[Recenzja] Roy Harper - "Lifemask" (1973)



"Lifemask" powstawał w trudnym dla Roya Harpera okresie. Artysta zmagał się z problemami zdrowotnymi i na poważnie zaczął rozmyślać o śmierci. Odbiło się to na ostatecznym kształcie albumu, począwszy od okładki, przedstawiającej maskę pośmiertną Harpera - choć po jej otwarciu na boki ukazuje się zdjęcie jak najbardziej żywego muzyka -  a kończąc na wypełniającym całą drugą stronę winyla utworze "The Lord's Prayer", opisanym przez Roya jako jego ostatnia wola i testament. Ten 23-minutowy długas rozpoczyna się w najmniej interesujący sposób, jaki mogę sobie wyobrazić. Trwająca blisko cztery minuty sekcja "Poem" to jedynie deklamacja Harpera bez akompaniamentu instrumentów. Później jednak robi się zdecydowanie ciekawiej. Kolejne cztery części to zróżnicowane granie, czasem bardziej intymne, gdy słyszymy jedynie emocjonalny śpiew oraz misterne partie akustycznej gitary, a kiedy indziej bardziej dynamiczne, gdy do artysty dołączają inni muzycy: Jimmy Page na elektrycznej gitarze, Brian Odgers na basie oraz Brian Davison (ex-The Nice), Tony Carr i Steve Broughton na instr, perkusyjnych. Sam lider ubarwia fragmenty partiami syntezatora - to całkowita nowość w jego twórczości. "The Lord's Prayer" niewątpliwie należy do najważniejszych utworów Harpera, nie tylko ze względu na rozliczeniowy charakter tekstu, gdyż także pod względem muzycznym zdaje się podsumowywać dotychczasową karierę artysty.

Na płycie znalazło się także pięć krótszych kawałków. W części z nich słychać wyraźny zwrot w stronę bardziej żywiołowego, rockowego niemal grania. "Highway Blues" - nagrany z pomocą perkusisty Gong, Laurie'ego Allana - co prawda opiera się głównie na akompaniamencie akustyka, jednak Harper zagrał tu także solówki na zelektryfikowanym instrumencie i ponownie wykorzystał syntezator. "Banks of the Dead", wciąż nie rezygnujący z akustycznych brzmień, to już rzecz na pełen skład, z Page'em, Odgersem i Carrem, co zaowocowało jednym z najostrzejszych - a przy okazji najbardziej chwytliwych - kawałków w dotychczasowym dorobku artysty. Na płycie nie zabrakło jednak utworów subtelniejszych, w których cały akompaniament stanowią delikatne dźwięki gitary. Ewentualnie dopełnione klimatycznymi partiami harmonijki, jak dzieje się w prześlicznym "All Irleland". Bardziej zwyczajnie prezentuje się "Little Lady",  standardowa i nieco przydługa piosenka, natomiast sporo uroku posiada "South Africa" - nowa wersja "Living Here Alone" z wydanej dwa lata wcześniej kompilacji wytwórni Harvest. To nie jedyny utwór z tej płyty posiadający alternatywną wersję z innym tekstem. "Little Lady" i "Bank of the Dead", jako "The Social Casualty" oraz "Valerie's Song", trafiły na ścieżkę dźwiękową filmu "Made" w reżyserii Johna Mckenzie. Znalazły się na niej także fragmenty "The Lord's Prayer" i koncertowej wersji "Highway Blues", a w samym filmie jedną z głównych ról zagrał Harper, wcielający się w muzyka folkowego.

Album "Lifemask", przynajmniej zdaniem samego twórcy, mógł być ostatnim albumem Roya Harpera. Chyba całkiem nieźle sprawdziłby się w tej roli, niejako podsumowując dotychczasową karierę. W rzeczywistości okazał się jednak drogowskazem na dalszą karierę artysty, zapowiadając zwrot w bardziej rockowym kierunku.

Ocena: 8/10

Zaktualizowano: 10.2022



Roy Harper - "Lifemask" (1973)

1. Highway Blues; 2. All Ireland; 3. Little Lady; 4. Bank of the Dead; 5. South Africa; 6. The Lord's Prayer

Skład: Roy Harper - wokal, gitara, gitara basowa, harmonijka, syntezator, instr. perkusyjne; Laurie Allan - perkusja (1); Jimmy Page - gitara (4,6); Brian Odgers - gitara basowa (4,6); Tony Carr - perkusja (4), instr. perkusyjne (6); Brian Davison - perkusja (6); Steve Broughton - instr. perkusyjne (6); Ray Warleigh - flet (6)
Producent: Peter Jenner


Komentarze

  1. Dziękuję za recenzję. Zgadzam się z oceną zawartości muzycznej. Warto by zaznaczyć, że naprawdę trzeba postarać się zrozumieć teksty, aby w pełni cieszyć się "Lifemask". Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa recenzja, muszę powiedzieć że natchnąłeś mnie do zakupu i przesłuchania tego krążka. Mimo mojego początkowe sceptycyzmu.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] Maruja - "Connla's Well" (2024)

[Recenzja] Oren Ambarchi / Johan Berthling / Andreas Werliin - "Ghosted II" (2024)

[Recenzja] Gentle Giant - "Octopus" (1972)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)