[Recenzja] Radiohead - "The King of Limbs" (2011)



Po bardziej konwencjonalnym, rockowym "In Rainbows", muzycy postanowili wrócić do dziwniejszych brzmień. "The King of Limbs" to album mocno elektroniczny, mocno zrytmizowany, wypełniony utworami dalekimi od piosenkowych, schematycznych form. Gitary, jeśli w ogóle się w nich pojawiają, to na dalszym planie, wtopione w elektroniczne brzmienia. Efekt jest dość intrygujący, ale po pewnym czasie ten krótki album - znalazło się na nim osiem utworów o łącznym czasie trwanie nieprzekraczającym czterdziestu minut - zaczyna razić brakiem świeżości i wyrazistych kompozycji, a także nieco wysiloną dziwnością.

Utwory w rodzaju "Bloom" i instrumentalnego "Feral" przyciągają uwagę jedynie ciekawym brzmieniem, bo melodycznie są kompletnie nijakie. W przeszłości te wszystkie dziwaczne eksperymenty zwykle szyły w parze z dobrymi melodiami. Tutaj udaje się to właściwie tylko w "Morning Mr Magpie", "Little by Little" i "Lotus Flower" - choć ten ostatni tylko do momentu, gdy Thom Yorke przechodzi w irytujący falset, a melodia zanadto się rozmywa. Męczące są także partie wokalne w "Give Up the Ghost" i "Separator". Paradoksalnie, najbardziej udanym utworem jest ten najbardziej konwencjonalny, czyli "Codex" - po prostu zgrabna, nastrojowa ballada z fortepianem.

Podobnie, jak w przypadku "In Rainbows", materiał z "The King of Limbs" ciekawiej prezentuje się w wersji "From the Basement" - wideo przestawiające zespół grający na żywo, ale bez udziału publiczności, zostało wydane samodzielnie na DVD i Blu-rayu. Oprócz ciekawszych wersji wszystkich ośmiu albumowych utworów (z większym udziałem tradycyjnych instrumentów, ale wcale nie mniejszą rolą elektroniki, ponadto z lepszym brzmieniem, uwypuklającym linie basu), repertuar obejmuje dwie dodatkowe kompozycje: dość konwencjonalną balladę "The Daily Mail" i mocno elektroniczny, rytmiczny "Staircase", który okazuje się jednym z najlepszych momentów występu. Studyjne wersje tych utworów zostały wydane na niealbumowym singlu - jednym z dwóch wydanych w 2011 roku (na drugim znalazły się dwa inne odrzuty: "Supercollider" i "The Butcher").

Studyjny "The King of Limbs" pozostawia niestety sporo do życzenia. Szkoda, że muzycy nie chcą / nie potrafią zabrzmieć i zagrać w studiu tak, jak na koncertach - swobodniej, bardziej dynamicznie, z lepiej wyważonymi proporcami między poszczególnymi instrumentami i wokalem. Nagrywanie na żywo, zamiast trwającego wiele miesięcy dopracowywania, zdecydowanie wyszłoby im na dobre. A już na pewno wyszłoby na dobre słuchaczom.

Ocena: 6/10



Radiohead - "The King of Limbs" (2011)

1. Bloom; 2. Morning Mr Magpie; 3. Little by Little; 4. Feral; 5. Lotus Flower; 6. Codex; 7. Give Up the Ghost; 8. Separator

Skład: Thom Yorke - wokal, gitara, pianino, programowanie; Jonny Greenwood - gitara, instr. klawiszowe, programowanie; Ed O'Brien - gitara, efekty, dodatkowy wokal; Colin Greenwood - gitara basowa, syntezator, sampler; Philip Selway - perkusja i instr. perkusyjne
Gościnnie: Noel Langley - skrzydłówka (1,6); Yazz Ahmed - skrzydłówka (1,6); The London Telefilmonic Orchestra - instr. smyczkowe (6)
Producent: Nigel Godrich


Komentarze

  1. "Bloom" całkiem fajnie wypada też w tej wersji ;) Pamiętam, że swojego czasu często odpalałem to wykonanie, w sumie nie wiem dlaczego. Może z rozczarowania wersją studyjną, brzmiącą trochę kapowato.

    OdpowiedzUsuń
  2. https://www.youtube.com/watch?v=YFYOkfpBrSY Oczywiście, zapomniałem podlinkować :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Republika - "Nowe sytuacje" (1983) / "1984" (1984)

[Recenzja] Present - "This Is NOT the End" (2024)

[Zapowiedź] Premiery płytowe kwiecień 2024

[Recenzja] Extra Life - "The Sacred Vowel" (2024)