[Recenzja] Love Sculpture ‎- "Blues Helping" (1968)



Love Sculpture to jeden z niezliczonych zespołów, które wypłynęły pod koniec lat 60. na fali popularności blues rocka. Album "Blues Helping" - pełnowymiarowy debiut tria tworzonego przez śpiewającego gitarzystę Dave'a Edmundsa, basistę Johna Williamsa oraz perkusistę Roberta Jonesa - jest wręcz archetypowym reprezentantem tej stylistyki. Jeżeli słyszeliście ówczesne płyty Johna Mayalla, The Butterfield Blues Band, Fleetwood Mac, Canned Heat, Savoy Brown czy Chicken Shack, to możecie sobie z łatwością wyobrazić zawartą tu muzykę bez wysłuchania choćby jednego utworu. Wszystkie bluesowe (doprawione rockową energią) schematy zostały tu powtórzone. W zasadzie cały album to jedna wielka klisza.

O tym, że muzycy Love Sculpture nie mieli na tym etapie do pokazania nic własnego, dobitnie świadczy repertuar. Pomijając instrumentalny kawałek tytułowy, "Blues Helping" składa się wyłącznie z cudzych kompozycji, głównie bluesowych standardów, w oryginalne wykonywanych przez takich twórców, jak np. B.B. King, Howlin' Wolf, Elmore James, Slim Harpo czy Ray Charles. Jeżeli chodzi o wykonanie, to mamy tu po prostu przegląd wszystkiego, co w tamtym czasie oferowały grupy bluesrockowe. Znajdziemy zatem żywiołowe instrumentale ("Stumble", "Blues Helping"), wolniejsze kawałki o budowie typowej dla 12-taktowego bluesa ("3 O'Clock Blues", "Don't Answer the Door", "Come Back Baby"), nagrania bliższe rhythm and bluesa ("I Believe to My Soul"), elektrycznego bluesa ("So Unkind") czy rock and rolla ("Shake Your Hips"), ale też odrobinę cięższego grania antycypującego nadejście hard rocka ("Wang-Dang-Doodle"). Wszystkie te utwory bazują wyłącznie na ogranych - już w chwili wydania tego materiału - patentach.

Dwa nagrania jednak na tle całości nieco się wyróżniają. "On the Road Again" z repertuaru Floyda Jonesa brzmi bardziej transowo za sprawą uporczywego rytmu i przesterowanego basu. Nie da się jednak ukryć, że ta wersja sporo zawdzięcza słynniejszej przeróbce Canned Heat. Natomiast słynna aria George'a Gershiwna, "Summertime", niemal w ogóle nie przypomina najsłynniejszej rockowej wersji, nagranej kilka miesięcy wcześniej przez Janis Joplin z grupą Big Brother and the Holding Company. Edmunds i spółka zagrali utwór delikatniej, a cała emocjonalność z partii wokalnej została przeniesiona na gitarową solówkę. To jedyny utwór na płycie, w którym zrezygnowano z typowo bluesowych zagrywek, co stanowi bardzo miłą odmianę. Umieszczenie na płycie akurat tych dwóch utworów wydaje się jednak czysto koniunkturalnym zagraniem - wersje Canned Heat i Big Brother and the Holding Company cieszyły się sporą popularnością w okresie, gdy nagrywano "Blues Helping".

Debiutancki longplay Love Sculpture to naprawdę solidnie wykonana porcja blues rocka, jednak kompletnie brakuje w tym wszystkim własnej inwencji. Album mogę polecić wyłącznie najbardziej zagorzałym miłośnikom takiego grania, dla których jego generyczność będzie zaletą, a nie wadą. Wydawnictwo mogłoby posłużyć za definicję swojej stylistyki, jednak nie polecam go osobom, które chciałyby się dowiedzieć, o co chodzi z tym całym blues rockiem. Ukazało się wiele bardziej charakterystycznych płyt w tym stylu, jak choćby te, które go zdefiniowały: "Blues Breakers" Johna Mayalla i "East-West" Butterfield Blues Band. Na początek będą o wiele lepszym wyborem.

Ocena: 6/10

Zaktualizowano: 02.2022



Love Sculpture ‎- "Blues Helping" (1968)

1. Stumble; 2. 3 O' Clock Blues; 3. I Believe to My Soul; 4. So Unkind; 5. Summertime; 6. On the Road Again; 7. Don't Answer the Door; 8. Wang-Dang-Doodle; 9. Come Back Baby; 10. Shake Your Hips; 11. Blues Helping

Skład: Dave Edmunds - wokal, gitara, pianino, organy; John Williams - gitara basowa, pianino (10); Bob ''Congo'' Jones - perkusja i instr. perkusyjne, dodatkowy wokal
Producent: Kingsley Ward i Malcolm Jones


Komentarze

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Santana - "Welcome" (1973)

[Recenzja] Maruja - "Connla's Well" (2024)

[Recenzja] Gentle Giant - "Octopus" (1972)