[Recenzja] The Stooges - "The Stooges" (1969)



Dowodzony przez charyzmatycznego Iggy'ego Popa zespół The Stooges był jednym z prekursorów punk rocka. Podobnie jednak jak inni proto-punkowi wykonawcy, do zaoferowania miał znacznie więcej, niż jego naśladowcy. Co słychać już na jego debiutanckim, eponimicznym albumie. Zespół zarejestrował go w kwietniu 1969 roku z pomocą byłego muzyka The Velvet Underground, Johna Cale'a, w roli producenta. Choć muzycy aktywnie koncertowali od kilkunastu miesięcy, przystępując do nagrań dysponowali jedynie pięcioma kompozycjami, w większości trwającymi około trzech minut. Przedstawiciele Electra Records nie chcieli słyszeć o tak krótkim albumie, więc zespół spontanicznie stworzył jeszcze trzy kawałki ("Real Cool Time", "Not Right" i "Little Doll"). Podobno zajęło to tylko jedną noc, a następnego dnia zostały zarejestrowane w studiu. Wytwórni nie spodobał się także miks albumu przygotowany przez Cale'a - ostatecznie materiał został ponownie zmiksowany przez zespół i prezesa Electry, Jaca Holzmana.

Muzyka zawarta na "The Stooges" to przede wszystkim proste, energetyczne i melodyjne kawałki o surowym, mocno sfuzzowanym brzmieniu, pełne dysonansowych i atonalnych partii gitar. Wyraźnie słychać inspirację twórczością zespołami w rodzaju The Velvet Underground (przede wszystkim w "I Wanna Be Your Dog") i MC5, ale też The Rolling Stones. Do tego dochodzą wyraźne wpływy psychodelii. Takie skojarzenie wywołują przetworzone efektem wah-wah partie gitar w takich utworach, jak "1969", "Real Cool Time", czy w bardziej nastrojowym i udramatyzowanym "Ann". Ale przede wszystkim wywołuje je kompozycja "We Will Fall", w której zespół sięga do samych korzeni rocka psychodelicznego - to dziesięciominutowa mantra przypominająca w warstwie muzycznej hindustańskie ragi, a w wokalnej - chorały gregoriańskie. Zespół zbudował tu naprawdę fantastyczny klimat (warto jednak pamiętać, że już wcześniej podobne rzeczy nagrywały grupy The Yardbirds i The United States of America). Album ma też słabsze momenty, jak niewyróżniające się niczym szczególnym "No Fun", "Not Right" i "Little Doll".

"The Stooges", podobnie jak inne albumy zespołu, nie odniósł sukcesu, a wśród recenzji przeważały obojętne i negatywne. Dopiero z czasem został doceniony, gdy okazało się jak wieli wywarł wpływ na tzw. muzykę alternatywną, scenę metalową, ale przede wszystkim punkową. Wówczas wręcz zaczęto go przeceniać, bardziej skupiając się na wpływie, jaki wywołał, niż na rzeczywistej jakości muzyki.

Ocena: 7/10



The Stooges - "The Stooges" (1969)

1. 1969; 2. I Wanna Be Your Dog; 3. We Will Fall; 4. No Fun; 5. Real Cool Time; 6. Ann; 7. Not Right; 8. Little Doll

Skład: Iggy Pop - wokal; Ron Asheton - gitara, dodatkowy wokal; Dave Alexander - gitara basowa; Scott Asheton - perkusja
Gościnnie: John Cale - pianino, instr. perkusyjne (2), altówka (3)
Producent: John Cale


Komentarze

  1. W "I Wanna Be Your Dog" te świąteczne dzwonki to świetny zabieg. "We Will Fall" może i wydłużacz ale świetny, a "No Fun" coverowali sex pistols.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Santana - "Welcome" (1973)

[Recenzja] Van der Graaf Generator - "The Least We Can Do Is Wave to Each Other" (1970)

[Recenzja] Death - "Human" (1991)