[Recenzja] The Rolling Stones - "Between the Buttons" (1967)



Longplay "Between the Buttons" po obu stronach Atlantyku ukazał się pod tym samym tytułem i z identyczną okładką, ale znów z nieco innym repertuarem. Amerykański wydawca tradycyjnie nie odpuścił sobie dodania najnowszych przebojów, które w Europie opublikowano wyłącznie na singlach. Obecność na płycie zadziornego "Let's Spend the Night Together", a także bardzo zgrabnego melodycznie, choć nieco ckliwego "Ruby Tuesday", to znakomite posunięcie. Zwłaszcza, że zastąpiono nimi kawałki o podobnym charakterze, znacznie jednak mniej udane. "Please Go Home" nie ma ani energii, ani przebojowości tego pierwszego, a "Back Street Girl" okazuje się jeszcze bardziej przesłodzony od drugiego i pozbawiony jego uroku. Szkoda natomiast, że na żadnym wydaniu nie uwzględniono innego przebojowego singla z tych samych sesji, czyli "Have You Seen Your Mother, Baby, Standing in the Shadow?", w którym stonesowski czad spotyka się z sekcją dętą. Mógłby zająć miejsce musicalowego pastiszu "Something Happened to Me Yesterday" lub wodewilowego "Cool, Calm and Collected", które sprawdzają się jako żart, ale niespecjalnie pasują do reszty materiału i ogólnie do tego zespołu.

Pozostałe kawałki na ogół wypadają całkiem przyjemnie, choć nie ma wśród nich wielu momentów wartych zapamiętania. Najlepiej prezentuje się "Yesterday's Paper", zapewne nie przypadkiem pełniący rolę otwieracza na europejskim wydaniu. Posiada i wyrazistą melodię, i dość bogatą aranżację, z wykorzystaniem wibrafonu i klawesynu, co nadaje mu prawie psychodelicznego nastroju. Na płycie nie brakuje też bardziej surowych, typowo stonesowskich czadów, czego przykładem "Connection", "Complicated" czy "Miss Amanda Jones", wszystkie trzy dość zgrabne, choć nie jakoś szczególnie przyciągające uwagę. Poza tym trafiła tu zdominowana przez brzmienia klawiszowe ballada "She Smiled Sweetly", akustyczny, lekko dylanowski "Who's Been Sleeping Here?", a także ostrzejsze, ale dość niemrawe "All Sold Out" i "My Obsession" - w tym ostatnim na plus wypada niespodziewana zmiana linii melodycznej. Nie klei się to wszystko w przekonującą całość. Próby urozmaicenia materiału, czy to przez skakanie po różnych stylistykach, czy też dalsze rozszerzenie instrumentarium, wydają się tym razem nieco wymuszone, a na pewno mniej satysfakcjonujące.

Europejskie wydanie "Between the Buttons" to w zasadzie mało istotne, przejściowe wydawnictwo pomiędzy "Aftermath" - na którym zespół zaczął odchodzić od swojego pierwotnego, rhythm and bluesowego stylu - a najbogatszym pod względem aranżacji i pomysłów "Their Satanic Majesties Request". Amerykańska edycja broni się nieco lepiej za sprawą dodania dwóch świetnych przebojów, które są po prostu najbardziej wyraziste i dopracowane z całego repertuaru. Jeśli więc miałbym "Between the Buttons" polecać, to tylko w tej drugiej wersji. Ale w zasadzie można go sobie całkiem odpuścić, bo oba hity trafiły też na różne składanki. 

Ocena wyd EU: 5/10
Ocena wyd. US: 6/10



The Rolling Stones - "Between the Buttons" (1967)

EU: 1. Yesterday's Papers; 2. My Obsession; 3. Back Street Girl; 4. Connection; 5. She Smiled Sweetly; 6. Cool, Calm & Collected; 7. All Sold Out; 8. Please Go Home; 9. Who's Been Sleeping Here?; 10. Complicated; 11. Miss Amanda Jones; 12. Something Happened to Me Yesterday

US: 1. Let's Spend the Night Together; 2. Yesterday's Papers; 3. Ruby Tuesday; 4. Connection; 5. She Smiled Sweetly; 6. Cool, Calm & Collected; 7. All Sold Out; 8. My Obsession; 9. Who's Been Sleeping Here?; 10. Complicated; 11. Miss Amanda Jones; 12. Something Happened to Me Yesterday

Skład: Mick Jagger - wokal, harmonijka, instr. perkusyjne; Keith Richards - gitara, gitara basowa, kontrabas, pianino, dodatkowy wokal; Brian Jones - gitara, dulcimer, organy, pianino, akordeon, flet, tuba, trąbka, puzon, harmonijka, kazoo, wibrafon, instr. perkusyjne, dodatkowy wokal; Bill Wyman - gitara basowa, kontrabas, dodatkowy wokal; Charlie Watts - perkusja
Gościnnie: Ian Stewart - pianino, organy; Jack Nitzsche - pianino, klawesyn; Nick DeCaro - akordeon
Producent: Andrew Loog Oldham


Komentarze

  1. Spokojnie dałbym mu 8/10 - nie widzę jakiejś znaczącej różnicy pomiędzy tym a "Aftermath"

    OdpowiedzUsuń
  2. Stonesi bardzo fajne rzeczy dawali na single i strony B singli. W czasie sesji do tego albumu nagrano utwór, wydany ostatecznie jako singiel pt. "Have You Seen Your Mother, Baby, Standing in the Shadow?" oraz stronę B pt. "Who's Driving Your Plane" utwory dla mnie lepsze niż przynajmniej 5-6 zawartego materiału na BtB a zwłaszcza ten drugi, przynajmniej dla mnie intrygujący.
    Do autora bloga: Co myślisz własnie o singlach, przygotowanych podczas sesji do albumów ale ostatecznie nie wydanych w przypadku "Kamieni"? Bo było jeszcze parę takich utworów jak We Love You/Dandelion w przypadku Their Satanic... Jumpin' Jack Flash/Child of the Moon w przypadku Beggars Banquet, strona B Paint It Black - Long Long While i oczywiście Honky Tonk Woman. Twoim zdaniem utwory te wniosłyby coś do Long Playów (w sumie oprócz Flasha i Honky, bo opinie na ten temat zamieściłeś).
    I drugie pytanie, planujesz może recenzje większej ilości albumów tej grupy? Głównie chodzi mi o Metamorphosis (składanka z utworami które nie trafiły na albumy i nie były publikowane do czasu jej wydania, najwięcej odrzutów było z Let It Bleed) czy wersje Deluxe takich tworów jak Exile i Some Girls z premierowym materiałem.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1) Nie pamiętam, żebym w ogóle słuchał tych singlowych kawałków, których nie ma ani na europejskich, ani na amerykańskich albumach. To jednak wystarczyło, żebym się zorientował, że właściwie wszystkie albumy wydane po tej stronie Atlantyku sporo straciły na braku singlowych kawałków. Ale o tym chyba wspominam już w recenzjach, nie tylko "Beggars Banquet".
      2) Nie planuję. Ale niedługo będę odświeżał te już opublikowane recenzje.

      Usuń
    2. Co do spraw singlowych kawałków, to nie mogę się zgodzić z twoim podejściem. Jak już zauważyłem we wstępie do swojego topu piosenek, w latach 60. Włóczykije dość konsekwentnie wrzucali poszczególne kawałki albo na płyty, albo na single. Jak się można domyślić, zwykle te najbardziej charakterystyczne piosenki lądowały na małych płytkach (na obu jej stronach). Oglądanie się na amerykańskie wydania wprowadza chaos, bo część singli jest na płytach, a część nie i trzeba bardziej się przyglądać, czego brakuje.
      Gorzej, że nigdy nie były one porządnie skompilowane, a tylko wznowione w boxsetach, i chyba tylko na serwisach strumieniowych słucha się tego wygodnie. Niemniej przed 1969 rokiem single trzeba traktować rozdzielnie od płyt, a nawet i dać im prymat, w przypadku RS oczywiście.

      Usuń
  3. https://www.youtube.com/watch?v=UgMgD5GnxV4 a takie coś? Również powstało w czasie sesji, strona B singla

    Wyżej wymieniony album jest dość dobry, tylko że na nim zespół nie poszedł na przód a wygląda to tak jakby się zatrzymał na Aftermath, nie ma na nim nic odkrywczego, jednak to solidna porcja muzyki.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Republika - "Nowe sytuacje" (1983) / "1984" (1984)

[Recenzja] Present - "This Is NOT the End" (2024)

[Zapowiedź] Premiery płytowe kwiecień 2024

[Recenzja] Extra Life - "The Sacred Vowel" (2024)