[Recenzja] Howlin' Wolf - "The Howlin' Wolf Album" (1969)



Klasycy bluesa #3: Howlin' Wolf (część I)
 
W odpowiedzi na umiarkowany sukces albumu "Electric Mud", pokazującego bardziej rockowe wcielenie Muddy'ego Watersa, decydenci Cadet Records, pododdziału Chess Records, postanowili przygotować jego kontynuację. Do nagrania zaangażowano niemal dokładnie tych samych muzyków, jednak pierwszoplanową rolę tym razem miał pełnić Howlin' Wolf, który i tak nie miał wyboru z powodu podpisanego kontraktu. Wolf, a właściwie Chester Arthur Burnett był jednym z kluczowych przedstawicieli chicagowskiego bluesa, bardzo charakterystycznym wokalistą, a także zdolnym gitarzystą i kompozytorem. To właśnie on napisał takie standardy, jak "Smokestack Lightning", "Moanin' at Modnight", "Killer Floor" czy "How Many More Years". Był też pierwszym wykonawcą wielu słynnych kompozycji Williego Dixona, by wspomnieć tylko o "Back Door Man", "Evil", "I Ain't Superstitions", "Little Red Rooster" lub "Spoonful". Wielbiciele rocka z późnych lat 60. z pewnością kojarzą te tytuły z wykonań Stonesów, Doorsów, Cream, Led Zeppelin i innych popularnych grup tego okresu. Skoro więc inni zyskiwali sławę, uznanie oraz bogactwo grając m.in. te utwory, to czemu by nie spróbować wypromować ich twórcy wśród tej samej publiczności? Z takiego - wcale niegłupiego - założenia wyszli przedstawiciele Cadet Records.

Howlin' Wolf nie był jednak wcale zachwycony tym pomysłem, podobnie jak i sesją nagraniową. Jak przystało na rasowego bluesmana, brzydził się tymi wszystkimi fuzzboxami oraz wah-wahami, które zdominowały brzmienie. Gitarzysta Pete Cosey, późniejszy współpracownik Milesa Davisa, wspominając granie z Wolfem twierdził, że usłyszał od niego pytanie: Dlaczego po prostu nie wyrzucisz do rzeki tego całego gówna - mając na myśli efekty - w drodze do fryzjera? Irytowało go to do tego stopnia, że postanowił wyrazić swoje niezadowolenie na okładce. Na białym tle znalazł się czarny napis informujący, że to album Howlin' Wolfa, który go nie lubi. Jakim cudem to przeszło, nie mam pojęcia. Wydawca najwyraźniej doszedł jednak do wniosku, że taka antyreklama przyciągnie uwagę, bo przecież nie ważne jak o czymś się mówi, byle mówiono. "The Howlin' Wolf Album" sprzedawał się nieźle, dochodząc do 69. pozycji na liście Billboardu z wydawnictwami R&B, co było jednak wynikiem dalekim od oczekiwań. W przypadku "Electric Mud" udało się przecież osiągnąć 127. miejsce w ogólnym notowaniu.

Czy rzeczywiście mamy tu do czynienia z psim gównem, jak Howlin' Wolf sugerował w wywiadach? Bluesowi ortodoksi mogą mieć podobne zdanie ze względu na ostre, psychodeliczne brzmienie. Osoby o szerszych horyzontach muzycznych nie powinny mieć z tym materiałem żadnego problemu. Obiecująco wygląda już sam dobór materiału: "Spoonful" na otwarcie, potem m.in. "Smokestack Lightning", "The Red Rooster" (czyli "Little Red Rooster") i "Evil", a na zakończenie "Back Door Man". Czyli absolutna klasyka z kompozytorskiego dorobku Burnetta oraz Dixona. Jednak najważniejsza kwestia to wykonanie. Nowe aranżacje i udział młodych instrumentalistów dodały tym utworom mnóstwa energii i rockowego czadu, ale też nieco psychodelicznej atmosfery, podkreślonej gitarowymi efektami oraz wplecionymi gdzieniegdzie partiami fletu. Świetnie to wyszło, a mające często po kilkanaście lat kompozycje zyskały takiej świeżości, jakby dopiero co je napisano. Całkiem dobrze pasuje do takiego grania mocny, zachrypnięty głos lidera, który pomimo niechęci do tej płyty, śpiewa tu z zaangażowaniem i ekspresją godnymi w tej sytuacji najwyższego podziwu.

Blisko pięćdziesiąt lat, jakie minęło od wydania "The Howlin' Wolf Album", zweryfikowało kto miał rację. Dziś jest to jedno z bardziej popularnych oraz cenionych wydawnictw Chestera Burnetta. Choć muzyk okazał się strasznie oporny w przyswajaniu nowych idei, zaangażowanym w ten projekt muzykom i producentom udało się nadać całości bardzo satysfakcjonującego kształtu.

Ocena: 8/10



Howlin' Wolf - "The Howlin' Wolf Album" (1969)

1. Spoonful; 2. Tail Dragger; 3. Smokestack Lightning; 4. Moanin' at Midnight; 5. Built for Comfort; 6. The Red Rooster; 7. Evil; 8. Down in the Bottom; 9. Three Hundred Pounds of Joy; 10. Back Door Man

Skład: Howlin' Wolf - wokal, gitara, harmonijka; Pete Cosey - gitara; Roland Faulkner - gitara; Hubert Sumlin - gitara; Phil Upchurch - gitara; Louis Satterfield - gitara basowa; Morris Jennings - perkusja; Gene Barge - saksofon (3); Don Myrick - flet (3)
Producent: Marshall Chess, Charles Stepney i Gene Barge


Komentarze

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] Maruja - "Connla's Well" (2024)

[Recenzja] Oren Ambarchi / Johan Berthling / Andreas Werliin - "Ghosted II" (2024)

[Recenzja] Gentle Giant - "Octopus" (1972)

[Recenzja] Kin Ping Meh - "Kin Ping Meh" (1972)