[Recenzja] Traffic - "Traffic" (1968)
Jeszcze przed wydaniem debiutanckiego "Mr. Fantasy", z zespołu odszedł Dave Mason. Steve Winwood, Chris Wood i Jim Capaldi zmuszeni byli grać promocyjne koncerty we trójkę. Mason tymczasem współpracował z grupą Family jako producent; wziął też udział w nagraniu utworów "Crosstwon Traffic" i "All Along the Watchtower" Jimiego Hendrixa, które pod koniec 1968 roku ukazały się na albumie "Electric Ladyland". Co ciekawe, można na nim usłyszeć także Winwooda i Wooda, aczkolwiek każdy z nich wystąpił w innych nagraniach. Tymczasem, jeszcze w pierwszej połowie roku, Traffic zabrał się za nagrywanie drugiego longplaya. W maju do składu wrócił Mason, co znacznie przyśpieszyło proces powstawania nowego materiału. Muzyk dostarczył cztery kompozycje ("You Can All Join In", "Don't Be Sad", "Feelin' Alright?", "Cryin' to Be Heard"), w których sam zaśpiewał i zagrał na gitarze. Ponadto, wspólnie z Capaldim napisał (i zaśpiewał) "Vagabond Virgin". Jednak w pozostałych pięciu utworach jego udział jest co najwyżej znikomy.
Eponimiczny album przynosi wyraźny zwrot stylistyczny. Zespół niemal całkiem odchodzi tu od swoich psychodelicznych korzeni. Zamiast tego, całymi garściami czerpie z amerykańskiej tradycji muzycznej - słychać wpływy bluesa, soulu, jazzu, folku, czy country. Często w jednym utworze miesza się kilka różnych wpływów, jednak na tyle zgrabnie połączonych, że wszystko trzyma się w nich kupy. O ile jednak na debiucie taka mieszanka tworzyła całkiem spójną całość, tak ten album zdaje się podążać w dwóch zupełnie różnych kierunkach. Kompozycje Masona charakteryzują się raczej lekkim brzmieniem, pogodnym nastrojem i niezbyt wyszukanymi, popowymi melodiami (np. "Don't Be Sad", przebój "Feelin' Alright?"), choć mającymi pewien urok (szczególnie "Cryin' to be Heard"). Tymczasem pozostałe nagrania, skomponowane głównie przez Winwooda i Capaldiego (w "Who Knows What Tomorrow May Bring" wspomógł ich Wood) pokazują nieco inne oblicze grupy - jakby odrobinę ambitniejsze, choć wciąż bardzo przystępne i niewymagające. Jest wśród nich i mocniejszy, kojarzący się z twórczością Hendrixa "Pearly Queen" (z najbardziej zadziornym brzmieniem gitary), i oniryczny, folkowo-psychodeliczny "Forty Thousand Headmen" (ze świetnym wykorzystaniem fletu), ale też podniosła ballada "No Time to Live" (z budującymi klimat partiami organów i saksofonu). Ale już taki "Means to an End" popada w przesadny banał.
Powrót Dave'a Masona do Traffic niekoniecznie wyszedł na dobre. Chciał on bowiem grać nieco inną muzykę, niż pozostali członkowie zespołu, co wyraźnie odbiło się na spójności eponimicznego albumu. Nie jest to kwestia rozmaitych wpływów, bo przecież tak samo eklektyczne są inspiracje na debiutanckim "Mr. Fantasy" - tam jednak nie brakuje wspólnych mianowników pomiędzy poszczególnymi utworami. Tutaj natomiast zabrakło spójnej wizji całego zespołu. To jednak wciąż całkiem fajne wydawnictwo, które spotkało się z całkiem dobrym przyjęciem, o czym świadczą wysokie miejsca na listach sprzedaży: 9. w Wielkiej Brytanii i 17. w Stanach.
Eponimiczny album przynosi wyraźny zwrot stylistyczny. Zespół niemal całkiem odchodzi tu od swoich psychodelicznych korzeni. Zamiast tego, całymi garściami czerpie z amerykańskiej tradycji muzycznej - słychać wpływy bluesa, soulu, jazzu, folku, czy country. Często w jednym utworze miesza się kilka różnych wpływów, jednak na tyle zgrabnie połączonych, że wszystko trzyma się w nich kupy. O ile jednak na debiucie taka mieszanka tworzyła całkiem spójną całość, tak ten album zdaje się podążać w dwóch zupełnie różnych kierunkach. Kompozycje Masona charakteryzują się raczej lekkim brzmieniem, pogodnym nastrojem i niezbyt wyszukanymi, popowymi melodiami (np. "Don't Be Sad", przebój "Feelin' Alright?"), choć mającymi pewien urok (szczególnie "Cryin' to be Heard"). Tymczasem pozostałe nagrania, skomponowane głównie przez Winwooda i Capaldiego (w "Who Knows What Tomorrow May Bring" wspomógł ich Wood) pokazują nieco inne oblicze grupy - jakby odrobinę ambitniejsze, choć wciąż bardzo przystępne i niewymagające. Jest wśród nich i mocniejszy, kojarzący się z twórczością Hendrixa "Pearly Queen" (z najbardziej zadziornym brzmieniem gitary), i oniryczny, folkowo-psychodeliczny "Forty Thousand Headmen" (ze świetnym wykorzystaniem fletu), ale też podniosła ballada "No Time to Live" (z budującymi klimat partiami organów i saksofonu). Ale już taki "Means to an End" popada w przesadny banał.
Powrót Dave'a Masona do Traffic niekoniecznie wyszedł na dobre. Chciał on bowiem grać nieco inną muzykę, niż pozostali członkowie zespołu, co wyraźnie odbiło się na spójności eponimicznego albumu. Nie jest to kwestia rozmaitych wpływów, bo przecież tak samo eklektyczne są inspiracje na debiutanckim "Mr. Fantasy" - tam jednak nie brakuje wspólnych mianowników pomiędzy poszczególnymi utworami. Tutaj natomiast zabrakło spójnej wizji całego zespołu. To jednak wciąż całkiem fajne wydawnictwo, które spotkało się z całkiem dobrym przyjęciem, o czym świadczą wysokie miejsca na listach sprzedaży: 9. w Wielkiej Brytanii i 17. w Stanach.
Ocena: 7/10
Traffic - "Traffic" (1968)
1. You Can All Join In; 2. Pearly Queen; 3. Don't Be Sad; 4. Who Knows What Tomorrow May Bring; 5. Feelin' Alright?; 6. Vagabond Virgin; 7. Forty Thousand Headmen; 8. Cryin' to Be Heard; 9. No Time to Live; 10. Means to an End
Skład: Steve Winwood - gitara (1-4,7,10), gitara basowa (1,3-6,9,10), organy (2-4,7,8), pianino (5,6,9,10), klawesyn (8), wokal (2,4,7,9,10), dodatkowy wokal; Dave Mason - gitara (1,3,5,6), harmonijka (2,3), gitara basowa (8), organy (9), wokal (1,3,5,6,8), dodatkowy wokal; Chris Wood - saksofon tenorowy (1,5), flet (2,6,7), saksofon sopranowy (3,8,9), perkusja (10), instr. perkusyjne (7,10); Jim Capaldi - perkusja i instr. perkusyjne (1-9), klarnet altowy (6), wokal (6), dodatkowy wokal
Producent: Jimmy Miller
Traffic - "Traffic" (1968)
1. You Can All Join In; 2. Pearly Queen; 3. Don't Be Sad; 4. Who Knows What Tomorrow May Bring; 5. Feelin' Alright?; 6. Vagabond Virgin; 7. Forty Thousand Headmen; 8. Cryin' to Be Heard; 9. No Time to Live; 10. Means to an End
Skład: Steve Winwood - gitara (1-4,7,10), gitara basowa (1,3-6,9,10), organy (2-4,7,8), pianino (5,6,9,10), klawesyn (8), wokal (2,4,7,9,10), dodatkowy wokal; Dave Mason - gitara (1,3,5,6), harmonijka (2,3), gitara basowa (8), organy (9), wokal (1,3,5,6,8), dodatkowy wokal; Chris Wood - saksofon tenorowy (1,5), flet (2,6,7), saksofon sopranowy (3,8,9), perkusja (10), instr. perkusyjne (7,10); Jim Capaldi - perkusja i instr. perkusyjne (1-9), klarnet altowy (6), wokal (6), dodatkowy wokal
Producent: Jimmy Miller
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.