Po prawej: okładka wszystkich reedycji.
Okładka reedecyji... aż słów w głowie na to nie mam :D Jak najaranym trzeba być, żeby wymyślić coś takiego i ozdobić tym album jazzowy ? :D Meksykanin ze skarpetą na głowie z "Afreaka!" chowa się przy tym.
OdpowiedzUsuń