[Recenzja] Rory Gallagher - "Live at Montreux" (2006)



Rory Gallagher podczas swojej kariery wielokrotnie gościł na szwajcarskim Montreux Jazz Festival. Po raz pierwszy pojawił się tam już w 1970 roku, jeszcze jako członek tria Taste (występ ten utrwalono na wydanym rok później albumie "Live Taste"). Zespół rozpadł się niedługo później, ale Rory jeszcze pięciokrotnie wystąpił na festiwalu, już pod własnym nazwiskiem. Opublikowany w 2006 roku album "Live at Montreux" to właśnie kompilacja fragmentów tych solowych występów. Oryginalnie wydano go w trzech formatach: podwójny album winylowy, pojedynczy kompakt oraz znacznie bogatszy repertuarowo zestaw dwóch płyt DVD. Dwie ostatnie wersje zostały w 2013 roku skompilowane w jedno wydawnictwo. Właśnie taką wersję "Live at Montreux" posiadam i to ona będzie przedmiotem tej recenzji.

Płyta CD - podobnie jak wersja winylowa - przynosi wybór zaledwie dwunastu nagrań, dokonanych podczas czterech pierwszych występów, odbywających się kolejno w latach 1975, 1977, 1979 i 1985. Postarano się jednak, by wybór był w miarę reprezentatywny i pokazywał szerokie zainteresowania Irlandczyka. Dlatego oprócz kawałków bluesowych (np. przeróbki standardów "I'm Torn Down" i "Too Much Alcohol") trafia się też z jednej strony solidna dawka hard rocka (np. "Laundromat", "Do You Read Me"), a z drugiej trochę grania akustycznego (dylanowski w klimacie "Out of the Western Plain"). Trochę szkoda, że do kompletu zabrakło tego jazzującego wcielenia Gallaghera. Jest za to jedyny w swoim rodzaju "Philby", który w tej porywającej wersji nabrał jeszcze bardziej orientalizującego charakteru. W przeciwieństwie do wersji albumowej, sitar elektryczny nie jest tu tylko dodatkiem, ale całkowicie zastępuje gitarę. Wykonanie wszystkich utworów stoi tu na bardzo wysokim poziomie. Mam jednak nieodparte wrażenie, że z dostępnego materiału dałoby się skompilować ciekawszy wybór. Wszystkie braki wynagradza jednak materiał wideo.

Pierwszy dysk DVD przynosi bardziej obszerne fragmenty tych samych czterech występów. Co jednak ciekawe, brakuje kilku utworów obecnych na kompakcie. Całkowicie pominięto "Off the Handle", "Out of the Western Plain" oddelegowano do bonusów z drugiego dysku, a "Shin Kicker" jest wprawdzie obecny, ale w wykonaniu z innego występu. Otrzymujemy za to masę innych, nierzadko ciekawszych kompozycji. Dwa pierwsze fragmenty, z lat 1975 i 1977, pozwalają zobaczyć klasyczny kwartet Gallaghera, z basistą Gerrym McAvoyem, pianistą Lou Martinem oraz perkusistą Rodem de'Athem. To ten sam skład, który wystąpił na słynnym "Irish Tour' 74", tutaj prezentujący się w niemal równie wysokiej formie. Jak zwykle zachwycają popisy lidera na obdrapanym Stratocasterze, ale i pozostali muzycy mają co zagrać. Poza samym Gallagherem najwięcej uwagi przyciąga McAvoy, który nie tylko wyraźnie zaznacza swoją obecność w brzmieniu, ale też przybiera różne zabawne pozy. W repertuarze nie brakuje największych hitów z tego okresu, jak czadowe "Tattoo'd Lady" i "Cradle Rock" czy przepiękna jak zwykle ballada "A Million Miles Away". Jest też lekko jazzujący "Calling Card", wynagradzając brak takiego grania na płycie audio.

Podczas występu z 1979 roku mamy już do czynienia z nieco inną formułą. Rory ograniczył skład do tria (z McAvoyem i perkusistą Tedem McKenną), a także zwrócił się w bardziej hardrockowym kierunku. W repertuarze znalazł się co prawda bluesowy standard "Too Much Alcohol", jednak dominują utwory z właśnie wydanego "Photo-Finish". To doskonały materiał do grania na żywo, co potwierdza szczególnie zagrany na zakończenie "Shadow Play" - tutaj w bardzo swobodnej, dziesięciominutowej wersji, której znaczną część stanowi gitarowy popis Gallaghera. To także fragment niezwykle atrakcyjny pod względem wizualnym - lider jak szalony biega po scenie, a nawet wpada w znajdującą się pod nią publiczność, ani na chwilę nie przerywając grania. Kolejny występ (wciąż w trio, ale z nowym bębniarzem Brendanem O'Neillem) to już połowa lat 80. Nie był to dobry okres dla Irlandczyka, który coraz bardziej pogrążał się w alkoholowym nałogu i znacznie obniżył swoją wydawniczą aktywność. Na tym występie był jednak w całkiem dobrej formie, o czym świadczy energetyczne i porywające wykonanie. Dominuje zdecydowanie cięższy repertuar, czasem podchodząc wręcz pod heavy metal (rozpędzony "Moonchild", oparty na typowo metalowych zagrywkach "Big Guns"), choć wciąż nie brakuje bardziej finezyjnych improwizacji ("Bad Penny", "Phillby"). Odrobię wytchnienia daje akustyczny "Banker's Blues".

Zdecydowanie mniej ekscytująco przedstawia się zawartość drugiego dysku DVD. Znalazł się na nim kompletny zapis ostatniego występu Irlandczyka na Montreux Jazz Festival, z 1994 roku, a więc niespełna rok przed jego śmiercią. Gallagher był już wówczas w zdecydowanie gorszej formie, co przejawiało się przede wszystkim w jego wyglądzie i braku ruchliwości na scenie. Wciąż potrafił wydobyć wspaniałe dźwięki ze swojej gitary, chociaż utwory powtarzające się z poprzednimi występami wypadają znacznie mniej porywająco (np. "Moonchild", "Tattoo'd Lady"). Po raz kolejny nastąpiły zmiany w składzie - tym razem jednak Rory wymienił wszystkich współpracowników, włącznie z towarzyszącym mu od samego początku, przez ponad dwadzieścia lat, Gerrym McAvoyem. Na scenie pojawili się basista David Levy, perkusista Richard Newman, klawiszowiec John Cooke, a w niektórych utworach także grający na harmonijce Mark Feltham. Pomiędzy liderem i nowymi muzykami nie ma niestety takiej chemii, jaka panowała w poprzednich składach. Na dysku znalazł się także bonus w postaci fragmentów wcześniejszych występów Gallaghera na Montreux Jazz Festival, które z jakiegoś powodu pominięto na poprzedniej płycie. W większości jest to granie akustyczne, które w takim natężeniu wypada dość nużąco.

Wielbicielom Rory'ego Gallaghera nie muszę chyba wyjaśniać, że znajomość tego wydawnictwa jest dla nich obowiązkowa. Mogę jednak polecić je także innym słuchaczom, którzy chcieliby zagłębić się w twórczość Irlandczyka. "Live at Montreux" to dobre wprowadzenie, ponieważ udanie podsumowuje różne okresy jego działalności. Jednak spokojnie można ograniczyć się do pierwszej płyty DVD - ewentualnie do dysku CD - ponieważ reszta materiału wypada mniej ciekawie.

Ocena: 8/10



Rory Gallagher - "Live at Montreux" (2006)

CD: 1975: 1. Laundromat; 2. I'm Torn Down; 1977: 3. I Take What I Want; 4. Bought and Sold; 5. Do You Read Me; 1979: 6. The Last of the Independents; 7. Off the Handle; 8. The Mississippi Sheiks; 9. Out on the Western Plain; 10. Too Much Alcohol; 1985: 11. Shin Kicker; 12. Philby

Okładka wydania CD + 2DVD.
DVD1: 1975: 1. Tattoo'd Lady; 2. Garbage Man; 3. Cradle Rock; 4. I'm Torn Down; 5. Laundromat; 1977: 6. I Take What I Want; 7. Calling Card; 8. Secret Agent; 9. Bought and Sold; 10. A Million Miles Away; 11. Do You Read Me; 12. Pistol Slapper Blues; 1979: 13. Shin Kicker; 14. The Last of the Independents; 15. The Mississippi Sheiks; 16. Too Much Alcohol; 17. Shadow Play; 1985: 18. Bad Penny; 19. Moonchild; 20. Banker's Blues; 21. Philby; 22. Big Guns

DVD2: 1994: 1. Continental Op; 2. Moonchild; 3. I Wonder Who (Who's Gonna Be Your Sweet Man); 4. The Loop; 5. Tattoo'd Lady; 6. I Could've Had Religion; 7. Ghost Blues; 8. Out on the Western Plain; 9. Medley: Amazing Grace / Walking Blues / Blue Moon of Kentucky; 10. Off the Handle; 11. Messin' With the Kid; 12. I'm Ready; Bonus: 13. Pistol Slapper Blues (1975); 14. Too Much Alcohol (1975); 15. Out on the Western Plain (1977); 16. Medley: Barley and Grape Rag / Pistol Slapper Blues (1977); 17. Going to My Hometown (1977); 18. Walking Blues (1985)

Skład: Rory Gallagher - wokal, gitara, harmonijka, sitar; Gerry McAvoy - gitara basowa (1975-85); Lou Martin - instr. klawiszowe (1975-77); Rod de'Ath - perkusja (1975-77); Ted McKenna - perkusja (1979); Brendan O'Neill - perkusja (1985); John Cooke - instr. klawiszowe (1994); David Levy - gitara basowa (1994); Richard Newman - perkusja (1994)
Gościnnie: Mark Feltham - harmonijka (1985-94)
Producent: Donal Gallagher


Komentarze

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Julia Holter - "Something in the Room She Moves" (2024)

[Recenzja] Alice Coltrane - "The Carnegie Hall Concert" (2024)

[Recenzja] Laurie Anderson - "Big Science" (1982)

[Recenzja] Księżyc - "Księżyc" (1996)

[Zapowiedź] Premiery płytowe marzec 2024