[Recenzja] The Rolling Stones - "12 x 5" / "No. 2" / "The Rolling Stones, Now!" (1964/65)



W pierwszej połowie lat 60. rynek fonograficzny wyglądał zupełnie inaczej. Nie istniało pojęcie albumu muzycznego w znaczeniu pewnej całości. Były tylko mniej lub bardziej przypadkowe zbiory piosenek. W dodatku płyty długogrające, czyli dwunastocalowe winyle, były właściwie równorzędnymi wydawnictwami z singlami i EPkami (przeważnie publikowanymi na siedmiocalowych winylach). Przedstawiciele europejskich wytwórni płytowych zazwyczaj dochodzili do wniosku, że na tych pierwszych nie ma sensu dublować kawałków z mniejszych płyt. Zupełnie inaczej widziano to w Stanach. Ponieważ tamtejsi wydawcy mogli swobodnie dysponować materiałem, w przypadku takich zespołów, jak The Beatles czy The Rolling Stones dyskografia amerykańska z tego okresu znacznie różni się od europejskiej. O ile w przypadku tej pierwszej grupy sytuację po latach unormowano, tak u Stonesów nadal panuje spory bałagan. Rozwiązaniem mogłaby być kompilacja na wzór "Past Masters", zbierająca nagrania niedostępne na albumach w wersjach z danego kontynentu, co ułatwiłoby zebranie na fizycznych nośnikach całego repertuaru zespołu.

Szczególnie skomplikowana wydaje się sytuacja z następcą debiutanckiego albumu. Wydany w Europie "No. 2" nigdy nie ukazał się w Stanach, natomiast większość zawartego na nim materiału rozproszono na dwóch wydawnictwach: "12 x 5" i "The Rolling Stones, Now!". Repertuaru dopełniły nagrania, które na naszym kontynencie ukazały się przeważnie na singlach oraz EPce "Five By Five". Jednak należy zwrócić uwagę, że amerykańskie longplaye nie wyczerpują całkiem tematu. Dwa utwory z "No. 2" pojawiają się na nich w nieco uboższych wersjach, a innego nie ma w ogóle. Dla lepszego zrozumienia przygotowałem szczegółową rozpiskę:


"12 x 5" (US, październik 1964)
  • Pięć utworów z "Five By Five": przeróbki "Around and Around" Chucka Berry'ego, "Confessin' the Blues" Waltera Browna oraz "If You Need Me" Wilsona Picketta, a także autorskie "Empty Heart" i "2120 South Michigan Avenue".
  • Nagrania z dwóch singli: "It's All Over Now" (przeróbka Bobby'ego Womacka) / "Good Times, Bad Times" oraz "Time Is on My Side" (z repertuaru Kaia Windinga) / "Congratulations".
  • Trzy niewydane wcześniej kawałki: autorski "Grown Up Wrong", "Under the Boardwalk" The Drifters, "Susie Q" Dale'a Hawkinsa.

"No. 2" (EU, styczeń 1965)
  • Trzy utwory z "12 x 5": "Grown Up Wrong", "Under the Boardwalk", "Susie Q".
  • Nowy miks "Time Is on My Side" z dodaną gitarą we wstępie.
  • Osiem premierowych nagrań: autorskie "What a Shame" i "Off the Hook", a także "Everybody Needs Somebody to Love" Solomona Burke'a, "Down Home Girl" Alvina Robinsona, "You Can't Catch Me" Chucka Berry'ego, "Down the Road Apiece" Will Bradley Trio, "I Can't Be Satisfied" Muddy'ego Watersa oraz "Pain in My Heart" Otisa Reddinga.

"The Rolling Stones, Now!" (US, luty 1965)
  • Sześć utworów z "The Rolling Stones No. 2": "What a Shame", "Off the Hook", "Down Home Girl", "You Can't Catch Me", "Down the Road Apiece" i "Pain in My Heart".
  • Inna, dużo krótsza wersja "Everybody Needs Somebody to Love".
  • "Mona (I Need You Baby)" z repertuaru Bo Diddleya (jedyny kawałek z brytyjskiego wydania debiutu, którego nie powtórzono na jego amerykańskim odpowiedniku).
  • Cztery premierowe utwory: autorskie "Heart of Stone" i "Surprise, Surprise", a także przeróbki  "Little Red Rooster" Williego Dixona oraz "Oh Baby (We Got a Good Thing Goin')" Barbary Lynn Ozen.

Dziś oczywiście można bez trudu zapoznać się z całym tym materiałem dzięki serwisom streamingowym. Jednak w epoce fani byli skazani na szukanie importowanych wydań z drugiej strony Atlantyku lub dokupowania wielu dodatkowych płyt. W nieporównywalnie łatwiejszej sytuacji znaleźli się Amerykanie, którym po zakupie "12 x 5" i "The Rolling Stones, Now!" do kompletu nagrań zabrakło jedynie poprawionej wersji "Time Is on My Side", "I Can't Be Satisfied" oraz dłuższego wykonania "Everybody Needs Somebody to Love". Dwa pierwsze znalazły się, odpowiednio, na kompilacjach "Hot Rocks 1964-1971" oraz "More Hot Rocks" z początku lat 70. Trzecie z tych nagrań, o ile mi wiadomo, nigdy nie ukazało się oficjalnie w Stanach. Dużo więcej naszukać musieli się jednak fani z Europy. Pięć utworów było dostępne wyłącznie na EPce "Five By Five", pięć kolejnych - "It's All Over Now", "Little Red Rooster", "Good Times, Bad Times", oryginalny miks "Time Is on My Side" oraz "Congratulations" - pojawiło się na singlach (dwa pierwsze powtórzono też na kompilacji "Big Hits (High Tide and Green Grass)" z 1966 roku), "Surprise, Surprise" trafił tylko na składankę różnych wykonawców "14" z 1965 roku, a "Heart of Stones" i "Oh Baby (We Got a Good Thing Goin')" weszły do repertuaru tutejszej wersji kolejnego longplaya grupy, "Out of Our Heads".

W porównaniu z zawartością debiutu Stonesów, repertuar z tych wydawnictw stanowi wyraźny, choć stosunkowo niewielki krok w rozwoju grupy. Uwagę zwraca większa ilość autorskich kawałków. "Empty Heart" oraz instrumentalny "2120 South Michigan Avenue" to w zasadzie wciąż jeszcze niczym specjalnym się niewyróżniający rhythm'n'blues, dziś brzmiący bardzo archaicznie. Nieco ciekawiej wypada wzbogacony o brzmienie akustycznej gitary "Good Times, Bad Times", a zwłaszcza balladowy, znów częściowo akustyczny "Congratulations", w którym pojawia się bardzo urokliwa, choć naiwna melodia. Solidnie, choć bardzo standardowo wypadają "Grown Up Wrong", "What a Shame" i najbardziej z nich chwytliwy "Off the Hook". "Suprise, "Suprise" przynosi nieco bardziej pomysłową linię melodyczną w refrenie, jednak prawdziwym przebłyskiem okazuje się wyjątkowo zgrabna ballada "Heart of Stone", w której muzycy już tak kurczowo nie trzymają się sprawdzonych patentów. Reszta tego materiału to już przeróbki głównie bluesowych, rock'n'rollowych i rhythm'n'bluesowych standardów. Wyróżnić trzeba przede wszystkim bardzo melodyjny, pełen uroku "Time Is on My Side", a także żarliwy, lekko soulowy "Everybody Needs Somebody to Love", który w dłuższej wersji przekracza pięć minut, co w tamtych czasach było prawdziwym szaleństwem. Do najmocniejszych punktów zaliczam także chwytliwy "It's All Over Now" oraz czadowe wykonania "Susie Q".

"12 x 5", "No. 2" i "The Rolling Stones, Now!" przebijają debiut nieznacznie większą różnorodnością oraz większą pewnością siebie muzyków, którzy stopniowo stawali się coraz lepszymi kompozytorami. To jednak wciąż muzyka ewidentnie przynależąca do epoki raczkującego dopiero rocka, który nie wykraczał poza piosenkowe schematy oraz kilka patentów podebranych z bluesa i rocka and rolla. Już dwa, trzy lata później tego typu granie należało do przeszłości. Nie wiem, czy ma jakikolwiek sens słuchanie tych płyt, jeśli nie jest się wielkim miłośnikiem zespołu lub takiej stylistyki. Jednak w jej ramach jest to całkiem porządna muzyka, z paroma naprawdę fajnymi przebłyskami. Niezrozumiałe jest dla mnie jedynie to, dlaczego w ciągu tych pięćdziesięciu lat, jakie minęły od wydania tych płyt, nie pojawiło się wydawnictwo zbierające cały materiał, który spokojnie zmieściłby się na jednym kompakcie.

Ocena: 6/10



The Rolling Stones - "12 X 5" (1964)

1. Around and Around; 2. Confessin' the Blues; 3. Empty Heart; 4. Time Is on My Side; 5. Good Times, Bad Times; 6. It's All Over Now; 7. 2120 South Michigan Avenue; 8. Under the Boardwalk; 9. Congratulations; 10. Grown Up Wrong; 11. If You Need Me; 12. Susie Q

The Rolling Stones - "No. 2" (1965)

1. Everybody Needs Somebody to Love; 2. Down Home Girl; 3. You Can't Catch Me; 4. Time Is on My Side; 5. What a Shame; 6. Grown Up Wrong; 7. Down the Road Apiece; 8. Under the Boardwalk; 9. I Can't Be Satisfied; 10. Pain in My Heart; 11. Off the Hook; 12. Susie Q

The Rolling Stones - "The Rolling Stones, Now!" (1965)

1. Everybody Needs Somebody to Love; 2. Down Home Girl; 3. You Can't Catch Me; 4. Heart of Stone; 5. What a Shame; 6. Mona (I Need You Baby); 7. Down the Road Apiece; 8. Off the Hook; 9. Pain in My Heart; 10. Oh Baby (We Got a Good Thing Goin'); 11. Little Red Rooster; 12. Surprise, Surprise

Skład: Mick Jagger - wokal, harmonijka, instr. perkusyjne; Keith Richards - gitara, dodatkowy wokal; Brian Jones - gitara, harmonijka, instr. perkusyjne, dodatkowy wokal; Bill Wyman - gitara basowa, dodatkowy wokal; Charlie Watts - perkusja i instr. perkusyjne
Gościnnie: Ian Stewart - pianino, organy; Jack Nitzsche - pianino, instr. perkusyjne
Producent: Andrew Loog Oldham


Komentarze

  1. Bardzo skomplikowana sprawa z tymi pierwszymi albumami Stonesów - to właśnie przez to nigdy specjalnie nie zagłębiłem się w ten zespół, a jeśli miałbym to zrobić, to chciałbym zacząć od początku działalności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej po prostu przesłuchać amerykańskie albumy, a następnie przejrzeć tracklisty europejskich wydań w poszukiwaniu utworów, których jeszcze się nie zna - a nie będzie ich wiele. Gorzej, że mnóstwo utworów jest dostępnych tylko na singlach i kompilacjach ;)

      Usuń
    2. No bałagan jest spory ale szkoda żeby z tego powodu rezygnować ze Stonesów. Proponuje zacząć od Aftermath a później wrócić do ich pierwszych płyt.

      Usuń
    3. @Stempel77, jeśli to odpowiedź do mnie, to po roku od tamtego komentarza jednak zagłębiłem się w twórczość Stonesów, a obecnie znam już wszystkie ich płyty studyjne, w "linii" amerykańskich wydań do 1967 roku :)

      Usuń
    4. To super
      A ja faktycznie troszkę się spoźniłem z moim komentarzem :)

      Usuń
  2. Cytując klasyka „ja tu widzę niezły burdel” ale sama muza się broni. Zgadzam się że jest to krok do przodu względem debiutu choć na najlepsze dania trzeba było jeszcze trochę poczekać. Dla mnie mocna 7.

    OdpowiedzUsuń
  3. W ostatnim akapicie zjadłeś słowo po "tych". :P
    Warte wspomnienia jest ówczesne podejście do długograjów, więc dobrze, że to zrobiłeś; to rzutuje znacznie na te wszystkie proto-rockowe płyty. Choć w tym przypadku i tak nie ma tu prawie nic ciekawego.

    OdpowiedzUsuń
  4. W porównaniu z debiutem słychać rozwój muzyków choć to jeszcze nie to. Amerykanie mieli szczęście że w tamtych latach akurat w przypadku Stonesów jak i Beatlesów dobierali bardziej przebojowe kawałki które niekiedy poprawiały ocenę wydanym tam płytom.

    Co do odpowiedzi na pytanie. Możliwe jest, że ma to związek (mi przynajmniej tak się wydaje) z tym, iż Stonesi nie mają praw do tej muzyki w ramach ugody sądowej z Allenem Kleinem (teraz rękę trzymają jego spadkobiercy). Ciężko jest cokolwiek zrobić. Do tej pory tylko 2 albo 3 razy łączyli siły, gdy wydawali kompilację Licks z okazji 40 lecia, Grrrr! z okazji 50 lecia i chyba przy "On Air" też połączyli siły. Widać to poza tym że kompilacje jubileuszowe są nieobecne w sklepach, jedynie dostępne z drugiej ręki a tam też były rarytasy nieobecne później).

    Dla przykładu, Stonesi chyba wydali jakąś kompilację zawierającą utwory które funckjonowały jako strony b singli. Ale oczywiście kompilacja ta nie obejmuje lat 60, tylko te nagrania które są "ich".

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Julia Holter - "Something in the Room She Moves" (2024)

[Recenzja] Alice Coltrane - "The Carnegie Hall Concert" (2024)

[Recenzja] Laurie Anderson - "Big Science" (1982)

[Recenzja] Księżyc - "Księżyc" (1996)

[Zapowiedź] Premiery płytowe marzec 2024