[Recenzja] Rory Gallagher - "Calling Card" (1976)



Przygotowując się do sesji nagraniowej "Calling Card", Rory Gallagher po raz pierwszy w ciągu  swojej solowej kariery postanowił współpracować z producentem z zewnątrz. Początkowo myślał o zaangażowaniu Jimmy'ego Page'a, jednak ostatecznie zdecydował się na Rogera Glovera. Muzyk, znany przede wszystkim jako basista Deep Purple, w tamtym czasie chwilowo wykorzystywał odpoczynek od tamtego zespołu na działalność właśnie w roli producenta. Przed przystąpieniem do prac nad "Calling Card" miał już za sobą współpracę m.in. z Nazareth, The Spencer Davis Group, Elf czy Ian Gillan Band. Gallagher nie chciał jednak całkiem stracić kontroli nad kształtem albumu, pozostawiając wszystkie decyzje Gloverowi, dlatego sam został współproducentem. Pomimo tego można odnieść wrażenie, że wpływ basisty Deep Purple na "Calling Card", a zwłaszcza na jego brzmienie, był bardzo znaczący.

Album rozpoczyna najbardziej hardrockowy okres w twórczości Irlandczyka, którego apogeum okazały się dwa kolejne albumy, "Photo-Finish" i "Top Priority". Niemniej jednak już tutaj słychać wyraźny zwrot w takim kierunku. Słychać to przede wszystkim w dwóch kawałkach: energetycznym, a przy tym całkiem chwytliwym "Do You Read Me", z fajnym perkusyjnym wstępem, typowo hardrockowymi partiami lidera oraz przyjemnym organowym tłem, a także w rozpędzonym "Moonchild", opartym na niemalże metalowym riffie Gallaghera. Ale nawet te bardziej typowe dla niego, bluesrockowe nagrania, jak "Country Mile" i "Secret Agent", charakteryzują się cięższym brzmieniem od tego z wcześniejszych płyt. Z drugiej strony, całość wciąż cechuje podobny eklektyzm. Tradycyjnie Rory sięga po inspiracje jazzowe, tym razem aż dwukrotnie: w luzackim nagraniu tytułowym oraz bardziej dynamicznym "Jack-Knife Beat", w którym nie brakuje też hardrockowego riffowania. Oczywiście, nie mogło zabraknąć paru spokojniejszych momentów. Utrzymane na pograniczu folku i country "I'll Admit You're Gone" oraz "Barley and Grape Rag" są dość nudnawe, ale trafił tu również utwór potwierdzający talent lidera do pisania świetnych ballad. "Edged in Blue" rozpoczyna się w nieco hendrixowski sposób, ale po jakiejś minucie klimat zmienia się na bardziej folkowy, nieco irlandzki, a uwagę zwraca wyrazista melodia i doskonałe solówki.

"Calling Card", pomimo nieco cięższego brzmienia, to kolejny album Gallaghera przygotowany według sprawdzonego przepisu. Na tym etapie kariery Irlandczyka można już mówić o pewnym zastoju, zachowawczym trzymaniu się wypracowanego schematu, braku nowych pomysłów. Co prawda, same utwory w większości prezentują się udanie i nie ma tu jakichś strasznych gniotów, niemniej jednak wszystkie kompozycje sprawiają wrażenie tworzonych na autopilocie. Ogólnie jest to bardzo przyjemne wydawnictwo, ale i trochę w sumie niepotrzebne, praktycznie nic nie wnoszące do dyskografii Rory'ego Gallaghera. 

Ocena: 7/10



Rory Gallagher - "Calling Card" (1976)

1. Do You Read Me; 2. Country Mile; 3. Moonchild; 4. Calling Card; 5. I'll Admit You're Gone; 6. Secret Agent; 7. Jack-Knife Beat; 8. Edged in Blue; 9. Barley and Grape Rag

Skład: Rory Gallagher - wokal, gitara, harmonijka; Lou Martin - instr. klawiszowe; Gerry McAvoy - gitara basowa; Rod de'Ath - perkusja i instr. perkusyjne
Producent: Roger Glover i Rory Gallagher


Komentarze

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Santana - "Welcome" (1973)

[Recenzja] Van der Graaf Generator - "The Least We Can Do Is Wave to Each Other" (1970)

[Recenzja] Death - "Human" (1991)