[Recenzja] The Rolling Stones - "A Bigger Bang" (2005)



Powiedzieć, że w XXI wieku aktywność twórcza The Rolling Stones zmalała, to jak nic nie powiedzieć. Ona praktycznie zamarła. Przez ostatnie piętnaście lat zespół był w stanie nagrać jedynie jeden album i parę zapychaczy na składanki. To może chociaż ten longplay, "A Bigger Band", prezentuje jakiś poziom? Osiem lat, jakie minęły od wydania poprzedniego "Bridges to Babylon" to w końcu szmat czasu, aby wyselekcjonować co lepsze pomysły i dobrze zaplanować całość. Stonesi jednak po raz kolejny poszli po linii najmniejszego oporu. To jest jeden wielki fanserwis. Nie znajdziemy tu nic, poza patentami, które muzycy ogrywali do znużenia przez poprzednie dekady. Typowo stonesowskie czady (np. "Rough Justice", "It Won't Take Long") i równie archetypowe ballady (np, "Streets of Love", "Laugh, I Nearly Died"), uzupełnione są odrobiną funku w "Rain Fall Down" oraz akustycznym bluesem "Back of My Hand". I to naprawdę wszystko, co tu znajdziemy. Najgorsze, że trwa to w sumie ponad godzinę, a nie tylko brakuje tu świeżości, lecz także wykonanie jest do bólu rzemieślnicze i trochę można odnieść wrażenie, że muzycy grają za karę. Nie tylko wokal Keitha Richardsa w "This Place Is Empty" i "Infamy" jest tu wymęczony. Cała ta płyta jest wymęczona i nie ma co bronić jej wiekiem muzyków. To, że są starzy, nie znaczy przecież, że mają być nudni i wtórni, choć pewnie właśnie tego oczekiwali fani. Jak w ten sposób The Rolling Stones ma się rozmieniać na drobne, to lepiej niech już nic nie nagrywa.

Ocena: 4/10

Zaktualizowano: 10.2022



The Rolling Stones - "A Bigger Bang" (2005)

1. Rough Justice; 2. Let Me Down Slow; 3. It Won't Take Long; 4. Rain Fall Down; 5. Streets of Love; 6. Back of My Hand; 7. She Saw Me Coming; 8. Biggest Mistake; 9. This Place Is Empty; 10. Oh No, Not You Again; 11. Dangerous Beauty; 12. Laugh, I Nearly Died; 13. Sweet Neo Con; 14. Look What the Cat Dragged In; 15. Driving Too Fast; 16. Infamy

Skład: Mick Jagger - wokal, gitara, gitara basowa (6,7,11,13), harmonijka, instr. klawiszowe, instr. perkusyjne; Keith Richards - gitara, instr. klawiszowe, gitara basowa (9,16), wokal (9,16), dodatkowy wokal; Ronnie Wood - gitara; Charlie Watts - perkusja
Gościnnie: Darryl Jones - gitara basowa (1-5,8,10,12,15); Chuck Leavell - instr. klawiszowe; Matt Clifford - instr. klawiszowe; Lenny Castro - instr. perkusyjne (14); Blondie Chaplin - dodatkowy wokal (7,16)
Producent: Don Was, Mick Jagger i Keith Richards


Komentarze

  1. Prawda jest taka, że ten zespół spokojnie mógłby się rozwiązać pod koniec lat 70. Albo przynajmniej przestać cokolwiek nagrywać, co najwyżej grać koncerty za grubą kasę. Te wszystkie nowsze płyty są kompletnie nijakie. Wiek muzyków nie jest żadnym usprawiedliwieniem - Jan Sebastian Bach był już dobrze po sześćdziesiątce kiedy komponował "Musikalisches Opfer", czy "Kunst der Fuge", jedne ze swoich największych dzieł. W ogóle mnóstwo artystów na starość robiło wielkie rzeczy. Ale Rolling Stonesi się to jak widać nie tyczy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zdecydowana większość muzyków rockowych przestaje być rewolucjonistami w wieku lat 30, w wieku 40 nagrywa ostatnie dobre rzeczy (w najlepszym wypadku), a potem już wydaje byle co, żeby przypomnieć o sobie fanom.

      Tak bywa na ogół, ale tez nie zawsze. "Blackstar" Bowiego (w 69 r.ż.) to przecież jedna z najlepszych jego płyt. Nowy album Iggy Popa "Post Pop Depression" ( w 69 r.ż.) to też ścisła czołówka jego solowych dokonań. Neil Young (który jest już po 70) nagrał w bieżącej dekadzie co najmniej dwie naprawdę dobre płyty: "Le Noise" i przede wszystkim "Psychedelic Pill". Innym świetnym przykładem jest przecież Robret Fripp (za jakiś miesiąc stuknie mu 70). Nie brak wcale absolutnych dinozaurów, którzy do śmierci (jak Bowie) potrafili stanąć na wysokości zadania. Tylko do tego potrzeba jednak interesować się muzyką, a nie wciąganiem kreski, macaniem panienek i wożeniem się po bankietach ;)

      Usuń
  2. Ten album moim zdaniem jest naprawdę super. Świetne, wyraziste utwory i jak zwykle zagrane z pazurem. Jagger mimo wieku we wspaniałej formie wokalnej. Młodzieńcza energia i pazur tyle wymagam od płyty The Rolling Stones i to wszystko tu otrzymałem. Moja ocena 8/10 :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie wymagam od tego zespołu niczego więcej ;) Ale to wszystko było już na wcześniejszych albumach zespołu, często w znacznie lepszym wydaniu. "A Bigger Bang" prezentuje się bardzo blado w porównaniu z np. "Aftermath", "Let It Bleed", "Sticky Fingers", czy "It's Only Rock'n'Roll". Mimo wszystko, jest lepiej niż na dwóch poprzednich longplayach z lat 90.

      Usuń
    2. To fakt ale nie przeszkadza mi to zupełnie. Bardzo lubię ich styl i choć nic się praktycznie nie zmienia to cieszę się z każdej porcji wspaniałego rock and rolla jaką są w stanie zaoferować. Zwłaszcza w tak zaawansowanym wieku i okresie, w którym trendy muzyczne wspierają pop i rap :D.

      Usuń
    3. Tak bardzo się już nie zgadzam z powyższym moim komentarzem - a dokładniej z tym po "bardzo lubię ich styl" :). Teraz dużo bardziej cenię sobie interesujący muzycznie pop i rap niż nudny, powtarzalny rock, chociaż akurat w przypadku Stonesów chętnie słucham każdej ich płyty, nawet tych gorzej przyjętych przez ogólną publikę.

      Usuń
    4. Ja też się bardzo nie zgadzam z tym, co tu wcześniej napisałem ;)

      Usuń
  3. Niby wszystko się zgadza i to co jest zawarte w recenzji jest prawdą, ale to cały czas fajna muza! Ocena jest za niska. Widziałem tu gorsze albumy z lepszą notą. 6-7/10

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale nagrał, bo "nowa" płyta ma wyjść za miesiąc z kawałkiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W cudzysłowie, bo singiel brzmi jak kolejna wariacja na temat "Brown Sugar" / "Start Me Up"?

      Usuń
    2. Dokładnie dlatego. że po prostu od dawna rżną to samo.

      Usuń
    3. Ale ten album ze starymi bluesami im wyszedł, choć też nic nowego to nie było. Więc problem leży nie tyle w powtarzalności, co kiepskim piosenkopisarstwie. I mają go już dobre 50 lat.

      Usuń
    4. Czy nowego singla nie oceniasz czy może to tak jakby 0 gwiazdek? :D

      Usuń
    5. Nigdy nie oceniam singli na RYM, co najwyżej daję im tracks rating, jak w tym przypadku.

      Usuń
    6. Ale ten ich singel z wczoraj jest już moim zdaniem naprawdę udany. Świetny duet Jaggera z Lady Gagą (nie spodziewałbym się w życiu takiej kolaboracji), zwłaszcza partia wokalna Gagi powala ekspresyjnością, Stevie Wonder na pianinie też odwala kawał dobrej roboty. Wiadomo, że nie jest to nic odkrywczego, ale dawno nie słuchało mi się tak dobrze ich nowej piosenki.

      Usuń
    7. No, na pewno znacznie lepszy od poprzedniego. Tylko to wciąż ogrywanie w kółko tych samych patentów.

      PS. Cały czas czekam na obiecaną odpowiedź pod inną recenzją ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] Maruja - "Connla's Well" (2024)

[Recenzja] Oren Ambarchi / Johan Berthling / Andreas Werliin - "Ghosted II" (2024)

[Recenzja] Gentle Giant - "Octopus" (1972)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)