[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)
Jeśli nowy album takiego zespołu nie dostaje w "Teraz Rocku" kompletu gwiazdek, to coś musi być na rzeczy. Teoretycznie wszystko jest tu jednak na miejscu. Pearl Jam na "Dark Matter" uparcie trzyma się stylistyki dziaderskiego rocka, ale wróciła tu energia - może z wyjątkiem coraz bardziej niedomagającego wokalnie Veddera - i radość z grania, jakich nie było chyba aż od czasu "Backspacer" sprzed lat piętnastu, a i wcześniej już zdarzało się jej brakować. Ta zmiana jest zapewne zasługą dość spontanicznego podejścia do prac nad płytą - pisanie materiału i nagranie go zajęło ponoć około miesiąca. W całym tym procesie wspierał grupę młody producent, kompozytor (współautor wszystkich kawałków) oraz multiinstrumentalista Andrew Watt - w ostatnim czasie główny specjalista od reanimowania podstarzałych gwiazd rocka, vide zeszłoroczne albumy The Rolling Stones i Iggy'ego Popa. Tyle tylko, że sam entuzjazm, jaki pojawił się podczas sesji, to trochę za mało, ż
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.